Prasa niemiecka: ‘koalicja chętnych’ pani kanclerz szuka partnerów.
3 grudnia 2011FRANKFURTER RUNDSCHAU pisze o kanclerz Angeli Merkel:
„Ma jasne wyobrażenie o tym, jak docelowo ma się zmienić Unia Walutowa. Więcej Europy, mniej suwerenności państwowej w kwestiach budżetowych – to wszystko ma sens na dłuższą metę. Lecz nie jest to dobre rozwiązanie problemów roku 2011. Euro potrzebuje szybkiego przywrócenia stabilności, którą obecnie może mu zapewnić tylko Europejski Bank Centralny. W tej kwestii rację ma (prezydent Francji) Sarkozy. Dla euro to niedobra wiadomość, że Francja w tej sprawie musi pójść na ustępstwa.”
KÖLNER STADT-ANZEIGER uważa:
„Po raz pierwszy Angela Merkel przyznała, że to nie przyjęcie Grecji do strefy euro było błędem, lecz przyjęcie wspólnej waluty bez dopracowanej wspólnej polityki. To trzeba nadrobić. Wyjściem z impasu ma być ‘unia fiskalna’. Wspólna polityka budżetowa państw eurolandu stworzy nową Europę, która przeznacza swoje obligacje na finansowanie własnego zadłużenia – mowa jest o budzących spory euroobligacjach. Pani kanclerz nie pozostawia cienia wątpliwości co do tego, że jej cierpliwość ma swoje granice. Jeśli wszystkie państwa członkowskie UE lub państwa strefy euro nie poprą jej propozycji (chodzi o zmianę traktatu UE), jest gotowa iść dalej z ‘koalicją chętnych’, która myśli podobnie jak ona.”
NORDBAYERISCHER KURIER zastanawia się:
„Kogo słucha Merkel? Przypuszczalnie tylko samej siebie. W zwolnionym tempie zmierza w kierunku euroobligacji i czegoś w rodzaju unii fiskalnej. Dobrze wie, że musi stąpać cichutko na palcach, bo Niemcy, którzy mają coś do stracenia, śledzą nieufnie każdy jej krok. CSU, siostra CDU, nerwowo rozważa zwołanie nadzwyczajnego zjazdu partii, bo Europę ogarnął strach przed powstaniem wspólnoty długów. Trzeba będzie jeszcze dużo poświęcić, aby uratować euro i UE. Alternatywą byłoby rozbicie Europy i utrata jej znaczenia. Mówienie o dominacji Niemiec jest w takiej sytuacji niedorzeczne, twierdzi Merkel."
REUTLINGER GENERAL-ANZEIGER zauważa:
„Suwerenność krajów strefy euro musi zostać ograniczona, a to jest możliwe tylko poprzez zmianę traktatów UE, co z kolei jest sprawą trudną do przeforsowania. O wiele trudniejsze jest położenie Merkel, która już od dawna, choć się do tego głośno nie przyznaje, gotowa jest rozluźnić twardy kurs wobec euro i pozwolić EBC na zakup większej ilości wątpliwych obligacji. W praktyce oznacza to powolne odchodzenie od sławetnej niemieckiej polityki stabilizacji. Innej drogi kanclerz nie widzi, ponieważ na początku 2012 roku przyjdzie czas na wykupywanie hiszpańskich i włoskich obligacji, których nikt nie chce.”
FRANKFURTER ALLGEMEINE ZEITUNG wskazuje:
„Rząd Francji już od dawna, ociągając się, stanął po stronie Niemiec, zdając sobie sprawę, że w strefie euro trzeba zaprowadzić nowy porządek, co z kolei wymaga zaostrzenia kryteriów paktu stabilizacyjnego. Paryż zorientował się, że (...) potrzebne są tu ostre kontrole, a w przypadku naruszenia umów - sankcje."
Barbara Coellen
Red. odp.: Andrzej Pawlak