Przewodniczący Bundestagu: Trzeba pomagać uchodźcom
20 czerwca 2016Światowy Dzień Uchodźcy obchodzony 20 czerwca, w Niemczech po raz pierwszy był też Dniem Pamięci o Ofiarach Wypędzeń. Ten dzień jest szansą uświadomienia sobie związków historycznych i jednocześnie szansą ustanowienia priorytetów w pokonywaniu aktualnego kryzysu uchodźczego - powiedział podczas uroczystości w Berlinie przewodniczący Bundestagu Norbert Lammert. Chadecki polityk zauważył, że wszystkie państwa Unii Europejskiej podpisując Konwencję Genewską zobowiązały się do ochrony uchodźców i wszystkie wspólnie ponoszą odpowiedzialność. Nie widać tego jednak w obecnym kryzysie, skrytykował Lammert.
20 czerwca, ustanowiony przez ONZ Światowym Dniem Uchodźcy, decyzją rządu koalicyjnego CDU/CSU i SPD z 2015 r. Niemcy łączą z pamięcią o losie wypędzonych po II wojnie światowej i obchodzą go jednocześnie jako Dzień Pamięci o Ofiarach Wypędzeń.
Nieznane pojęcie „kultury powitania”
Lammert przypomniał los 15 mln wypędzonych i przymusowo wysiedlonych, którzy w latach 1945-50 przybyli do Niemiec. Chociaż było to więcej niż w następnych 65 latach, wydarzenia te nie są częścią kolektywnej pamięci w Niemczech. Mało znany jest fakt, że blisko 50 procent wypędzonych przebywało w obozach a 34 procent w tymczasowych schronieniach. Pojęcie dzisiejszej „kultury powitania” po II wojnie światowej było nieznane. Wręcz przeciwnie, ówczesne doświadczenia pokazywały, że współżycie między miejscowymi a wypędzonymi w żadnym wypadku nie przebiegało bezproblemowo. Przewodniczący niemieckiego Bundestagu zaznaczył, że wówczas tak jak dzisiaj, ludzie szukający schronienia, muszą być gotowi do integrowania się. I również mieszkańcy kraju, w którym udziela się im azylu, muszą być gotowi do zintegrowania nowoprzybyłych.
Powiedzenie, że czas leczy rany, jest złudzeniem
Były przewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec abp Robert Zollitsch wezwał do odpowiedzialnego podejścia do doświadczeń przemocy uchodźców i wypędzonych. Tak jak wówczas, po II wojnie światowej, także dzisiaj nakazem chwili jest współczucie i solidarność. Współczucie jest „warunkiem przeciwstawienia się przemocy, warunkiem konfrontacji z przemocą bez stania się jej częścią” – upomniał abp Zollitsch. Jednocześnie podkreślił, że „doświadczenie przemocy zmienia spojrzenie na świat”. Nawiązał tu do własnych doświadczeń jako przymusowo wysiedlony z Węgier po II wojnie światowej. Obchodzenie się z przemocą jest zadaniem całego społeczeństwa. Ofiary wypędzeń, ucieczek potrzebują wsparcia, solidarności i empatii – powtarzał abp Zollitsch. Iluzją i ucieczką jest hołdowanie powiedzeniu, że czas goi rany. – Gojenie się ran wymaga czasu i wyczulenia na cierpienia ofiar ucieczek i wypędzeń – apelował abp Zollitsch.
Także przewodniczący niemieckiego Związku Wypędzonych Bernd Fabritius przypominał, że każde wypędzenia, wszystkie czystki etniczne, wszystko jedno, kiedy i przez kogo przeprowadzone, zawsze są przestępstwem. – Samostanowienie o sobie jest prawem człowieka i leży w jego naturze – podkreślił Fabritius. Przedtem przypomniał rozkaz Stalina i los tysięcy niemieckich przymusowo wysiedlonych, ofiar stalinowskich obozów pracy, koncentrując się tym samym w swoim wystąpieniu nie tyle na teraźniejszości, tak jak inni mówcy, tylko na przeszłości.
kna, epd / Elżbieta Stasik