Raport ONZ: Drastyczny spadek zagranicznych inwestycji w Niemczech
28 czerwca 2013W 2012 roku rozmiar zagranicznych inwestycji w RFN drastycznie zmalał. Za to więcej niż dotychczas niemieckich firm inwestuje za granicą. Krajem najatrakcyjniejszym dla inwestorów pozostają w dalszym ciągu Stany Zjednoczone. Informacje te zawiera opublikowany właśnie w Genewie Światowy Raport Inwestycyjny Konferencji Handlu i Rozwoju ONZ - UNCTAD.
Po raz pierwszy więcej inwestowano na wschodzących rynkach i krajach rozwijających się niż w krajach uprzemysłowionych.
Globalna suma inwestycji w roku 2012 zmalała w porównaniu z rokiem poprzednim o 18 proc. zamykając się sumą 1,35 biliona dolarów (1,04 bilionów euro), spadając do poziomu sprzed kryzysu 2007 (1,49 bln dolarów). Ekonomiści twierdzą, że to znak, że koniunktura potrzebuje więcej czasu dla odprężenia. Przyczyn doszukują się przede wszystkim w osłabionym wzroście gospodarczym i niestabilnych politycznie czasach, manifestujących się kryzysem zadłużenia i protekcjonistycznymi obwarowaniami inwestycji. Poza tym dodatkową niepewność budzi spór o budżet USA.
Z raportu publikowanego co roku wynika, że napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych do Polski sięgnął w 2012 roku ledwie 3,4 mld dolarów (rok wcześniej 18,9 mld dolarów).
Prymat USA
Po raz pierwszy Niemcy nie weszły do grupy 20 najatrakcyjniejszych miejsc dla bezpośrednich, zagranicznych inwestorów. Napływ kapitału do RFN spadł z 49 mld dolarów do zaledwie 6,5 mld., co spowodowało spadek Niemiec na miejsce 39.
- Spadek jest dramatyczny, ale nie ma powodów do paniki - powiedział Joerg Weber z jednego z działów UNCTAD. Jego zdaniem przyczyna leży w wyjątkowych okolicznościach. W roku 2012 kilka zagranicznych spółek-córek zwróciło swym macierzystym, niemieckim koncernom pożyczony kapitał. To w ogólnym bilansie pomniejsza kapitał wliczany do inwestycji.
W globalnym rankingu miejsc atrakcyjnych dla inwestorów prym wiodą Stany Zjednoczone, tuż za nimi Chiny. W gronie czołowych państw europejskich, przed Niemcami znalazły się Luksemburg, Hiszpania, Francja i Szwecja. Bezpośrednie inwestycje niemieckich przedsiębiorstw za granicą - po lekkim spadku w 2011 r. - w roku 2012 znacznie wzrosły - na 67 mld dolarów, co uplasowało Niemcy na liście 20 top-inwestorów na świecie. Wskoczyli z 11. miejsca na 6.
Atrakcyjne wschodzące rynki
Stany Zjednoczone przewodzą także na liście inwestorów. Amerykańskie firmy zainwestowały za granicą 329 mld dolarów. Na drugim miejscu światowych inwestorów znalazła się Japonia (123 mld). Chiny wspięły się z 6. na 3. miejsce (84 mld).
Na najbliższe lata ekonomiści UNCTAD spodziewają się, że koncerny przestaną być tak powściągliwe w inwestycjach, jak w czasach kryzysu, przez co światowy rozmiar inwestycji wzrośnie przypuszczalnie do 1,6 bln w roku 2014 i 1,8 bln w roku 2015.
Szczególne nadzieje ekonomiści pokładają w dynamice krajów rozwijających się. Sekretarz generalny ONZ Ban Ki-moon podkreślił, że kraje wschodzące i rozwijające się przyciągnęły w ostatnich latach więcej inwestycji niż kraje uprzemysłowione. 52 proc. bezpośrednich inwestycji trafiło właśnie tam.
Model off-shore
Kraje te są atrakcyjne przede wszystkim ze względu na niskie koszty pracy i szybko rosnący głód konsumpcji. Inwestorów przyciągają także surowce naturalne, np. do Afryki. Jak zaznaczono w raporcie UNCTAD, na inwestycjach skorzystało także 50 najbiedniejszych krajów świata, jak np. Tanzania i Angola. Suma 26 mld dolarów przypadających na te kraje w roku 2012 oznacza dotychczasowy rekord. W krajach uprzemysłowionych zainwestowano natomiast 561 mld, co oznacza spadek inwestycji o 32 proc.
W raporcie piętnuje się, że częstokroć wysokie sumy inwestycji płyną z centrów finansowych off-shore, które umożliwiają zaoszczędzenie podatków. Pomimo międzynarodowych zabiegów, mających na celu ukrócenia tego rodzaju manipulacji podatkowych, stamtąd pochodziło 80 mld dolarów, tj. ok. 6 proc. światowych inwestycji.
dpa / Małgorzata Matzke
red. odp. Bartosz Dudek