Prasa: Putin zrobi wszystko, żeby "jego" igrzyska świeciły pełnym blaskiem
31 grudnia 2013"General-Anzeiger" z Bonn uważa: "Putin zobaczył, że zaczyna się robić gorąco i próbował rozładować sytuację przedświąteczną amnestią. Lecz nie udało mu się wprzęgnąć terrorystów w ten łaknący sympatii zaprzęg. To w ich mocy jest teraz, by z rzekomo najbezpieczniejszych igrzysk zrobić festiwal terroru. Reakcją prezydenta będzie jeszcze większa kontrola i nadzór, i tak powstaje błędne koło".
"To będą putinowskie, carskie igrzyska i jak zapowiadał prezydent Rosji, będą najbezpieczniejsze na świecie. Ale to było przed terrorem w Wołgogradzie". - pisze "Muenchner Merkur". "Przed zamachami, które kremlowski szef wykorzysta, by jeszcze bardziej przykręcić śrubę: angażując jeszcze więcej policji i tajnych agentów, jeszcze więcej broni i z pewnością także siły, pewnie w ukryty sposób. Putin zrobi wszystko, żeby "jego" igrzyska świeciły pełnym blaskiem. Uda mu się to z pewnością przy pomocy gigantycznego aparatu bezpieczeństwa. Ale grozi to tym, że będą to igrzyska w dusznej, zniewolonej atmosferze. Pogrzebie to ideę olimpijską".
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" twierdzi, że "Także w Rosji podróżujący muszą mieć możliwość jeżdżenia koleją czy autobusem bez obaw o swoje życie. To, co odnosi się do miast na zachodzie, musi obowiązywać także wobec innych rosyjskich miast, także Wołgogradu. Terror, podstępne narzędzie politycznych band w tak zwanej asymetrycznej wojnie nie zasługuje na żadną, nawet ukrytą pobłażliwość tylko dlatego, że sprawcy chcą się zemścić za dawną (faktyczną czy urojoną) niesprawiedliwość; obojętnie czy w Hiszpanii, Północnej Irlandii czy tak jak teraz w Rosji. Jeżeli rosyjskie służby bezpieczeństwa działają teraz bez pardonu, należy to poddać krytyce. Ale nawet ich bezwzględność nie jest dla nikogo licencją dopuszczającą terror i masowe morderstwa. Nie powinno nikogo dziwić, że moskiewskie szefostwo jest postawione w stan najwyższego alarmu na sześć tygodni przed rozpoczęciem zimowych igrzysk".
Wszyscy drżą o życie Schumachera
"Jest to już bardzo znaczące, jak wiele życzeń powrotu do zdrowia napływa pod adresem Michaela Schumachera", pisze "Suedwest Presse". "Wypadek na nartach brutalnie wyrzucił Schumachera z toru normalnego życia. Pełne współczucia reakcje na całym świecie ukazują dokładnie, jakiej pozycji dorobił się ten 44-latek. Mechanik samochodowy z wykształcenia zdobył światową renomę, jaką cieszy się tylko niewielu niemieckich sportowców".
"Nuernberger Zeitung" przypomina, że "Siedmiokrotny mistrz świata Formuły 1 i wyjątkowy sportowiec zawsze sam podkreślał, że żyje zgodnie z przeznaczeniem: 'jak coś ma się stać, to się stanie. Obojętnie gdzie'. I los dopadł go akurat na nartach. Oczywiście, że można zastanawiać się, jak mogło się to przydarzyć człowiekowi, który przez całe życie wszystkich wyprzedzał, kalkulując wszelkie ryzyko. Ciężko znaleźć odpowiedź na to pytanie. Nie pomoże ani żadna wyższa matematyka, ani loteria losowa. Przeznaczenie to jedyne, ale i tak niedostateczne wyjaśnienie tego, czego nie można wyjaśnić".
Małgorzata Matzke
red.odp.: Elżbieta Stasik