Prasa o NATO i niemieckim ministrze obrony
16 lutego 2023„Frankfurter Allgemeine Zeitung” analizuje: „To nie czasy się zmieniły, ale opinia publiczna w Niemczech dotarła w tych dniach do teraźniejszości. Nigdzie nie jest to bardziej widoczne niż w odpowiedzi na pytanie postawione przez Instytut w Allensbach, czy wydatki na obronę mogą przyczynić się do bezpieczeństwa. W innych krajach zawsze było to oczywiste, tylko w Niemczech bardzo wielu ludzi dopiero teraz gotowych jest to przyznać. (...) Ale jeśli chodzi o konsekwencje takiego stanowiska, kraj jest podzielony. W centrum tego wszystkiego znajduje się rząd. Dla jednych jest zbyt ugodowy, dla innych – zbyt agresywny. Im dłużej trwa wojna, tym głębsze mogą być te podziały. Czy zwyciężą stare przyzwyczajenia i wygodnictwo, czy nowy sposób myślenia? Należy życzyć Ukraińcom, aby górę wziął nie strach przed Putinem, ale ich odwaga”.
Zdaniem „Frankfurter Rundschau”: „Jeśli państwa NATO chcą wywrzeć wrażenie na wojowniczym rosyjskim autokracie Władimirze Putinie, za zdecydowanymi zapowiedziami ministra obrony Borisa Pistoriusa i innych polityków muszą pójść czyny. Być może sensowne będzie podniesienie liczby żołnierzy w stanie zwiększonej gotowości bojowej z 40 do 300 tys., by wzmocnić wschodnią flankę Sojuszu. Pomocne dla obronności byłoby też przyłączenie się Szwecji i Danii do niemieckiej inicjatywy europejskiej tarczy przeciwlotniczej i przeciwrakietowej Sky Shield. Aby to wszystko uzyskać, musi zostać zrealizowany sporny cel NATO w postaci przeznaczenia 2 procent PKB jego państw członkowskich na obronność. Boris Pistorius i jego koledzy nie powiedzieli jednak, jak zamierzają osiągnąć te cele. Na przykład Niemcy na razie raczej nie będą w stanie zwiększyć swojego budżetu obronnego o dziesiątki miliardów euro rocznie. A jak słabo wyposażona Bundeswehra ma wypełnić swoje obowiązki w ramach kontyngentu jednostek w stanie wysokiej gotowości bojowej, pozostaje tajemnicą Pistoriusa”.
„Stuttgarter Zeitung” zaznacza: „Widać coraz wyraźniej, że wraz z nowym szefem resortu obrony Borisem Pistoriusem zmienił się nie tylko styl przywództwa w niemieckim MON. Jego celem wydaje się również odgrywanie przez Niemcy większej roli w Europie w zakresie polityki obronnej. Jest to trudne, zważywszy na historię Niemiec, ale w obecnych czasach zagrożeń silne gospodarczo Niemcy muszą być przygotowane na przyjęcie większej odpowiedzialności we wszystkich obszarach działań w Europie”.
Według „Volksstimme” z Magdeburga: „Jeszcze kilka tygodni temu było to nie do pomyślenia: niemiecki minister obrony tworzy koalicję dostawców czołgów przeciwko Rosji, opowiada się za europejską obroną przeciwlotniczą i przeciwrakietową, żąda zwiększenia rocznych wydatków na uzbrojenie idące w dziesiątki miliardów euro i proponuje powrót do obowiązkowej służby wojskowej. Tak wygląda początek urzędowania Borisa Pistoriusa. Przełom w myśleniu i działaniu staje się namacalny. Wygląda na to, że Niemcy chcą wreszcie ‘wyprzedzić sytuację’, jak lubią mówić wojskowi. Czy to przyjdzie na czas w przypadku Ukrainy, nie jest jednak pewne. Ale po kilku rosyjskich wojnach zaborczych niemiecki rząd zdał sobie sprawę, że konfrontacja militarna jest w zasadzie ponownie jedną z opcji dla takich dyktatorów jak Putin, także w Europie, i trzeba na to zareagować siłą. Nie ulega także wątpliwości, że Joe Biden po raz kolejny wyraźnie wskaże swojemu koledze Olafowi Scholzowi dysproporcję między amerykańskimi i europejskimi wysiłkami zbrojeniowymi”.
„Rhein-Zeitung” z Koblencji rozważa: „Jeśli decyzja Scholza na korzyść Pistoriusa miała również na celu usunięcie wrażenia niemieckiego niezdecydowania w oczach sojuszników Niemiec w NATO, Pistorius jest dobrym dowodem na jej słuszność. Zamiast wywierać nacisk na Szwajcarię, by w końcu zezwoliła na eksport amunicji do samobieżnych dział przeciwlotniczych Gepard, Pistorius po prostu uruchomił jej linie produkcyjne w Niemczech. Zamiast grać na zwłokę z krajami bałtyckimi w sprawie dodatkowego wzmocnienia NATO na wschodniej flance, aranżuje konkretne spotkania wyjaśniające. I wykorzystuje też spotkanie w Brukseli, by odpowiedzieć na otwarte pytania dotyczące dostawy czołgów (dla Ukrainy)”.