1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa: „kulawa kaczka” w Urzędzie Kanclerskim

8 listopada 2024

Mniejszościowy rząd Olafa Scholza powinien jak najszybciej wystąpić o wotum zaufania. Bo czasy są poważne – pisze niemiecka prasa.

https://p.dw.com/p/4mmKa
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz
Kanclerz Niemiec Olaf ScholzZdjęcie: Carsten Koall/dpa/picture alliance

Do czasu nowych wyborów Scholz nie ma już większości w Bundestagu. Nie musi się jednak obawiać, że straci urząd przez konstruktywne wotum nieufności – pisze dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Głosy partii CDU/CSU i FDP nie wystarczą, by wybrać lidera opozycji Friedricha Merza na kanclerza. „CDU i CSU nie mają też powodu, by pomóc zbankrutowanej koalicji wydostać się z niewypłacalności, którą Scholz w formie wotum zaufania chce ogłosić dopiero w styczniu, chociaż jego rząd już teraz jest niewypłacalny. Przez wiele miesięcy posiadanie takiej «kulawej kaczki» w Urzędzie Kanclerskim jest czymś, na co Niemcy nie mogą sobie pozwolić w tych czasach”. Na kłótniach „starych partii” zyskują przede wszystkim AfD i BSW – czytamy.

Ekonomiczny dziennik „Handelsblatt” zaznacza, że Niemcy pozwalają sobie na kryzys rządowy w sytuacji zagrożenia geopolitycznego. Kryzys ten zaś wynika przede wszystkim z absolutyzacji kotwicy budżetowej i odmowy ministra finansów zaciągnięcia dodatkowych kredytów. „Państwo pozbawia się możliwości działania, których pilnie potrzebuje. Rosja posuwa się naprzód w Ukrainie. Przyszły prezydent USA Donald Trump kwestionuje NATO-wską gwarancję pomocy. W przyszłości Niemcy będą musiały inwestować w obronność nie dwa, ale raczej trzy lub cztery procent swojego PKB. Żaden rząd, także ten kierowany przez chadecję, nie byłby w stanie finansować zbrojeń, dokonując cięć w państwie opiekuńczym”.

Niemcy. Koniec trójpartyjnej koalicji

W lewicowym dzienniku „Tageszeitung” czytamy, że FDP uzasadnia spowodowany przez nią koniec koalicji twierdzeniem, że SPD i Zieloni nie robią nic, aby pobudzić gospodarkę. W rzeczywistości jednak FDP uniemożliwiła realizację zaproponowanych przez kanclerza bodźców wzrostu. Były minister finansów Christian Lindner odmówił zawieszenia kotwicy budżetowej, co pozwoliłby rządowi zaciągnąć więcej pożyczek na pomoc dla Ukrainy, a uwolnione w ten sposób środki z podatków wykorzystać na wsparcie gospodarki. Zawieszenie kotwicy budżetowej w żadnym wypadku nie byłoby naruszeniem konstytucji, bo artykuł 115 Ustawy Zasadniczej wyraźnie zezwala w „nadzwyczajnych sytuacjach” przekroczyć górne limity kredytowe. „Wojnę w Ukrainie można uznać za sytuację nadzwyczajną. W 2024 rok rząd Niemiec wyda tylko niecałe 8 procent swojego budżetu na odsetki. Na przełomie tysiącleci było to dwa razy więcej, a mimo to państwo nie upadło” – komentuje dziennik.

Rozpad trójpartyjnej koalicji komentuje także prasa regionalna. Gazeta „Neue Osnabrücker Zeitung” pisze, że wyrzucenie z rządu Lindnera i zimna furia, z jaką Scholz to zrobił, czynią z kanclerza bohaterem w jego własnych szeregach. FDP po raz kolejny stoi zła na bocznym torze. Po nieudanej koalicji z chadecją w czasach Merkel partia wyleciała z Bundestagu. Uciekała przed koalicją z chadekami i Zielonymi, a z koalicji z SPD i Zielonymi wyleciała. „Neoliberalni zwolennicy FDP będą to nawet świętować. Ale liczba tych, którzy zastanawiają się, dlaczego taka partia jest nadal potrzebna, z pewnością nie maleje” – zauważa dziennik.

Zdaniem gazet grupy medialnej OM z regionu Oldenburga zaproponowana przez Scholza współpraca z chadecją CDU/CSU jest beznadziejna. „Kanclerz o tym wie, a to wzmacnia wrażenie, że jego oferta jest grą polityczną, w której ostatecznie chodzi o kampanię wyborczą i przypisanie winy. Tak jak to obecnie robią byli partnerzy koalicyjni. (…) Każdy ma gdzieś rację, ale każdy zawiódł. Odpowiedzialność za to ponosi przede wszystkim kanclerz. Także dlatego najwyższy czas na wotum zaufania”.

Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na facebooku! >>