Prasa w Niemczech o rolnikach: „nieprecyzyjne żądania”
21 marca 2024Polscy rolnicy nie pozwolą się tak szybko udobruchać przez UE – pisze niemiecki dziennik „Sueddeutsche Zeitung”(„SZ”). Środowy (20.03.2024) strajk generalny dowodzi, że rolnicy jeszcze nie wyczerpali swoich możliwości, choć protestują już prawie od roku – donosi warszawska korespondentka Viktoria Grossmann. Dodaje, że UE poprzez planowane przywrócenie ceł na ukraińskie produkty rolne faktycznie spełnia jeden z głównych postulatów rolników.
Zdrowa żywność
Rolnicy deklarują się jako obrońcy standardów UE i europejskiej produkcji żywności, wskazując wielokrotnie na rzekomo gorszą jakość ukraińskich produktów – czytamy. „W porównaniu z masowością protestów, zwłaszcza w Polsce, oświadczenia i żądania brzmią niemal łagodnie – by nie powiedzieć nieprecyzyjnie” – pisze „SZ”. Chodzi o spadek cen i jednoczesny wzrost kosztów, ponadto Komisja Europejska przeforsowała Zielony Ład w celu ochrony środowiska bez konsultacji z rolnikami.
„Bardziej konkretna” jest reprezentacja rolników z NSZZ „Solidarność”, która domaga się „tarczy ochronnej” dla polskiego rolnictwa w wysokości 15 mld euro, współfinansowanej przez UE. Związek uważa, że import ukraińskich towarów nie pomaga Ukrainie w walce z Rosją, a jedynie pomaga wzbogacić się dużym korporacjom – relacjonuje niemiecki dziennik.
Nadmienia też, że przedstawiciele rolników porozumieli się w środę z polskim ministrem rolnictwa w sprawie rekompensat dla gospodarstw uprawiających jęczmień, pszenicę i żyto. Druga część porozumienia jest bardziej deklaracją intencji. Polski rząd ma zawrzeć nowe umowy handlowe z Ukrainą, a także zakazać tranzytu towarów rolnych, w tym cukru. Problem nie został ostatecznie rozwiązany, a rolnicy zapowiedzieli kolejne protesty – konstatuje „SZ”.
Bez antyukraińskich tonów
O protestach polskich rolników informuje także dziennik „Tageszeitung” („TAZ”), zaznaczając, że podczas strajku w prawie 600 miejscowościach policja „miała wszystko pod kontrolą”. „Tylko nieliczni kierowcy są poirytowani. Gigantyczne ciągniki i ultranowoczesne maszyny rolnicze wzbudziły podejrzenia wielu mieszkańców miast, że rolnicy, którzy mogą sobie pozwolić na takie ciągniki warte nawet 250 tys. euro, prawdopodobnie nie są tak rozpaczliwie biedni, jak twierdzą. Jednak większość Polaków nadal sympatyzuje z rolnikami i ich protestami” – czytamy.
Uderzające jest to, że na proteście w Katowicach nie słychać antyukraińskich tonów, a obok biało-czerwonej flagi Polski jest niebiesko-żółta flaga Ukrainy oraz żółto-niebieska flaga Górnego Śląska – pisze warszawska korespondentka „TAZ” Gabriele Lesser.
Zmieniły się jednak argumenty i postulaty rolników kierowane do rządu. Naukowcy i dziennikarze przyjrzeli się bowiem bliżej danym dotyczącym importu i eksportu produktów rolnych, dochodząc do wniosku, że za spadek cen nie można winić transferu lub importu ukraińskiego zboża. Polska wyprodukowała w 2023 roku ponad 35 mln ton zboża, a cała UE 280 mln ton. Z Ukrainy pochodził tylko 1 mln ton zboża – za mało, aby mieć znaczący wpływ na cenę. Jest ona kształtowana na całym świecie przez podaż i popyt na giełdach zbożowych, takich jak MATIF w Paryżu – wyjaśnia „TAZ”.
Polska – ja twierdzą autorzy analizy – ma nadprodukcję 10 mln ton zboża, które trzeba wyeksportować lub zmagazynować. Zbiory na całym świecie były bardzo dobre, a ceny sprzedaży raczej nie wzrosną w najbliższej przyszłości. Bezcelowe jest zatem żądanie embarga na produkty z Ukrainy – relacjonuje berliński dziennik.