Prasa: oszczędzający na dzieciach, płaci dwa razy
19 sierpnia 2023Partie niemieckiej koalicji rządowej spierają się o to, jak wysokie powinno być tak zwane podstawowe świadczenie socjalne dla dzieci, które ma przeciwdziałać ubóstwu wśród najmłodszych. Eksperci alarmują, że oszczędzanie na wsparciu dla dzieci zemści się w przyszłości. Temat podejmują w sobotę (19.08.2023) liczne niemieckie gazety.
Gazeta „Frankfurter Allgemeine Zeitung” zwraca uwagę, że same transfery pieniężne to nie wszystko. „W sporze o planowane przez (minister ds. rodzin Lisę Paus) podstawowe świadczenie dla dzieci brakuje rzeczowości przede wszystkim tym, którzy bez uzasadniania przekonują, że wyższe świadczenia pieniężne dla bezrobotnych gospodarstw domowych są najlepszą drogą, by zapewnić żyjących w nich dzieciom lepszą perspektywę życiową. (…) I jest jeszcze jeden aspekt, który pilnie wymaga rzeczowej dyskusji: Ponad jedna czwarta dzieci, które obecnie żyją w rodzinach utrzymujących się z zasiłku dla bezrobotnych, przybyła do Niemiec od 2015 roku w ramach napływu uchodźców. To, że ta grupa rośnie, nie ma nic wspólnego z problemem biedy w kraju, a już na pewno nie jest oznaką załamania się państwa opiekuńczego. Poważniejszym zadaniem jest za to wskazać tym rodzinom drogę do udanej integracji” - czytamy.
„Wraz z ogromnym wzrostem kosztów utrzymania niemal co czwarte dziecko jest już zagrożone biedą albo wykluczeniem socjalnym. A kto ma słabe szanse na starcie, często powoduje potem wyższe koszty dla ubezpieczenia zdrowotnego i częściej korzysta z systemu pomocy socjalnej. Jednocześnie ma mniejszy wkład w gospodarczą produktywność. Braki w wykształceniu, psychiczne i socjalne zaburzenia wynikające z biedy, mają swoją cenę. Kto teraz oszczędza na wyciąganiu dzieci z pułapki biedy, ten oszczędza w złym miejscu i przesuwa problemy na potem. To niemądre nie tylko politycznie, ale też ekonomicznie” - czytamy w dzienniku „Neue Osnabruecker Zeitung”.
Trudno jest realistycznie oszacować, jak wysokie będą koszty spowodowane taką polityką, zauważa gazeta „Die Glocke”. „Diakonia (Kościoła ewangelickiego – red.) mierzy wysoko: tylko w związku z otyłością, która statystycznie występuje raczej u osób z socjalnych nizin, koszty mają sięgać 60 miliardów euro rocznie. To może być bardzo zawyżone, a ludzie i tak byliby zbyt grubi nawet, gdyby żadne dziecko nie żyło w biedzie. Ale nie da się zaprzeczyć, że udałoby się zredukować wydatki, gdyby więcej dzieci wzrastało w zdrowiu. Dlatego minister ds. rodziny Lisa Paus (Zieloni) ma dobre argumenty w sporze koalicyjnym dotyczącym świadczeń dla dzieci. Zrozumiałe jest, że minsiter Christian Lindner (FDP) chce utrzymać limity zadłużenia. Ale jeśli euro zaoszczędzone dziś oznaczać będzie konieczność wydaniu dwóch jutro, limit należy na krótki okres przekroczyć” - czytamy.
Dziennik „Koelner Stadt-Anzeiger” ocenia z kolei: „Wprowadzenie podstawowego świadczenia dla dzieci nie byłoby łatwe. Istniejące już świadczenia musiałyby zostać połączone, a dane urzędów skarbowych i kas ubezpieczenia społecznego porównane ze sobą. Kontrowersje budzi poza tym, jak takie świadczenie miałoby konkretnie wyglądać i jakiej być wysokości. O tym należałoby produktywnie rozmawiać w koalicji. Ale to właśnie się nie dzieje”.