Prasa o Polsce: „wielka szkoda dla demokracji”
8 maja 2020Dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” („FAZ”) ocenia w piątek (08.05.2020), że wcale nie zażegnano niebezpieczeństwa, iż wybory prezydenckie w Polsce nie będą uczciwe. „Teoretycznie dzięki przesunięciu wyznaczonych na najbliższą niedzielę wyborów można znaleźć konsensus co do tego, jak w warunkach pandemii koronawirusa umożliwić uczciwe wybory. Jednak prawdopodobieństwo, że to nastąpi, jest niewielkie” – pisze autor komentarza w „FAZ” Reinhard Veser.
Jak ocenia, podjęta przez PiS i Jarosława Kaczyńskiego próba utrzymania pierwotnego terminu wyborów prezydenckich „wbrew rozsądkowi” i z pobudek taktycznych doprowadziła do tego, że „Polska znalazła się dziś w jeszcze trudniejszej sytuacji, niż dwa miesiące temu”. „W oczach wielu wyborców polityka i instytucje państwa są skompromitowane przez widowisko, które odstawiono w czasie, gdy kraj przechodził przez kryzys egzystencjalny. Front dzielący obozy polityczne jest trwalszy niż kiedykolwiek, a nieufność między opozycją a rządem urosła do niespotykanych rozmiarów” – pisze Veser.
„Biorąc pod uwagę to, że Kaczyński bez żadnych skrupułów próbował wykorzystać pandemię do wzmocnienia swej władzy, opozycja nie ma już żadnych powodów, by wierzyć, iż rywalizacja będzie uczciwa” – ocenia autor, dodając, że najbliższe miesiące pokażą, jak wielkie będą szkody dla polskiej demokracji.
Banany a sprawa polska
„Sueddeutsche Zeitung” pisze z kolei, że „choć banany nad Wisłą nie rosną, to owoce te mogłyby pomóc w trafnym opisaniu stanu polskiej polityki pod wodzą Jarosława Kaczyńskiego i jego sprzymierzeńców”. „Bowiem jego wolty w sprawie wyborów i urzędu prezydenta nie mają już nic wspólnego ze zwyczajami demokratycznymi i praworządnością w kraju UE” – pisze warszawski korespondent „SZ” Florian Hassel.
Jak wyjaśnia, doszło do sytuacji, w której „dwaj szefowie partii spotykają się i nie mając do tego żadnych uprawnień decydują o odwołaniu, anulowaniu i ponownym wyznaczeniu wyborów”. „To decyzja, która ociera się o kompetencje organów państwa i sądów i jest dla nich wiążąca, a jednocześnie służy jednemu celowi: utrzymaniu władzy przez obóz Kaczyńskiego” – pisze autor komentarza. I dodaje, że to tylko jaskrawy opis stylu sprawowania władzy, zgodnie z którym Kaczyński rządzi od 2015 roku i „według upodobania uchwala albo ignoruje ustawy, powołuje albo ignoruje organy państwa, czy też uzgadnia sprawy z szefową Trybunału Konstytucyjnego w jej mieszkaniu”.
Hassel ocenia, że jeszcze na początku 2020 roku wydawało się możliwe, iż urzędujący prezydent przegra wybory ze wzmocnioną wówczas opozycją. „Teraz ta perspektywa się oddaliła wobec braku kampanii oraz przy nieograniczonej propagandzie i wykluczaniu albo dyskredytacji opozycji przez media państwowe” – pisze dziennikarz „SZ”. W jego opinii wybory będą „pseudogłosowaniem, a Duda prezydentem ze słabą legitymacją”. „Ale dla Kaczyńskiego ma to drugorzędne znaczenie, tak samo jak opinia Europy” – dodaje. W ocenie Hassela jedynie perspektywa utraty unijnych środków przez Polskę mogłaby zmusić Kaczyńskiego do demokratycznych rządów, ale od zastosowania takich konsekwencji UE jest daleko, szczególnie pod kierunkiem szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen.
Jak ciężka awaria reaktora
Z kolei dziennik „Frankfurter Rundschau” porównuje sytuację polityczną w Polsce do „stopienia się rdzenia reaktora demokracji”. „W sporze o wybory prezydenckie rząd i opozycja zarzucały sobie wzajemnie zdradę i łamanie konstytucji. Postawili ludzi w obliczu niepewności, dokąd władze prowadzą kraj. I to wszystko w czasie koronakryzysu” – komentuje dziennik.
Dodaje, że rezultat walki między Jarosławem Kaczyńskim a jego wewnętrznym rywalem Jarosławem Gowinem jest jak „najcięższa awaria elektrowni atomowej”. „Trzeba to powiedzieć jasno: dwaj politycy bez funkcji państwowej ani rządowej uzgadniają deal, którego wszyscy muszą się trzymać” – pisze „Frankfurter Rundschau”. I dodaje: „Po wydarzeniach tego tygodnia Polska, kraj członkowski UE, straciła prawo do tego, by uważać się za funkcjonującą demokrację”.
Dziennik „Die Welt” ocenia, że porozumienie między Kaczyńskim i Gowinem dobrze pokazuje, jak PiS rozumie rolę demokratycznych instytucji. „Kaczyński jako pierwszy wie, jak przeprowadzi się wybory, jakie decyzje podejmą sądy. On wyznacza kierunek i wszyscy idą za nim” – pisze korespondent gazety Philipp Fritz. Ocenia, że „w cieniu koronakryzysu Polska coraz bardziej wykazuje cechy autorytarne”. „Staje się, tak jak Węgry, krajem, w którym klasa polityczna przedkłada utrzymanie władzy i możliwość jej poszerzenia ponad demokratyczne reguły” – ocenia. Jak dodaje, ta „polityczna chucpa pokazała także, że są granice władzy «zwykłego posła», jak w Polsce ironicznie nazywany jest Kaczyński”. „Albowiem nawet w jego własnym politycznym obozie majowy termin wyborów budził kontrowersje” – pisze Fritz.