Prasa o przemówieniu Trumpa: „Maszyna do kłamania”
20 lipca 2024„Frankfurter Rundschau” zaznacza: „W całej tej wrzawie po zamachu na jego życie, naszej uwadze nie może umknąć to, że Donald Trump jest i pozostanie maszyną do kłamania. Już podczas czerwcowej debaty telewizyjnej jego liczne i bezwstydnie rozpowszechniane nieprawdy zostały zlekceważone, ponieważ nikt go wtedy nie powstrzymał, a katastrofalny występ Joe Bidena zszokował świat. W swoim przemówieniu nominacyjnym Trump przesadza teraz z wyższymi podatkami oraz inflacją. Twierdzi, że za jego rządów na świecie panował pokój, mimo że wówczas toczyło się kilkadziesiąt nierozwiązanych wojen i konfliktów. Nie wspominając o największym kłamstwie wyborczym, które utrwala Trump. W 2017 roku jego zespół po raz pierwszy mówił o ‘alternatywnych faktach’. Od tego czasu kłamstwa zatruwają amerykańskie społeczeństwo oraz inspirują populistyczne siły na całym świecie. Im gorętsza staje się kampania wyborcza, tym ważniejsze staje się sprawdzanie faktów. W tym miejscu do gry wkracza krajobraz medialny i konkurencja polityczna. Nie można pozwolić, by era post-faktów przyjęła się bez oporu.”
„Neue Osnabruecker Zeitung” stwierdza: „Trump pozostaje Trumpem, nadal mówi o rzekomo ukradzionych wyborach w 2020 roku, o napływie uchodźców składających się z ‘zaburzonych psychicznie ludzi’, którzy atakują amerykańskie społeczeństwo, i że tylko z nim Ameryka znów stanie się wielka. Nieudany zamach uczynił z niego świetliste bóstwo wśród jego zwolenników. Ta narracja padła na podatny grunt, zwłaszcza wśród Republikanów wyznania ewangelickiego. To, że stacja telewizyjna CNN opublikowała po jego wystąpieniu weryfikację faktów, w której dziennikarze wskazali na ponad 20 błędów, od drobnych nieścisłości po bezczelne kłamstwa, zupełnie nie martwi jego zwolenników.”
„Volksstimme” z Magdeburga podkreśla: „Po tym tygodniu zdominowanym przez zamach na Trumpa, konwencję Partii Republikańskiej i kryzys Bidena, nadszedł czas, aby przygotować się na drugą kadencję Donalda Trumpa jako prezydenta USA. Dla Niemiec najważniejsze będą w niej gospodarka i bezpieczeństwo. Ale ponieważ Biały Dom prawdopodobnie będzie realizował politykę ‘Ameryka przede wszystkim’, różne konflikty gospodarcze dotyczące inwestycji i ceł są nieuniknione. Jeszcze ostrzej może być na polu obronności i stosunkach w łonie NATO. Trump może tu wystawić Europejczyków na jeszcze większą próbę, zwłaszcza jeśli chodzi o ich samodzielną obronę w razie wojny w Europie Wschodniej. Byłoby to niezwykle trudne dla Niemiec. Dlatego też niemieckie partie już teraz nawiązują kontakty z amerykańskimi Republikanami. CDU jest na to szczególnie chętna, a Jens Spahn bada sytuację w Milwaukee. Ten wiceprzewodniczący klubu poselskiego CDU w Bundestagu jest dobrym przyjacielem byłego ambasadora Trumpa w Niemczech, Richarda Grenella, który jest brany pod uwagę jako kandydat na sekretarza stanu USA.”
„Muenchner Merkur” przypomina: „Angela Merkel dostrzegła punkt zwrotny w stosunkach z USA już w 2017 roku, gdy oceniła Stany Zjednoczone Trumpa jako partnera, na którym nie można dłużej polegać. Jednak, jak to często bywa w przypadku pani kanclerz, nic z tego nie wyniknęło (zwłaszcza po aneksji Krymu przez Putina). (...) Olaf Scholz nie radzi sobie z tym dziś lepiej. Pomimo pilnych ostrzeżeń ministra obrony Borisa Pistoriusa, koalicja rządowa właśnie radykalnie obcięła budżet obronny, o który wnioskował. (...) Wiele byśmy zyskali, gdyby nasi politycy byli w stanie przezwyciężyć swoje obrzydzenie wobec Trumpa i przynajmniej nawiązać dialog z przypuszczalnymi przyszłymi decydentami w Ameryce. Choćby po to, by nie zostawiać pola do popisu Putinowi, który wie, jak postępować z autokratami.”
„Augsburger Allgemeine” zastanawia się: „Być może Demokratom pomoże jeszcze tylko ten krok, którego za wszelką cenę chcieli uniknąć – danie szansy Kamali Harris, wiceprezydent USA w administracji Bidena. Ta ich była nadzieja rozczarowała wielu ludzi. Nie wypracowała swojego wyrazistego profilu i pozostała zbyt nieokreślona. Ale Harris ma jedną, zdecydowaną zaletę: opowiada się za ideą, za ideałami. Jest prokuratorem, kobietą i czarnoskórą; kontrast z Trumpem nie może być większy. Wykorzystanie przez nią siły chwili, którą mogłaby wyzwolić jej nominacja, miałaby moc przekształcenia jej z zastępczej kandydatki na kandydatkę zdolną przekonać do siebie wyborców.”
Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!