1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Radioaktywność przyszła z Rosji albo Kazachstanu

10 listopada 2017

Pod koniec września stacje meteorologiczne w Europie Zach. zarejestrowały ślady podwyższonego promieniowania – nie było groźne dla zdrowia – uspokajają naukowcy.

https://p.dw.com/p/2nQOc
Eiffelturm
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/P.Kneffel

Francuski Instytut Nadzoru Bezpieczeństwa Nuklearnego IRSN opublikował w czwartek (10.11.2017) raport ws. pomiaru podwyższonego promieniowania radioaktywnego, wykrytego pod koniec września w kilku krajach Europy Zachodniej. Meteorolodzy stwierdzili podwyższone występowanie rutenu-106. Badacze doszli do wniosku, że ogólna ilość uwolnionego izotopu musiała wynieść między 100 a 300 terabekereli, czyli była już dość znacząca.

Gdyby tego rodzaju emisja miała miejsce we Francji, wypadek taki wymagałby wdrożenia lokalnych środków ochrony w promieniu kilku kilometrów wokół miejsca wycieku – napisano w komunikacie.

Gdzie było źródło?

Wyciek rutenu-106 mógł mieć miejsce w zakładzie przetwarzania wypalonego paliwa jądrowego lub produkującego pierwiastki promieniotwórcze do celów naukowych, medycznych lub energetycznych – przypuszczają naukowcy

Eksperci IRSN wykluczają, żeby powodem uwolnienia promieniowania mogłaby być awaria reaktora jądrowego. Ruten-106 powstaje jako produkt rozszczepienia w reaktorach atomowych. Izotop ten stosuje się w medycynie; nie występuje on nigdy naturalnie w przyrodzie.

Jak zaznaczają naukowcy, incydent ten nie miał żadnych następstw zdrowotnych dla mieszkańców Europy. Nie wiadomo jednak, co działo się w pobliżu miejsca awarii, którego naukowcy nie potrafili dokładnie zlokalizować. Na podstawie analizy danych meteorologicznych francuscy eksperci przypuszczają, że źródłem jest obszar na południe od Uralu, czyli incydent musiał mieć miejsce albo w Rosji, albo w Kazachstanie. Rosyjskie władze oświadczyły, że na ich terytorium nie doszło do żadnej awarii – powiedział dyrektor IRSN Jean Marc Peres w rozmowie z agencją Reutera.

Małgorzata Matzke (AFP, rtr)