Prasa o protestach rolników: „Mają dziś wiele do stracenia”
8 stycznia 2024„Frankfurter Allgemeine Zeitung” zaznacza: „Rząd, a przede wszystkim Urząd Kanclerski i ministerstwo finansów, nie mógł na serio oczekiwać spokojnej jesieni budżetowej. (...) Jednak przez swoją reakcję – że winne są Karlsruhe (Federalny Trybunał Konstytucyjny – red.) i kotwica budżetowa – wysłał sygnał, który teraz okazuje się fatalny. Jeśli rząd czuje się niewinną ofiarą kotwicy budżetowej po orzeczeniu TK, rolnicy, występujący w imieniu wielu innych grup zawodowych, muszą czuć się jeszcze bardziej poszkodowani przez nieuzasadnione cięcia budżetowe. Postępując w ten sposób, berlińskie ministerstwa i centrale partyjne podważają to, o czym kiedyś zdecydowała wyraźna większość w Bundestagu. Kogo zatem może dziwić, że prawicowi awanturnicy ponownie chcą się przyłączyć do protestu rolników?” - pyta dziennik.
„Handelsblatt” zauważa: „Burzliwe protesty rolników pokazują, jak metody AfD są przenoszone do centrum społeczeństwa. Wydarzenia te mogą być zatem tylko przedsmakiem tego, co ma dopiero nadejść. Jak wynika z badań, w 2016 roku Niemcy były najmniej podatnym narodem w UE na populistyczną politykę. Teraz wydaje się, że w szybkim tempie nadrabiają zaległości w stosunku do tego, co od pewnego czasu dzieje się we Francji, Wielkiej Brytanii i USA: radykalizacja przedostaje się z marginesu do centrum społeczeństwa. Rok 2024 może być najtrudniejszym sprawdzianem dla Republiki Federalnej Niemiec w jej 75-letniej historii. Jesienią odbędą się wybory w trzech wschodnioniemieckich landach, a AfD prowadzi obecnie w sondażach we wszystkich z nich. Ale już wcześniej, w wyborach lokalnych, AfD może opanować ratusze i starostwa powiatowe na wschodzie kraju”.
Dziennik „Stuttgarter Nachrichten” pisze: „Po częściowych ustępstwach ze strony koalicji rządowej związek rolników nie jest już tylko zainteresowany dopłatami do oleju napędowego w rolnictwie; ma nadzieję wysłać sygnał do oczekiwanej zmiany władzy. Protest rolników jest uzasadniony, ale ociera się o przesadę. Rolnicy muszą pokazać, że są w stanie uzyskać poparcie wielu obywateli i nie dadzą się podporządkować ekstremalnym siłom”.
„Nuernberger Nachrichten” analizuje: „Przedstawiciele związku rolników, który już zdystansował się od kilku protestów, powinni zadać sobie pytanie, czy niektóre ich wypowiedzi były słuszne i celowe. Zapowiedzieli protesty na bezprecedensową skalę i zagrozili sparaliżowaniem całego kraju. Takimi oświadczeniami związek rolników podsycił wybuchowy nastrój. Rolnicy muszą teraz uważać, aby nie utracić poparcia społeczeństwa”.
Zdaniem „Volksstimme” z Magdeburga protestujący rolnicy mają dziś wiele do stracenia. „Nie tylko finansowo, chociaż ich szanse na sukces w walce z krótkoterminowymi cięciami subwencji nie wydają się takie złe, zważywszy na kompromis zaoferowany im już przez zaniepokojoną koalicję rządową. Stawką w grze jest również ich poparcie wśród ludności. Jeśli setki tysięcy osób dojeżdżających do pracy poczują się zakładnikami błędów rządu wskutek zapowiedzianych wielogodzinnych blokad dróg przez wściekłych rolników, a neonaziści i tzw. Obywatele Rzeszy przenikną do protestów rolników, nastroje społeczne mogą się zmienić na ich niekorzyść. Przewodniczący związku rolników Joachim Rukwied wydaje się być świadomy tego ryzyka i z wyprzedzeniem ogłosił, że poparcie ze strony skrajnie prawicowych ugrupowań jest niepożądane. Dziś ważne jest, aby to zdystansowanie się od nich zostało wprowadzone w życie i protesty rolników pozostały wolne od wszelkich ekscesów. W przeciwnym razie mogą stać się dla nich czymś w rodzaju samobójczego gola”.