Rada Europy. Niemieccy politycy podejrzani o korupcję
23 kwietnia 2018Istnieje "poważne podejrzenie", że kilku obecnych i byłych członków Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy podjęło się "korupcyjnych działań na korzyść Azerbejdżanu" – napisało trzech niezależnych ekspertów w przedstawionym w Strasburgu w 200-stronicowym raporcie ze śledztwa. Raport został opracowany przez dwóch byłych sędziów Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, Nicolasa Bratzę i Elisabet Fura, oraz Jean'a-Louis'a Bruguière'a, jednego z najbardziej znanych francuskich sędziów śledczych.
Mocno obciążony zarzutami o korupcję jest członek Zgromadzenia Parlamentarnego w latach 1999-2010 Eduard Lintner (CSU). Zdaniem śledczych Lintner był "kluczowym lobbystą" Azerbejdżanu. W latach 2012-2014 miał otrzymać z Baku prawie 820 tys. euro za pośrednictwem trzech pozornych spółek z siedzibą w Wielkiej Brytanii.
Podejrzane kontakty
Głównym obiektem zainteresowania śledczych jest także poseł do Bundestagu Karin Strenz (CDU), która także okrężną drogą miała otrzymywać pieniądze z kraju nad Morzem Kaspijskim. Niemiecka polityk jest ponadto oskarżona o ukrywanie konfliktu interesów przed jej udziałem w misjach mających na celu obserwację wyborów w Azerbejdżanie.
Karin Strenz pracowała dla firmy konsultingowej Lintnera "Line M-Trade", która z Baku odpłatnie lobbowała na rzecz Azerbejdżanu. Podczas pracy w Strasburgu niemiecka polityk, która tymczasem opuściła Zgromadzenie Parlamentarne, wielokrotnie zwracała na siebie uwagę jako lobbistka Azerbejdżanu.
Zarówno Lintner, jak i Strenz nie chcieli, pomimo kilku zaproszeń, osobiście odnieść się do zarzutów – stwierdzają autorzy raportu. Milczy również włoski chadek Luca Volonte – kluczowa postać w tej sprawie.
Przeciwko Volante prokuratura w Mediolanie rozpoczęła w 2016 r. wstępne dochodzenie w sprawie korupcji i prania brudnych pieniędzy, co wywołało skandal w Radzie Europy. Chodziło o łapówki od Azerbejdżanu w wysokości prawie 2,4 miliona euro.
"Kawiorowa dyplomacja"
Z przeprowadzonego dochodzenia wynika, że od czasu przyjęcia do Rady Europy w 2001 r. bogata w ropę była republika radziecka stworzyła prawdziwą sieć sympatyków, najwidoczniej nie tylko dzięki darowi przekonywania.
Mowa jest o kawiorze, ale także zaproszeniach do luksusowych hoteli. W ten sposób Azajberdżanowi udało się zapobiec krytycznym raportom dotyczącym wyborów lub sytuacji praw człowieka w tym autorytarnie rządzonym kraju.
Rada Europy jest paneuropejską organizacją, w której skład wchodzi 47 krajów, w tym wszystkie kraje UE oraz takie państwa jak Rosja i Turcja.
DW / Barbara Cöllen