1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Minęły czasy, gdy Niemcy mogły ukrywać się za swą nazistowską przeszłością

Elżbieta Stasik1 lutego 2014

Komentarze sobotnich (1.02) gazet koncentrują się na przemówieniu prezydenta Joachima Gaucka wygłoszonym na otwarcie Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium.

https://p.dw.com/p/1B17R
Münchner Sicherheitskonferenz 31.01.2014
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Zdaniem stołecznego „Die Welt”:

„Prezydent federalny w imponujący sposób połączył siłę realizmu z powagą polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, która musi łączyć wartości i interesy. Minęły czasy, kiedy Niemcy mogły stać w cieniu, ukrywając się za nazistowską przeszłością i oczekując, że sąsiedzi to zrozumieją. W europejskim kryzysie Niemcy energicznie niosły pomoc. Ale w kwestiach klasycznej polityki bezpieczeństwa egzamin dojrzałości jest jeszcze przed nimi. Gauck nie pominął też rozpowszechnionego przekonania, że dla Niemców najlepszym wyjściem jest nie mieszanie się. Po chaosie niech sprzątają inni. Opisał klasyczny dylemat: kto działa, bierze na siebie winę, kto nie działa, też jest winny”.

„Przeszłość Niemiec nie może być już pretekstem do trzymania się z daleka od międzynarodowych konfliktów” – pisze także „Westdeutsche Zeitung” z Düsseldorfu. "Postrzegają to w ten sposób przede wszystkim partnerzy w NATO. Wątpliwe tylko, czy sami Niemcy są w stanie przystać na nową rolę polityczno-wojskowych aktorów. Sondaże opinii publicznej nakazują raczej sceptycyzm. Jeżeli niemiecka polityka chce być bardziej aktywna na arenie międzynarodowej, nie obędzie się bez przeprowadzenia w RFN informacyjnego procesu dla przekonania społeczeństwa. Bo też bez oparcia w społeczeństwie Berlin pozostanie niepewnym partnerem, mimo dobrych zamiarów”.

Saarbrücker Zeitung” przypomina, że:

„Objęcie urzędu prezydenta RFN przez Joachima Gaucka poprzedzało oczekiwanie, że będzie on niewygodną głową państwa. Teraz potwierdził, że było ono uzasadnione. W Monachium zadarł z opinią publiczną. (…) Niemcy także jeszcze dzisiaj chowają się za swoją winą historyczną, wojskowe i moralne ryzyko pokonywania kryzysów zrzucają na innych. Kto jednak zdaje się na to, że porządek zrobią inni, przeważnie USA, nie może się dziwić, jeżeli dominują także ich interesy i poglądy”.

„Najpierw Ursula von der Leyen, teraz Joachim Gauck: w niemieckiej polityce zagranicznej i bezpieczeństwa w zawrotnym tempie następują zmiany paradygmatu“ - komentuje „Volksstimme“ z Magdeburga. „O ile do tej pory Republika Federalna starała się głównie o łagodzenie konfliktów i mediację, nagle na plan pierwszy wysunęło się aktywne wywieranie wpływu na rozwiązanie konfliktąw. Gauck uważa, że nie można ukrywać się za winą historyczną. Nie wolno o niej też zapominać. Na pewno Niemcy są w Europie wiodącą siłą i już z tego powodu ponoszą globalną odpowiedzialność. Sposobem wywiązania się z niej może być udział w misjach wojskowych, ale z umiarem i określonym celem. Kto z zapałem mówi o interwencjach zbrojnych, musi też jasno powiedzieć, czemu one służą i z jakimi szansami na sukces ma za granicą działać niemieckie wojsko. I czy siły zbrojne są w ogóle do tego przygotowane. W przeciwnym wypadku zatraci się kompletnie i tak już słabiutkie poparcie dla takich misji w niemieckim społeczeństwie".

„Przemówienie prezydenta na monachijskiej konferencji było odświeżająco precyzyjne, trzeźwe i bez ogródek” – stwierdza berliński „Der Tagesspiegel”. „Było to jak dotąd jego najlepsze wystąpienie. Nie stronił od jasnego zdefiniowania interesów i zagrożeń. (…) Prezydent federalny zadbał o nowy ton. Zdemaskował frazesy i wymówki. Może dzięki niemu Niemcy wydoroślały, wyrosły z zawinionego przez samych siebie stanu wiecznego dojrzewania”.

Elżbieta Stasik

red. odp.: Małgorzata Matzke