Przemoc przenosi się do Niemiec? Zwolennicy Erdogana atakują
20 lipca 2016Do incydentu doszło w sobotę, jednak teraz do sieci wyciekły nagrania. Widać na nich, jak zwolennicy Recepa Tayyipa Erdogana atakują miejsce spotkania sympatyków Fethullaha Gülena, którego tureckie władze oskarżają o organizację piątkowego puczu. Wg mediów atakujących było ok. 150. Policja musiała ochraniać uczestników spotkania.
Nie jest to jedyny taki incydent. W Niemczech mieszka ok. 3,5 mln Turków. W listopadowych wyborach do tureckiego parlamentu głosowało ok. 570 tys. z nich - 60 proc. poparło właśnie narodowo-islamską partię AKP Erdogana. Po puczu relacje między nimi a innymi tureckimi grupami w Niemczech się pogarszają.
- Sytuacja jest niepokojąca – przyznaje Ercan Karakoyun, rzecznik ruchu Hizmet Gülena. Hizmet i sam Gülen odrzucają oskarżenia o organizację puczu. Przemocy ze strony tureckiej większości obawiają się też mieszkający w Niemczech Kurdowie. – Pomiędzy zsekularyzowanymi Turkami a zwolennikami partii islamistycznej nie ma w Niemczech żadnego demokratycznego dyskursu. Tylko wrogość – przestrzega przewodniczący Gminy Kurdyjskiej w Niemczech Ali Ertan Toprak.
Donoszenie i plądrowanie sklepów
O „dużym strachu” mówi też przewodniczący Gminy Alewitów Aziz Aslandemir: - Słyszymy, że w Turcji zwolennicy Erdogana demolują ulice, na których mieszkają socjaldemokratyczni opozycjoniści albo alewici. Związki muzułmańskie w Niemczech ani razu się od tego nie odcięły.
Szef Gminy Tureckiej Gökay Sofuoglu przyznaje: - Nastroje są burzliwe. W Nadrenii Północnej-Westfalii plądrowane są sklepy Turków, którzy popierają opozycję. Wszyscy, którzy mają coś przeciw Erdoganowi, są widziani albo jako zwolennicy partii kurdyjskiej, albo ruchu Gülena. Wystarczy nie podzielać poglądów prezydenta, by być zarejestrowanym.
Wg mediów, tureckie władze uruchomiły specjalną linię dla Turków w Niemczech, pod którą można przekazywać informacje o tym, kto jest opozycjonistą. - Boję się, że przez pucz konflikt wewnątrzturecki przeniesie się na niemieckie ulice – mówi dziennikowi „Die Welt” Cemile Giousouf z CDU. Jak podkreśla, demonstracje mieszczą się w granicach prawa, ale agresja - nie.
Do przemocy między tureckimi grupami w Niemczech dochodziło nie raz, ostatni większy konflikt miał miejsce w czasie świąt wielkanocnych w Aschaffenburgu, pomiędzy turecką większością a Kurdami.
Nowa fala uchodźców?
Tymczasem konflikt w samej Turcji zaostrza się: po zatrzymaniach prawników trwają czystki w oświacie i szkolnictwie wyższym: uniwersytet w Stambule zwolnił 95 profesorów, usunięto 1577 dziekanów na wszystkich tureckich uniwersytetach, a ministerstwo oświaty cofnęło licencje 21 tysiącom nauczycieli prywatnych szkół.
W związku z tą pogarszającą się sytuacją niemieckie media ostrzegają przed kolejną falą uchodźców do Niemiec – nie tylko Syryjczyków, ale właśnie obywateli tureckich. Obawy te podziela szef organizacji Pro Asyl Bernd Mesovic. Jak ocenił w rozmowie z "Neue Osnabrücker Zeitung", wszystko zależy od tego, czy turecki rząd zaprzestanie represji i wróci do demokratyzacji: - Jak długo ludzie mają nadzieję na poprawę, pozostają u siebie w kraju.
DPA, KNA / Monika Margraf