Prasa o pandemii: „Kapitulacja polityki przed siłą wirusa”
26 stycznia 2022„Frankfurter Allgemeine Zeitung”:
„Bez jakiejkolwiek zapowiedzi Lauterbach (minister zdrowia Niemiec – red.) skrócił w połowie stycznia – choć decyzja powinna należeć do Instytutu Roberta Kocha – czas, w którym obowiązuje status ozdrowieńca, z sześciu do trzech miesięcy. Nic dziwnego, że premier Hesji podczas posiedzenia premierów krajów związkowych miał dość. Bądź co bądź Lauterbach wcześniej obiecał landom, że poinformuje je na czas o zmianach przepisów dla ozdrowieńców. (...) Nieprzyjemnie zaskoczyło to miliony obywateli, którzy po przebytej chorobie COVID-19 czuli się chronieni przez długie miesiące. Irytujące są także, zrodzone z nagłej potrzeby i pokrętnie przekazane do wiadomości publicznej, zmiany w przepisach dotyczących testów na koronawirusa. (...) W sumie wygląda to na kapitulację naszej polityki w pandemii przed siłą ofensywy wirusa”.
„Muenchner Merkur”:
„Samo to, że rząd nie odważył się przedstawić własnej propozycji, tylko czeka na to, jaka większość ukształtuje się w Bundestagu, świadczy o jego zakłopotaniu. Wskutek krytycznego stanowiska znacznej części polityków z FDP w sprawie szczepień obowiązkowych nie ma ani własnej większości, w oparciu o którą mógłby podejmować decyzje, ani też nie ma pewności, czy Federalny Trybunał Konstytucyjny nie podważy jego ustawy w tej sprawie. Zdecydowane poparcie większości społeczeństwa dla wprowadzenia szczepień obowiązkowych, ukształtowane w kulminacyjnym punkcie rozprzestrzeniania się wariantu delta koronawirusa, topnieje z każdym dniem, w którym dzięki wariantowi omikron zbliża się koniec pandemii. Kanclerz zbyt długo zwlekał z załatwieniem tej sprawy, przegapił najlepszy moment i teraz sprawa wymyka mu się z rąk. Powszechny obowiązek szczepień wisi na włosku. Nawet jeśli ostatecznie zostanie wprowadzony, raczej nie osiągnie związanych z nim celów w postaci zakończenia pandemii i zadowolenia w kraju”.
„Leipziger Volkszeitung”:
„Nikt nie wie dokładnie, w jaki sposób szczepionki, którymi w tej chwili dysponujemy, oddziałują na omikron i przyszłe warianty koronawirusa i ile dawek szczepionki jest potrzebnych do ich pokonania. Wprowadzenie obowiązku szczepień byłoby zatem w praktyce wprowadzeniem stałego obowiązku szczepień, który dawałby zaszczepionym podstawową odporność na wirusa, ale nie chroniłby ich przed zarażeniem się nim ze stuprocentową pewnością. Ta niewiedza otwiera drogę do sporów prawnych ciągnących się aż po Federalny Trybunał Konstytucyjny, a ich końcowy wynik pozostaje kwestią otwartą. Pewne jest tylko to, że państwo, które wprowadzi u siebie powszechny obowiązek szczepień, ale nie potrafi go w pełni zrealizować, udowodni swoją bezradność w działaniu, której nikt sobie nie życzy. To już lepiej jest obyć się bez tego obowiązku”.
„Nuernberger Nachrichten”:
„Dlaczego nasza polityka od dwóch lat odmawia spojrzenia w przyszłość i nie działa z koniecznym wyprzedzeniem, pozostaje jej słodką tajemnicą. Żaden wirusolog nie wyklucza, że po wariancie omikron pojawi się następny i jesienią staniemy w obliczu piątej fali pandemii. Kto nie chce wówczas lockdownu, idących w miliardy euro strat, straszliwej zimy dla dzieci, ten potrzebuje wprowadzenia obowiązku szczepień, aż do chwili faktycznego pokonania pandemii koronawirusa”.
„Schwaebische Zeitung” z Ravensburga:
„Nie ma wątpliwości, że powszechny obowiązek szczepień jest naruszeniem zasady nietykalności cielesnej, a nie jest panaceum na pandemię. Może jednak uratować życie wielu ludzi, zapobiec powikłaniom pocovidowym, odciążyć system ochrony zdrowia i zwrócić nam utracone swobody. Nie jest też związany z jakimś przesadnym ryzykiem. Co prawda wiele osób mówiło o czasowych dolegliwościach po zaszczepieniu się, ale niemal nikt nie doznał wskutek nich jakichś trwałych szkód. Na przykład w Bawarii do tej pory uznano je tylko w przypadku czterech osób na 25 milionów użytych tam dawek szczepionki. Mimo to sprawa zyskała nieproporcjonalny rozgłos, wykorzystali ją przeciwnicy naszego państwa i niepokoi ona sporą grupę ludzi. W wielu krajach na świecie walkę z pandemią pojmuje się jako zadanie wagi państwowej i podchodzi się do niego metodą kija i marchewki, przy czym marchewką jest tu przekonywanie obywateli do celowości zaszczepienia się, a kijem – jasno określone przepisy w tej materii. Tą drogą nie poszedł jednak do tej pory żaden rząd w Niemczech. Przeciwnie. Nasi politycy miotali się od ściany do ściany i naprzemiennie zaostrzali bądź łagodzili przepisy tak długo aż przestało to być zabawne”.