1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa: to nie krytyka Netanjahu, to nienawiść do Izraela

15 maja 2021

W reakcji na eskalację konfliktu między Izraelem a Palestyńczykami w Niemczech doszło do antyizraelskich wystąpień. Prasa komentuje.

https://p.dw.com/p/3tQIX
Niemiecka policja pilnuje synagogi w Gelsenkirchen
Niemiecka policja pilnuje synagogi w GelsenkirchenZdjęcie: Ina Fassbender/AFP

Zniszczone albo podpalone flagi Izraela, antysemickie okrzyki. Tak przebiegały w ostatnich dniach antyizraelskie demonstracje, do których doszło w niektórych miastach Niemiec. Były reakcją na nowe napięcia w konflikcie między Palestyńczykami i Izraelem. W kilku miejscach doszło do ataków na synagogi. 

Jak czytamy w dzienniku „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, „w wielu przypadkach bitwa o umysły została przegrana albo nawet nie zdążyła się rozegrać, bo w ogóle nie można dotrzeć do głów młodych mężczyzn, którzy pod arabskimi albo tureckimi flagami gromadzili się przed synagogami. Miesza się tam strasznie dużo różnych rzeczy – jak zauważył minister spraw wewnętrznych (landu Nadrenia Północna-Westfalia) Herbert Reul. «Strasznie» to właściwe słowo. Do zasiedziałego antysemityzmu przyłącza się nienawiść do Izraela, która dotarła tu z imigrantami i dociera nadal. Nauka, którą Niemcy wyciągnęły ze swojej historii, jest obca wielu migrantom. Oczekiwania, że uchodźcy stali się już «dobrymi Niemcami» także w kwestii rozprawy z przeszłością, opierają się o chwiejne podstawy. Zwłaszcza lewicowe partie długo w ogóle nie chciały, aby przyjezdni stali się zbyt niemieccy” – przypomina „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.

„Palenie flagi Izraela nie jest wymierzone w politykę prawicowo-narodowego rządu Netanjahu, tylko w istnienie kraju, który po Holokauście stał się domem Żydów, nawet jeśli po 1948 roku stało się to na drodze wojennych konfliktów” – pisze komentator monachijskiej gazety „Sueddeutsche Zeitung”. „Zadymy z płonącymi flagami w Niemczech nie są protestem przeciwko czasami zbyt twardej polityce wojskowej albo przeciwko dyskryminacji mniejszości arabskiej w Izraelu. Chodzi tu o odebranie legitymacji Izraelowi jako takiemu. Jeśli na miejsce tego «protestu» wybiera się okolice synagogi, potwierdza to nie tylko antyizraelski, ale też antysemicki charakter takiego zgromadzenia. Synagoga symbolizuje judaizm; w Izraelu, w Niemczech i na całym świecie. Kto bierze udział w demonstracjach posługujących się tymi symbolami, podczas których skandowane są pasujące do tego hasła, wykorzystuje wolność demonstracji, aby naruszyć te wartości, na których wolność ta się opiera” – uważa „Sueddeutsche Zeitung”.

„To nieprzypadkowe, że do antysemickiego wybuchu przemocy doprowadził konflikt bliskowschodni” – komentuje „Koelner Stadt Anzeiger”. „Niemcy mają problem nie tylko z prawicowo-ekstremistyczną nienawiścią do Żydów, ale także z antysemityzmem arabsko-muzułmańskim. Antysemici próbują rozpowszechniać swoje hasła wśród młodych ludzi poprzez media społecznościowe albo teksty utworów rapowych. Zapobieganie temu to kwestia edukacji. Szkoły pokazały, że uświadamianie potrafi immunizować przeciwko nienawiści do Żydów. Poza tym każdy musi występować przeciwko antysemityzmowi i nie dopuszczać relatywizacji. Dla nienawiści nie ma usprawiedliwienia” – podkreśla koloński dziennik.

Komentator „Stuttgarter Nachrichten” pisze z kolei: „Wydaje się niemalże, że ci wszyscy, którzy ostrzegają, z prezydentem włącznie, ignorują to, kto przynosi przed niemieckie synagogi swój antyizraelski i antysyjonistyczny brud. Mówiąc jasno: Za protesty przeciwko Izraelowi współodpowiedzialni są ludzie, których turecki rząd od dawna szczuje przeciwko Izraelowi. Korzystają z pro-palestyńskich agitatorów, którzy potrafią traktować Niemcy jako rezerwat dla swojego terroru. Mogą też liczyć na sympatię w lewicowo zorientowanych kręgach, które robią z ofiar sprawców. Kto chce zwalczyć przemoc wobec Żydów w Niemczech, musi działać konkretniej i patrzeć dokładniej. Nie tylko w brunatny kąt”.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>