Prasa: „W Niemczech szaleje wirus, a na OIOM-ie leży AfD”
30 listopada 2020Według „Mannheimer Morgen” z punktu widzenia zachowania odpowiednich zasad higieny, nie było problemu podczas spotkania AfD, bo jego uczestnicy w dużej mierze przestrzegali reguł. Dziennik ocenia jednak, że mimo wszystko partia powinna zadać sobie pytanie, czemu służyło zorganizowanie tego zjazdu. Zdaniem gazety nasuwają się dwa spostrzeżenia: „próba zmobilizowania wściekłych obywateli jest krótkotrwała. Jeśli z kolei chodzi o politykę społeczną, partia ma niewiele do zaoferowania”. Dziennik ocenia, że 7 procent w sondażach schlebia partii.
„Nordbayerischer Kurier” pisze, że „partia wiele razy zrzucała już skórę” i zauważa, że zawsze przebiegało to w taki sam sposób. „Szefowie, którzy odmawiali dalszej radykalizacji, musieli odejść”. AfD za każdym razem posuwała się jeszcze bardziej na prawo. Gazeta ocenia, że walka o władzę na zjeździe w Kalkar została jedynie odroczona.
Jak przypomina „Suedwest Presse”, Joerg Meuthen jest „na razie” przewodniczącym AfD. Nie odszedł od „narodowych zasad swojej partii”. Dziennik z Ulm pisze, że domagał się on wyłącznie przestrzegania dyscypliny, manier, zrozumienia, że nie żyjemy w dyktaturze. „Domagał się zbyt wiele, uważa bardzo wielu w AfD”. Dziennik ocenia, że chcą oni kontynuować nieskrępowane ośmieszanie demokratycznych instytucji, szerzyć, skrajnie prawicowe myślenie i strach przed zmieniającym się światem. Z obserwacji dziennika wynika, że Meuthen jest stopniowo izolowany. Powstaje pytanie, jak długo można utrzymać się na stanowisku przewodniczącego, jeżeli ma się połowę partii przeciwko sobie. „Nie jest jeszcze jednak postanowione, czy AfD uda się kolejny raz i bez rozłamu posłać w odstawkę przewodniczącego”.
„Muenchner Merkur” kreśli taki obraz: „W Niemczech szaleje wirus. A na oddziale intensywnej terapii leży AfD – akurat ta partia, która nie ustaje w wysiłkach, by zaprzeczać niebezpieczeństwu, które z sobą niesie. W karetce: Alexander Gauland”. Dziennik nazywa nagłe pożegnanie szefa frakcji na zjeździe partii „ponurym symbolem” osamotnienia partii. Dalej dziennik pisze o walce pomiędzy umiarkowanym i skrajnym skrzydłem partii, spadku popularności, bezprzykładnym, przypominającym Republikę Weimarską łamaniu tabu przez „prawicowy motłoch” w Bundestagu. Gazeta z Monachium zaznacza, że za wszystkie powyżej wymienione sytuacje nie odpowiada tylko Gauland, w którego zasadniczo był wymierzony atak szefa partii Meuthena. Ocenia natomiast, że to Gauland „nadał radykałom mieszczańską twarz, maskę, za którą dokonywała się przemiana AfD z konserwatywnej partii protestu w volkistowski, częściowo skrajnie prawicowy ruch”.