Prasa po zamachu w Solingen: radykałowie skorzystają
27 sierpnia 2024Do zamachu w Solingen doszło na kilka dni przed ważnymi wyborami we wschodnich landach. W sondażach wygrywa tam antyimigracyjna, radykalna Alternatywa dla Niemiec (AfD). W opinii komentatora dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, tragedia w Solingen zapewne napędzi tej partii dodatkowych wyborców. „Lider AfD w Turyngii Bjoern Hoecke, dobrze czując nastroje w landzie, skoncentrował swoją kampanię wyborczą na po raz kolejny zachwianym przez ‘Solingen' poczuciu bezpieczeństwa wielu obywateli. W ten sposób AfD na wschodzie może skorzystać z zamachu terrorystycznego, który miał miejsce akurat w rządzonym przez socjaldemokratów i mocno migracyjnym mieście na głębokim zachodzie. Okaże się, czy AfD wyprzedzi teraz także CDU w Saksonii. Złość na brzmiącą jak zniewaga obietnicę kanclerza o ‘deportacjach w wielkim stylu' może zaś zdmuchnąć SPD z landtagów” – czytamy.
Gazeta „Stuttgarter Zeitung” dodaje: Samozwańcza Alternatywa dla Pieniaczy (w domyśle AfD – red.) nie może marzyć o lepszym scenariuszu. Cały ten chaos, bezczynność państwa jak i werbalna hiperaktywność konkurencji pędzi w ich objęcia sfrustrowanych wyborców. Kanclerz mówi, że atak nożownika wywołuje u niego złość i gniew (…). Poza tym chce on przyspieszyć deportacje, co obiecywano już dawno, i zaostrzyć przepisy dotyczące broni. Nie można temu nic zarzucić. Ale oznacza to zwalczanie samych objawów. Rdzeniem problemu jest utrata kontroli nad polityką migracyjną. Przypadek Issy H. to pokazuje. Zgodnie z prawem UE nie powinien on w ogóle wjechać (do Niemiec), a potem powinien zostać szybko odesłany do Bułgarii. Jego deportacja nie powiodła się, choć nawet się nie ukrywał” – czytamy.
Dziennik „Rheinpfalz” podkreśla, że należy wyjaśnić, dlaczego odpowiednie służby zawiodły podczas próby deportacji mężczyzny, który potem zabił w Solingen. „Abstrahując od tego jednego przypadku należy jednak też zapytać, dlaczego tylko garstka z tych, którzy mają zostać wydaleni z Niemiec, rzeczywiście opuszcza kraj. Trzeba tu pilnie działać, przy czym problemem nie jest raczej brak odpowiednich przepisów, tylko to, że w praktyce spotykają się z trudnościami. Jeśli nie uda się wyraźnie poprawić tej sytuacji, to wzmocni się fatalne dla akceptacji naszego systemu państwowego wrażenie, że kto działa z odpowiednim wyrachowaniem i kryminalną energią, ten może grać państwu na nosie”.
Gazeta „Landshuter Zeitung" dodaje: „Zgadza się. W sprawie migracji i ucieczek, ekstremizmu i integracji nie ma łatwych rozwiązań. Niemcy mają jednak wybór. Albo powiemy ‘damy radę'. Wówczas będziemy musieli przeznaczyć jeszcze więcej pieniędzy i włożyć więcej sił w integrację. Albo powiemy ‘nie damy rady'. Wówczas rząd powinien zadbać o to, aby do kraju przybywało mniej ludzi. Jeśli demokratyczna polityka nie udowodni teraz, że jest w stanie działać, to zyskają na tym przeciwnicy demokracji”.
(DPA/szym)