Przed szczytem integracyjnym / Polska i Czechy
12 lipca 2007Cztery organizacje tureckie odmówiły uczestnictwa w kolejnym szczycie integracyjnym u kanclerz Angeli Merkel. Co na to FRANKFURTER ALLGEMEINE ZEITUNG: „Teraz mamy czarno na białym, że niektórzy rozmówcy nie mają pojęcia o co chodzi z tą integracją. Kwestionowanie dopiero co zatwierdzonej przez Bundestag i Bundesrat ustawy imigracyjnej albo wręcz uwarunkowywanie dalszych rozmów od jej zmiany, nie jest w wewnętrznej walce o władzę niczym szczególnym, ale w wypadku cudzoziemców jest zaprzeczeniem gotowości do integracji, bowiem zintegrowanie się z systemem politycznym Niemiec oznacza też poszanowanie woli demokratycznej większości w wyborach i w parlamencie.”.
W innym tonie wypowiada się wychodząca w Duesseldorfie gazeta ekonomiczna HANDELSBLATT: „Tureckie stowarzyszenia mają rację, skarżąc się na nierówne traktowanie w ustawie imigracyjnej. Bo faktycznie dlaczego miałoby się Kanadyjczyków w czasie sprawdzianu znajomości języka traktować inaczej niż Turków. Argument, jakoby Kanadyjczyk szybciej się w Niemczech integrował niż Turek, jest dla wielu Turków, od dziesiątków lat zintegrowanych z niemieckim społeczeństwem, bolesnym ciosem.”
Innego zdania jest gazeta KIELER NACHRICHTEN: „Przeważająca większość żyjących w Niemczech Turków, żeni się z kobietami z ich rodzinnych stron. Osoby te przeważnie nie znają niemieckiego. Skutek jest taki, że się izolują, co ich mężom nawet odpowiada. W tym miejscu można by sobie zadać pytanie, kto kogo tu dyskryminuje? Czy rząd niemiecki dyskryminuje imigranta, gdy wymaga od niego znajomości podstawowego słownictwa, składającego się z dwustu słów oraz określonego wieku, żeby nie dopuścić do zawierania małżeństw pod przymusem? A może to niektórzy Turcy dyskryminują swe żony a przedstawiciele stowarzyszeń swych członków? – poddaje pod rozwagę kilońska gazeta.
Polska-Czechy - nowa przyjaźń
Berlińska DIE WELT skupia się na „europejskich oryginałach, demonstrujących wielką wzajemną przyjaźń”. Gazeta ma tu na myśli prezydentów Polski i Czech Lecha Kaczyńskiego i Vaclava Klausa: „Prezydent Czech odkrywa nową miłość do Polski - wspólnymi siłami przeciw „europejskiemu superpaństwu” - czytamy w podtytule. „Zadnego męża stanu nie przyjmuje się w Warszawie z takimi honorami jak obecnie prezydenta Vaclava Klausa. Przebywając do jutra z oficjalną wizytą w Polsce, gość z Pragi korzysta nawet z rzadkiego przywileju nocowania w rezydencji prezydenta Rzeczpospolitej. Wręczając Klausowi najwyższe polskie odznaczenie, prezydent Kaczyński stał się wręcz patetyczny, gdy dziękował Czechom za ich wsparcie na ostatnim szczycie UE w Brukseli: „Klausa i Kaczyńskiego łączy przede wszystkim wspólna niechęć do rzekomego europejskiego „superpaństwa”, nad którym według prezydenta Czech „unijne elity” zwłaszcza z Niemiec, „pracują” także po brukselskim szczycie „za plecami społeczeństwa”. DIE WELT podkreśla, że Vaclav Klaus jeszcze przed szczytem czterokrotnie kontaktował się z Kaczyńskim, celem uzgodnienia wspólnego stanowiska przeciw pozycji Merkel w kwestii unijnej konstytucji. Gazeta przypomina jednocześnie, że jeszcze nie tak dawno Polska w żadnym wypadku nie była dla czeskiego prezydenta „ważnym sojusznikiem”. Również w Warszawie raz po raz wspomina się czasy, gdy to Vaclav Klaus, ówczesny minister finansów a dziś prezydent Czech, z wyniosłością odnosił się do polskich reform po transformacji i gdy pogardliwie odrzucił ewentualność sprzymierzenia się przed akcesją z ówczesnymi kandydatami z państw Europy Srodkowej, a konkretnie z Polską: „W owym czasie ta arogancja negatywnie wpłynęła na stosunki dwustronne. Teraz zapanowała istna harmonia.” - stwierdza DIE WELT.