Prasa o porażce AfD w Turyngii: brak powodów do ulgi
30 stycznia 2024Kandydat skrajnie prawicowej AfD Uwe Thrum niespodziewanie przegrał wybory na starostę powiatu Saale-Orla w Turyngii, co wywołało spekulacje, że mógł to być efekt masowych protestów przeciwko skrajnej prawicy w Niemczech. Komentatorzy wtorkowych (30.01.2024) gazet są jednak ostrożni w wysnuwaniu takich wniosków.
„Patrząc trzeźwo, powiat jest kolejnym przykładem tego, jak mało przekonująca może być AfD, aby osiągnąć znaczący wynik wyborczy. Przegrała ona oczywiście nie pomimo, ale dlatego, że kandydat CDU Christian Herrgott, sekretarz generalny struktur ugrupowania w landzie, jest przedstawicielem konserwatystów w swojej partii. Odnosił się on do polityki migracyjnej, tematu, bez którego AfD od dawna już by pewnie nie było” – zauważa „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ).
Dodaje, że polityk CDU zapowiedział wprowadzenie w powiecie tego, czego nie realizują rządy krajów związkowych, nie wspominając o rządzie federalnym. „To mogło dać mu decydujące głosy. SPD, Zieloni i Partia Lewicy, a nawet niektórzy politycy CDU nadal nie chcą dostrzec istnienia takiego związku” – ocenia „FAZ”.
Alarmująco dużo głosów dla kandydata AfD
W ocenie gazety „Allgemeine Zeitung” z Moguncji zwycięstwo kandydata CDU w powiecie Saale-Orla zapobiegło objęciu przez AfD drugiego stanowiska starosty, ale „nie ma powodów do ulgi, a wręcz przeciwnie”. „Prawie 48 procent poparcia dla kandydata skrajnie prawicowej partii jest wysoce alarmujące. Jeszcze gorzej wygląda to, jeśli dokładniej przyjrzeć się liczbom. Pomimo ogólnokrajowej ‚mobilizacji', kandydat CDU Herrgott zdobył 23 534 głosy – tylko niewiele więcej niż CDU, SPD i Lewica razem w pierwszej turze (23 341). Z kolei kandydat AfD Trum zdołał znacząco zwiększyć liczbę głosów ‚swojego' obozu, z 19 611 do 21 364” – zauważa „Allgemeine Zeitung”.
„To pokazuje, jakiej siły pozostałe partie muszą już użyć, aby zatrzymac AfD; i jak bardzo jest nadal popularna, także po ujawnieniu jej pomysłów dotyczących ‚reemigracji milonów'” – dodaje gazeta.
Wyzwanie dla niemieckiego rządu
Również dziennik „Rhein-Zeitung” z Koblencji zastrzega, że dopiero nadchodzące tygodnie pokażą, czy mamy do czynienia z odwróceniem tendencji i wzrost popularności AfD się zakończył. „Tutaj jest także wyzwanie dla niemieckiego rządu. W końcu to jego działania przyczyniają się do tego, że ludzie z czystej frustracji wybierają AfD. Koalicja musi nie tylko lepiej wyjaśniać, co robi. Musi też sprawić, że wszyscy odczują wyraźną poprawę w codziennym życiu, w komunikacji podmiejskiej, w cyfryzacji, w urzędach, szkołach i szpitalach” – podkreśla gazeta.
Na odpowiedzialność, spoczywającą na rządzie wskazuje tez gospodarczy dziennik „Handelsblatt”. „Oprócz jedności w walce z AfD, potrzebny jest również rząd, który rozwiąże problem zastoju w kraju i opracuje koncepcję, jak ponownie wydostać się z dolnej tercji gospodarki światowej. Obywatele chcą odpowiedzi na ich obawy przed utratą dobrobytu. Większość zadaje sobie pytanie, czy sukces w tym kraju jest jeszcze wart zachodu” – pisze „Handelsblatt”.
AfD wbija klin w społeczeństwo
Według gazety koalicja SPD, Zielonych i FDP powinna spierać się przede wszystkim o właściwą drogę w polityce uchodźczej, zamiast wymachiwać „pałką z napisem nazizm” przed wszystkimi, którzy myślą inaczej. „Polityka migracyjna jest pożywką dla AfD. Każdy, kto traktuje ją poważnie, zawęża prawicowym populistom polityczne pole gry. Walka
z AfD cementuje obecnie pękniętą fasadę rządowej koalicji. Ale to nie powód, by wyborcy AfD mieli szukać sobie szukali innej politycznej ojczyzny” – dodaje „Handelsblatt”.
Z kolei „Stuttgarter Nachrichten” ostrzega, że to, „jak AfD i jej zwolennicy podchodzą do zmian społecznych, ma niewiele wspólnego z krytyką”. „Za to bardzo wiele ze zorganizowanym brakiem odpowiedzialności. Przecież wykorzystują oni te zmiany, aby ciągłymi podszeptami wbijać kliny w społeczeństwo” – pisze gazeta ze Stuttgartu.
„Dokąd to prowadzi, można zobaczyć we wszystkich wysoce spolaryzowanych społeczeństwach. Zniszczenia, do jakich może to doprowadzić, były widoczne w Bośni albo Libanie. Zawsze zaczyna się od zbiorowego upokorzenia. Potem nikt nie może zagwarantować, że dyskryminacja i fantazje o wypędzeniu nie przerodzą się w przemoc” – pisze „Stuttgarten Nachrichten”.