Przeciwko porozumieniu ACTA
12 lutego 2012Rząd Republiki Federalnej wstrzymał się z podpisaniem porozumienia ACTA, umowy handlowej o zwalczaniu obrotu towarami podrabianymi. Czy uczynił to pod wpływem protestów tych, którzy obawiają się, że wprowadzenie w życie ACTA jest pierwszym krokiem w kierunku ocenzurowania internetu?
Protesty na ulicach
Wczoraj (11.02) w 55 miastach w całych Niemczech odbyły się demonstracje przeciwników porozumienia ACTA. Najkwiększe miały miejsce w Monachium, Berlinie, Stuttgarcie, Düsseldorfie, Kolonii i Frankfurcie nad Menem. W stolicy Bawarii, nie bacząc na silny mróz, demonstrowało ok. 16 tysięcy osób.Był to najliczniejszy protest w całej Europie w tzw. dniu akcji przeciwko ACTA.
Organizatorzy protestu, z Partią Piratów na czele, uznali ją za wielki sukces. Podobną opinię wyraziła szefowa partiii Zielonych, Claudia Roth. "To był wspaniały sygnał przeciwko ACTA i za żywą demokracją w dobie Internetu" - powiedziała. Przeciwko porozumieniu ACTA jest także Partia Lewica, a więc cała opozycja w Bundestagu, która w tym przypadku może liczyć na poparcie liberałów i znacznej części socjaldemokratów.
ACTA, czyli porozumienie o walce z piractwem i handlem podróbkami, reguluje także prawa do własności intelektualnej w cyberprzestrzeni. Pozornie nic temu nie można zarzucić. Protesty biorą się głównie stąd, że tekst porozumianiasformułowany jest na tyle nieprecyzyjnie, że budzi obawy, iż w rzeczywistości możemy mieć do czynienia z próbą ocenzurowania internetu w imię walki z piractwem medialnym.
W ubiegły piątek (10.02) Niemcy zdecydowały, że na razie nie podpiszą tego porozumienia. Poważne zastrzeżenia do tekstu umowy ACTA zgłosiła minister sprawiedliwości, Sabine Leutheusser-Schnarrenberger z partii FDP. Tego samego dnia rzecznik prasowy niemieckiego MSZ-tu poinformował, że ostateczna decyzja co do losów porozumienia ACTA w Niemczech jeszcze nie zapadła, a wstrzymanie się z podpisaniem dokumentu ma charakter tymczasowy.
Zrzeszenie Przemysłu Niemieckiego (BDI) skrytykowało tę decyzję, oświadczając, że rząd, wykonując salto w tył, "wysłał fatalny sygnał", który osłabia konkurencyjność Niemiec na arenie międzynarodowej. Prezes BDI, Markus Kerber, powiedział w sobotę (11.02) w Berlinie, że ACTA wnosi ważny wkład w ochronę niemieckich innowacji w handlu międzynarodowym.
"Przemysł niemiecki, jako eksporter nowoczesnych wyrobów najwyższej jakości, należy do najbardziej poszkodowanych przez piratów podrabiających i sprzedających z zyskiem jego markowe wyroby. Przynosi to ogromne szkody nie tylko producentom, ale także całemu krajowi, odbija się bowiem niekorzystnie na sytuacji na niemieckim rynku pracy i zmniejsza wpływy z podatków" - powiedział Kerber.
W jego przekonaniu, głównym celem porozumienia ACTA jest zwalczanie podróbek towarów, a nie pilnowanie, czy ktoś nielegalnie ściągnie sobie z sieci parę modnych piosenek. Porozumienie ACTA nie narusza i nie zmienia obowiązujących w Niemczech przepisów na temat ochrony danych osobowych, nie ogranicza dostępu do internetu i w żadnym przypadku nie jest próbą jego ocenzurowania.
Deputowany do Parlamentu Europejskiego Daniel Caspary (CDU) powiedział w audycji radiowej, nadanej przez Deutschlandradio Kultur, że przyszłość porozumienia ACTA w Niemczech wymaga odrębnej dyskusji na forum parlamentu, ponieważ zastrzeżenia jego przeciwników należy potraktować z całą powagą, na jaką one zasługują.
Podobnie widzi to, wspomniana wcześniej, liberalna minister sprawiedliwości Sabine Leutheusser-Schnarrenberger: "Konieczne jest wyłożenie wszystkich faktów na stół" - powiedziała. Jeśli, jak słyszymy, ustawa ACTA niczego w gruncie rzeczy nie zmienia, to po co w ogóle się nią zajmować? A jeśli jednak coś zmienia, z czego być może nie zdajemy sobie sprawy, to tym bardziej warto się tym zająć.
Dziesiątki tysięcy ludzi, którzy wyszli wczoraj na ulice niemiekich miast są tego samego zdania.
Andrzej Pawlak (dpa, afp)
Red. odp.: Aleksandra Jarecka