Prezydent Niemiec nie musi grać dobrego wujaszka [KOMENTARZ]
2 września 2014Jeśli prezydent Niemiec mówi o tym, że Europa powinna stanąć na drodze tych, którzy łamią prawo międzynarodowe, anektują czyjeś terytorium i środkami wojskowymi wspierają secesję w innych krajach, to jest to konkretna wypowiedź na bieżący temat polityczny. Przede wszystkim jeśli dochodzi do tego wniosek: "Dopasujemy do tych nowych okoliczności politykę, gospodarkę i zdolności obronne".
Ale jakby to wyglądało, gdyby Gauck w swoim poniedziałkowym (1.09.14) przemówieniu na Westerplatte nie wspomniał o konflikcie rosyjsko-ukraińskim? Czy można upamiętniać rocznicę wybuchu wojny i nie nawiązać do tego, co dzieje się obecnie w sąsiedztwie?
W niemieckiej Ustawie Zasadniczej nie ma zapisu, który zabraniałby prezydentowi wypowiedzi na tematy polityczne. Słowa Gaucka wypowiedziane w Gdańsku stały się czymś tak drażliwym, dlatego, że konflikt rosyjsko-ukraiński toczy się już tak długo. I dlatego, że Władimir Putin dalej dolewa oliwy do ognia, ukraińskich separatystów nazywając na przykład "obrońcami Noworosji".
Zarzut jednostronności
Ale przemówienie Gaucka - inaczej niż twierdzi szef "Partii Lewicy" Riexinger - nie było jednostronne. Prezydent Niemiec powiedział przecież, że z niekontrolowanej eskalacji może powstać dynamika, której potem nie uda się opanować oraz, że Unia Europejska musi dlatego dążyć do deeskalacji w swojej polityce zagranicznej i bezpieczeństwa.
Jedynie jeśli wyrwać niektóre fragmenty przemówienia Gaucka na Westerplatte z kontekstu, wtedy mogą one stać się materiałem zapalnym. Ale to nie jest już wina mówcy. To ważne, żeby prezydent Niemiec zabierał głos na bieżące tematy. Gauck od dawna wyrażał swoje zdanie. Związane to jest z jego korzeniami pastora z Niemiec wschodnich i dobrze, że się tego nie wypiera. Jest przez to wiarygodny.
Nie ignoruje on też opinii innych. Potrafi zdzierżyć krytykę, nawet jeśli poseł "Partii Lewicy" nazywa go "obrzydliwym podżegaczem". W tym przypadku Gauck zrezygnował ze środków prawnych, choć znieważanie głowy państwa jest czynem karalnym.
Krytyczny dystans
Przypomnijmy też skandal wokół wypowiedzi Gaucka w Turcji, kiedy z niepokojem mówił o ograniczaniu praw obywatelskich i ingerencji w podział władzy. Wtedy turecki premier zarzucił mu mieszanie się w wewnętrzne sprawy jego kraju. To były także słowa na aktualny polityczny temat, ale to dobrze, że Gauck nie pozwolił sprowadzić się w Turcji do roli dobrego wujaszka, tylko zachował krytyczny dystans do swoich gospodarzy.
I dobrze, że na Westerplatte przerzucił most między przeszłością a teraźniejszością. Przez to funkcja prezydenta w wykonaniu Gaucka nabiera wyrazistego profilu. Na jego stronie internetowej przeczytać można, że zadaniem prezydenta Niemiec jest wywoływanie publicznej dyskusji i krytykowanie istniejącego stanu rzeczy. Tego właśnie dokonał na Westerplatte.
Katja Strippel (tagesschau.de)
tłum. Bartosz Dudek