Prezydent Niemiec o protestach w Berlinie: cios w demokrację
30 sierpnia 2020Demonstracja przeciwników restrykcji wynikających z pandemii zgromadziła w sobotę (29.08.) na ulicach Berlina dziesiątki tysięcy osób. Część demonstrantów burzyła barierki, powiewając przed gmachem Bundestagu flagami nawiązującymi do czasów III Rzeszy. Doszło do ataków na policjantów.
Przemoc pod Bundestagiem
W protestach uczestniczyli przedstawiciele różnych środowisk. Obok flag z epoki nazizmu powiewały flagi tęczowe, obok plakatów z Donaldem Trumpem unosiły się kolorowe balony. Lewicowi krytycy restrykcyjnych działań rządu szli ramię w ramię z prawicowymi radykałami i wyznawcami teorii spiskowych. W centrum Berlina równocześnie odbywały się różne pochody. Liczbę ich uczestników władze oceniają na 38.000.
Pod wieczór emocje rosły, aż doszło do aktów przemocy. Demonstranci przełamali barierki przed gmachem byłego Reichstagu, wdarli się na schody i machali flagami z czasów niemieckiego cesarstwa, których barwy czerń, biel i czerwień używane były także we fladze III Rzeszy.
Politycy: to nieakceptowalne
Wśród polityków panuje oburzenie. „Flagi Rzeszy i skrajnie prawicowe wulgaryzmy przed niemieckim Bundestagiem to cios w samo serce naszej demokracji, który jest nie do zniesienia” – napisał prezydent Frank-Walter Steinmeier na Facebooku.
Minister spraw wewnętrznych Horst Seehofer (CSU) powiedział dziennikowi „Bild dam Sonntag”, że nie do zaakceptowania jest wykorzystywanie parlamentu, „symbolicznego centrum naszej wolnej demokracji”, przez „bałaganiarzy i ekstremistów”. Olaf Scholz, kandydat na kanclerza z SPD, napisał na Twitterze, że „symbole nazistowskie, flagi cesarstwa i Rzeszy nie mają czego szukać” przed Bundestagiem.
Koniec wyrozumiałości
W grupach zgromadzonych przed Bundestagiem dominowali członkowie radykalnych prawicowych ugrupowań oraz tak zwani obywatele Rzeszy, którzy podważają prawne podstawy RFN. Przedtem policja próbowała usunąć demonstrantów sprzed ambasady Rosji w pobliżu Bramy Brandenburskiej, ale ci w odpowiedzi obrzucili policjantów butelkami.
Decyzja o rozwiązaniu demonstracji została podjęta formalnie z powodu łamania zasad higieny i dystansu, które wcześniej organizatorzy uzgodnili z władzami. Policja użyła gazu pieprzowego.
„Moja wyrozumiałość kończy się w tym momencie, gdy demonstranci idą na smyczy wrogów demokracji i politycznych krzykaczy”, napisał prezydent Steinmeier.
Zastępca związku zawodowego policjantów Jörg Radek powiedział, że nie widział, by uczestnicy demonstracji dystansowali się od radykałów. Jego zdaniem jest zastraszające, że ekstremiści mogli bez przeszkód wmieszać się w tłum demonstrantów.
W policyjnej akcji w Berlinie uczestniczyło 2.900 policjantów z różnych krajów związkowych. Główną demonstrację zorganizowała inicjatywa „Querdenken 711” ze Stuttgartu, która domaga się zniesienia wszystkich restrykcji mających ograniczyć rozprzestrzenianie się pandemii koronawirusa.
(EPD/sier)