1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Quo vadis, Afganistan?

Andi Noll (mm)8 lutego 2009

Monachijską Konferencję nt. Polityki Bezpieczeństwa zamknęła debata w sprawie Afganistanu i perspektyw tego kraju.

https://p.dw.com/p/GpcA
Hamid Karsai, prezydent Afganistanu
Hamid Karsai, prezydent AfganistanuZdjęcie: AP

Tematów i problemów związanych z Afganistanem jest multum: zła sytuacja w zakresie bezpieczeństwa, uprawy i produkcja narkotyków, słabość rządu w Kabulu i wzrastająca siła talibów.

W ogólnym pojęciu sytuacja w Afganistanie jest niezadowalająca. Wiceprezydent USA, Joe Biden wyraził dobitnie, że sytuacja nie może pozostać taka, jak panuje obecnie.

- "Prezydent Obama zarządził rewizję naszej polityki w odniesieniu do Afganistanu i Pakistanu. Potrzebne są nam jasno sformułowane i osiągalne cele. Przy weryfikacji naszej polityki potrzebne będą nam pomysły i propozycje naszych sojuszników"- powiedział.

Nawet, jeżeli jest jeszcze miejsce na dyskusję, główne zasady nowej amerykańskiej polityki afgańskiej są znane: USA mają zamiar podwoić liczbę operujących tam żołnierzy do 60 tysięcy, uściślić swą współpracę z potężnym sąsiadem Afganistanu - Pakistanem, i przydać większej wagi odbudowie cywilnej. Joe Biden nie sformułował konkretnych oczekiwań pod adresem europejskich sojuszników. Za to sekretarz generalny NATO, Jaap de Hoop Schaeffer wskazał na bolące miejsce:

-"Jestem bardzo zaniepokojony, kiedy słyszę, że Amerykanie chcą się bardziej angażować w Afganistanie i jednocześnie wykluczają większe zaangażowanie sojuszników. Nie jest to korzystne dla politycznego balansu tej misji i samego sojuszu NATO” - zaznaczył.

Słaby rząd centralny

Minister obrony Niemiec, Franz Josef Jung i prezydent Afganistanu, Hamid Karsai
Minister obrony Niemiec, Franz Josef Jung i prezydent Afganistanu, Hamid KarsaiZdjęcie: AP

Wszystkie kraje członkowskie sojuszu oczekują większych postępów ze strony kabulskiego rządu. W Monachium prezydent Karsai zaprezentował bardzo realistyczny bilans sytuacji. Jak zaznaczył, nie udało się jeszcze stworzyć wizji powrotu do normalności. Wciąż jeszcze mowa jest o skorumpowanym rządzie, o niezadowalającej sytuacji pod względem bezpieczeństwa i o tym, że talibowie przejęli już 10 prowincji. Odrzucił jednak zarzut USA, jakoby Afganistan stał się „narkotykowym państwem”.

-"Tak określić można tylko państwo, które samo uprawia rośliny do produkcji narkotyków i czerpie z tego zyski. W takim wypadku pieniądze te pozostają w kraju i oficjalnie korzysta z nich państwo. Lecz w Afganistanie tak nie jest. Faktem jest, że w ubiegłych 7 latach zwiększył się areał upraw maku, lecz wszędzie tam, gdzie do działania wkracza rząd, obszar upraw się zmniejsza".

Nie jest jednak pewne, czy prezydent Karsai będzie miał okazję iść dalej tą drogą, bo nie zależy to tylko od wyniku tegorocznych wyborów prezydenckich. Dystans pomiędzy nim i Zachodem w ubiegłych miesiącach znacznie się powiększył i wzrosła jego frustracja ze względu na nikły wpływ rządu centralnego.

Efektywna pomoc

Spotkanie kanclerz Angeli Merkel i wiceprezydenta USA, Joe Bidena
Spotkanie kanclerz Angeli Merkel i wiceprezydenta USA, Joe BidenaZdjęcie: AP

Na jubileuszowym spotkaniu na szczycie NATO w kwietniu br. kanclerz Angela Merkel ma zamiar jednym z głównych punktów dyskusji uczynić temat państwowych struktur w Afganistanie. W jej przekonaniu struktury te powinny być raczej regionalnej niż centralnej natury i powinny korespondować w większym stopniu ze zróżnicowanym charakterem regionów i panujących tam klanów. „Struktury te winny respektować rzeczywistość”- zaznaczyła szefowa niemieckiego rządu.

Niemcy swe zadanie postrzegają przede wszystkim w cywilnej pomocy, a szczególnie w zakresie wsparcia w tworzeniu afgańskich sił bezpieczeństwa. Priorytet taki znajduje całkowity poklask prezydenta Karsai. Lecz jego zdaniem, klucz do sukcesu w odbudowie jego kraju leży za granicą. W jego opinii potrzebna jest lepsza koordynacja wewnątrz międzynarodowej społeczności, która przejawia wciąż jeszcze deficyty. "Idą na to wielkie pieniądze, ale ani ONZ, ani afgański rząd, ani kraje asygnujące pomoc nie wiedzą, gdzie pieniądze te płyną. Z tego względu pomoc musi być bardziej efektywna".