Luksusowy bunkier w miejscu śmierci robotników przymusowych?
27 października 2024Długi na 13 km system korytarzy i tuneli drążyli w skałach robotnicy przymusowi więzieni w niemieckim obozie koncentracyjnym Langenstein-Zwieberge, podobozie KL Buchenwald, w okolicy Halberstadt w Saksonii-Anhalcie.
Do sztolni chroniących przed alianckimi nalotami miała zostać przeniesiona produkcja broni – myśliwców i rakiet V-2. W obozowych barakach więziono 7000 osób, z których 2000 zmarło z wycieńczenia i głodu lub zostało zamordowanych – pisze w weekendowym wydaniu niemiecki dziennik „Sueddeutsche Zeitung”. Według „Spiegla” liczba ofiar przekroczyła 4000.
Miejsce mogłoby być „gigantycznym pomnikiem” perfidnego planu nazistów, jakim było według Josepha Goebbelsa „unicestwienie przez pracę” – pisze autor Marcel Laskus zastrzegając, że obecnie grozi raczej „ponowne pozbawienie godności” ofiar tego obozu.
Biznesowa oferta: bunkier dla bogatych
Teren, na którym znajdują się sztolnie, należy od dwóch lat do biznesmena działającego w branży nieruchomości. Peter Karl Jugl oferuje zainteresowanym pokoje o powierzchni 20 metrów kwadratowych wraz z bogatą infrastrukturą: szpitalem, szkołami, przedszkolem, kasynami i ośrodkami wellness.
Tygodnik „Der Spiegel” w opublikowanym tydzień temu materiale twierdzi, że pochodzący z Hesji i mieszkający w Saksonii Jugl miał wcześniej kontakty ze skrajną prawicą.
Jak mogło dojść do tego, że historyczne miejsce znalazło się w rękach prywatnego inwestora? – pytają niemieccy dziennikarze. Po zakończeniu wojny sztolnie wykorzystywane były przez wschodnioniemiecką armię, a po zjednoczeniu Niemiec przez Bundeswehrę. W 1994 r. teren został sprzedany prywatnym inwestorom i służył między innymi za garaż dla zabytkowych samochodów. Jak pisze „SZ”, kilka lat temu teren chcieli kupić neonaziści, jednak władze landu Saksonia-Anhalt zablokowały transakcję.
Czy władze Saksonii-Anhaltu odkupią teren?
Kolejni właściciele byłym więźniom i odwiedzającym miejsce pamięci po obozie koncentracyjnym zakazywali dostępu do sztolni. Od 2005 r. zainteresowani mogą przynajmniej zwiedzać 120 m korytarzy. Dwa lata temu zarządca spadku sprzedał kluczową część terenu Juglowi. Władze Saksonii-Anhaltu nie dopilnowały sprawy i zbyt późno zgłosiły zainteresowanie tym miejscem – czytamy w „SZ”.
Dyrektor miejsca pamięci Gero Fedtke przypomniał, że robotnicy przymusowi, którzy drążyli korytarze, podczas nalotów lotniczych nie byli wpuszczani do schronu. „A teraz, zgodnie z planami pana Jugla, wejść będą mogli tylko ci, którzy mogą sobie finansowo na to pozwolić” – nie kryje irytacji Fedtke.
Podejrzany inwestor, kontrowersyjne pomysły
Władze landu uspokajają, że do kompetentnych w tych sprawach urzędów nie dotarły jeszcze żadne projekty budowy Jugla. Czy możliwe jest odkupienie od inwestora terenu? Jak twierdzi autor, biznesmen domaga się ośmiu milionów euro, znacznie więcej, niż zapłacił. „SZ” zwraca uwagę na realne zagrożenie dojścia w przyszłości do władzy w Saksonii-Anhalcie skrajnie prawicowej AfD.
„AfD, która w 2026 r. być może będzie miała w landowym rządzie ministrów, raczej nie będzie zainteresowana, biorąc pod uwagę jej świadomość historyczną, w pakowaniu milionów w odkupienie systemu sztolni z czasów nazizmu” – podsumował autor.
„Der Spiegel" ostrzega, że projekt nie jest „pomysłem wizjonera” lecz „groteską, która stała się historyczno-polityczną katastrofą i przypomina mroczne czasy z niemieckiej przeszłości”. W centrum tego spektaklu stoi „biznesmen z kontrowersyjnymi pomysłami i podejrzanymi kontaktami ze środowiskiem neonazistów”.