Europa musi przejąć więcej odpowiedzialności
16 lutego 2019Gazeta «Mittelbayerische Zeitung» z Ratyzbony zauważa:
„Spotkanie elit dyplomacji w Monachium nie przywróci porządku stosunkom międzynarodowym. Kto pozbiera teraz elementy tej układanki? – mało optymistycznie pytał przed rozpoczęciem konferencji jej przewodniczący Wolfgang Ischinger. Ale bezpośrednie rozmowy, ponad poważnymi rozbieżnościami i różnicami, mogą pomóc w tym, że elementy puzzli światowego bezpieczeństwa pozostaną na stole. To co prawda niewiele, ale więcej niż nic. Więcej niż kolejna eskalacja i pogorszenie międzynarodowych relacji. Właśnie teraz, kiedy chaos i niepewność ogarniają międzynarodową scenę, taki format jak w Monachium, jest ogromnie ważny".
Komentator «Passauer Neue Presse» pisze zaś:
„Na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium Angela Merkel chce walczyć o multilateralizm. Ale warunki, aby o to zabiegać, nie są sprzyjające. Niemcy i Europa – będące w polityce światowej graczem wagi średniej – są zainteresowane utrzymaniem tego stanu zrównoważenia. Ale inni gracze, o wiele poważniejsi, nie podzielają tego zainteresowania. Wobec takiej konkurencji głos rozsądku, który ucieleśnia Merkel, wypada blado. Mimo tego, głos ten musi zostać wyartykułowany, nawet jako skromna korektywa. Prawdą jest także, że Europa musi brać na siebie większą odpowiedzialność. Bo sam rozsądek, bez politycznego i militarnego wpływu, pozostaje na dłuższą metę bez szans".
Dziennik «Rhein-Neckar-Zeitung» z Heidelbergu dodaje:
„Większą odpowiedzialność można przejąć także poprzez większą pomoc rozwojową. Każde mądrze zainwestowane w Afryce euro, może zapobiegać kryzysom i zwalczać przyczyny migracji. Irak, Afganistan, Libia i Syria są przykładami całkowicie chybionej polityki obronnej. Odpowiedzialność? Ani śladu. Spotkania takie jak konferencja w Monachium są oczywiście pomocne, aby wymienić się opiniami. Przy ślubowaniu wierności należy jednak zachować wstrzemięźliwość"
Z kolei «Südkurier» z Konstancji zauważa:
„Donald Trump może mylić się w wielu sprawach. Ale w jednym punkcie trudno odmówić mu racji. Europejczycy, a zwłaszcza Niemcy, poszli na łatwiznę w sprawie polityki obronnej. Republika Federalna Niemiec mogła pozwolić sobie na przeprowadzenie zabójczych dla armii oszczędności, bo wojska amerykańskie brały obciążenia na swoje barki. Ale Trump z tym skończył. Dlatego nie ma wyjścia, trzeba znaleźć drogę do sprawiedliwego podziału obowiązków. Niemcy będą musiały dorzucić do wspólnej obrony więcej niż dotychczas, bo nawet mimo Trumpa, zdane są na wkomponowanie w działające NATO. Ale ten kto płaci, musi też mieć prawo głosu. Zasada sprawiedliwości dotyczy nie tylko podziału obowiązków militarnych, ale także procesu politycznego poszukiwania kompromisów. I tutaj rację ma niemiecka minister obrony. Amerykański prezydent nie przymierza się do uzgadniania czegokolwiek z innymi. Nadszedł czas, aby Europejczycy wzięli go za słowo".