Przemoc seksualna w szkole. Niepokojące wyniki badań
13 czerwca 2017„Chcę żeby to wszystko wyszło na jaw i żeby to się skończyło. Chciałabym mieć kogoś, kto by mnie chronił” – pisze dziewczynka, która przypuszczalnie doznała przemocy seksualnej. To słowa ukazujące dramat wrażliwej dziewczyny i jej tęsknotę za bezpieczeństwem i orientacją. Co się z nią stało i czy można było powstrzymać sprawców, tego nie dowiedziała się Sabine Maschke z uniwersytetu w Marburgu. Pod jej kierownictwem prowadzona była praca badawcza pt. „Speak!” o przemocy seksualnej w codziennym życiu młodzieży szkolnej w Hesji. Maschke i jej zespół naukowców ankietowali ponad 2700 uczennic i uczniów w wieku od 14 do 16 lat, pytając, czy mieli doświadczenia z przemocą seksualną: jako ofiary, czy jako sprawcy.
Przy tym naukowcy świadomie szeroko ujęli pojęcie przemocy, włączając do niego seksualne inwektywy i gesty, seksistowakie ataki na portalach społecznościowych, przymuszanie do oglądania pornograficznych rysunków lub filmów aż do penetracji. Wynik badań naukowców jest zatrważający.
– Najbardziej nas zdziwiło, że przemoc seksualna jest elementem codziennego życia młodocianych i pochodzi ona przede wszystkim od rówieśników – wyjaśnia Maschke. Jej przyczyn naukowcy doszukują się w seksualizacji i pornografizacji życia codziennego. Przemoc seksualną wśród młodzieży obserwuje się już od lat. Celem pracy badawczej była systematyczna analiza tego tematu.
Największe ryzyko: bycie dziewczynką
Naukowcy stwierdzili, że co druga osoba w grupy wiekowej 14-16 lat ma już doświadczenia z przemocą seksualną bez czynności fizycznych; szczególnie dotyka ona dziewczynki. Co trzecia ankietowana uczennica przyznała, że wbrew swojej woli była całowana, ponad 5 proc. dziewczynek było zmuszanych do oglądania zdjęć i filmów z golizną. Niektóre z dziewcząt były dotykane w pośladki i piersi, niektóre także w kroku, i musiały bronić się przed fizycznym kontaktem seksualnym.
Wśród ankietowanych chłopców co czwarty przyznał, że był już ofiarą seksistowskich ataków słownych. 5 proc. uskarżało się, że wbrew własnej woli było obmacywanych.
„To są realia, z którymi trzeba żyć na co dzień” – mówią uczniowie. Zarówno w szkole jak i w domu, w miejscach gdzie młodzież szuka schronienia i orientacji, coraz częściej jest konfrontowana z czynnościami seksualnymi – wyjaśnia Maschke. Dziewczynki czują się bezbronne, cierpią z tego powodu i chcą, żeby zaczęto o tym mówić. Na potrzebę mówienia o przemocy seksualnej wskazuje chociażby ogromne zainteresowanie młodzieży udziałem w ankietach. Uczestnicy sondaży przez półtorej godziny wypełniali 40-stronicową ankietę, wyczerpująco odpowiadając na pytania.
„W szkole uczy się dziewczynki, jak mają bronić się przed gwałtem, zamiast nauczyć chłopców, żeby nie gwałcili” napisała jedna z dziewczynek. Dla Maschke to sygnał alarmowy. – Potrzebne jest coś, co dotrze do wszystkich: do ofiar i do napastników.
Chcą się czuć zrozumiane
Właśnie z tego względu heskie ministerstwo edukacji zleciło przeprowadzenie prac badawczych, których wyniki mają zostać wykorzystane w planach nauczania i działaniach prewencyjnych. Młodzież ma być uwrażliwiona na temat przemocy seksualnej i ma uzyskać pomoc. Z tego względu naukowcy formułowali pytania z perspektywy zarówno obserwatora, jak i sprawcy. Jedno było dla nich zadziwiające: nawet ci, którzy dopuszczali się przemocy seksualnej przyznawali, że potrzebują pomocy i orientacji w poszukiwaniu własnej tożsamości.
– Chłopcy muszą wcześnie nauczyć się, gdzie są granice i jak odróżniać zabawę od przemocy – podkreśla seksuolog Heinz-Juergen Voss z wyższej uczelni w Merseburgu. Własne granice i granice innych po części poznaje się dopiero wtedy, kiedy w niektórych punktach zostaną one przekroczone. Ale zawsze potrzebujemy społecznego otoczenia, które będzie na to zwracać uwagę – wyjaśnia naukowiec.
Nawet jeżeli w kręgu przyjaciół ofensywne zachowanie seksualne uznawane jest za potwierdzenie męskości, dorastająca młodzież musi nauczyć się, że jest to niedopuszczalne.
Apel do rodziców i nauczycieli
Skąd biorą się wizerunki dominującego mężczyzny i uległej, biernej kobiety? Możliwych przyczyn naukowcy dopatrują się w tym, że 80 proc. ankietowanych chłopców przyznało się do oglądania filmów pornograficznych w Internecie; przyznaje się do tego także 60 proc. dziewczynek. Co drugi chłopiec przyznał, że tego rodzaju filmy ogląda nawet kilka razy w tygodniu. Seksuolog Voss uważa, że zakaz oglądania tego rodzaju materiałów to błędna droga. Lepiej byłoby dyskutować z młodocianymi, jakie role płci przyswajają sobie oglądając takie filmy.
Maschke uważa, że winę ponoszą także dorośli, nie rozmawiający z dorastającymi dziećmi o seksualności i rolach przypisywanych płciom. – Żyjemy w rozseksualizowanym śwecie, zachowujemy się dość swobodnie, ale dorośli muszą nauczyć się otwarcie mówić o tych sprawach, zarówno rodzice jak i nauczyciele – twierdzi ekspertka.
Sabrina Pabst / Małgorzata Matzke