Raport SIPRI: Kryzysy nakręcają światowy handel bronią
9 marca 2020Świat stoi w ogniu, więc globalny handel bronią kwitnie. Żaden kraj nie eksportuje więcej wojennej maszynerii niż USA. I żaden nie kupuje jej więcej niż Arabia Saudyjska. To tylko dwa wnioski wynikające z opublikowanego dzisiaj (9.03.2020) najnowszego raportu Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI).
Porównanie pięcioletniego okresu 2015-2019 z danymi za lata 2010-2014 pokazuje, że międzynarodowy handel bronią wzrósł o dobre pięć procent, a w porównaniu do lat 2005-2009 nawet o 20 procent. Sytuacja rozwijała się jednak w bardzo zróżnicowany sposób, zależnie od regionów.
Akurat do kryzysowego regionu Bliskiego Wschodu sprzedano w ostatnich pięciu latach 61 procent więcej broni niż w poprzednim pięcioleciu. Ekspert SIPRI ds. zbrojeń Pieter Wezeman mówi w rozmowie z DW o rozwoju „budzącym ogromne obawy w obliczu licznych konfliktów na Bliskim Wschodzie i także niebezpieczeństwa dalszej eskalacji, na przykład między Iranem a Arabią Saudyjską”.
Głównym dostawcą broni na świecie są niezmiennie firmy zbrojeniowe w USA. Stany Zjednoczone zwiększyły eksport broni o 23 procent – głównym odbiorcą jest Arabia Saudyjska. W sumie ponad jedna trzecia broni będącej przedmiotem globalnego handlu, pochodzi z amerykańskich kuźni. Z jednej strony USA mają duży przemysł zbrojeniowy i chcą go w pełni wykorzystać – podkreśla Wezeman. Z drugiej strony, sprzedaż broni jest dla Waszyngtonu ważnym elementem jego polityki zagranicznej i bezpieczeństwa.
– USA eksportują broń, żeby znaleźć przyjaciół i sojuszników i żeby zapewnić sobie możliwość współpracy z innymi krajami w operacjach wojskowych – analizuje badacz SIPRI.
Udział Rosji spada, Francji rośnie
Rosja nadal pozostaje drugim co do wielkości graczem w globalnym handlu bronią. Ale oddala się od lidera USA: rosyjska zbrojeniówka odnotowała w ostatnich pięciu latach spadek sprzedaży broni o 18 procent. Na trzecie miejsce w rankingu największych eksporterów wywindowała się Francja ze wzrostem eksportu broni o 72 proc. w porównaniu do lat 2010-2014.
Politolog Max Mutschler z Bońskiego Międzynarodowego Centrum Konwersji (BICC) tłumaczy ten wzrost m.in. popularnością, jaką cieszą się myśliwce Rafale. – Zawarto ogromne umowy, zwłaszcza z Egiptem, Katarem i Indiami. A kiedy sprzedaje się tak złożone, ultranowoczesne systemy uzbrojenia – dotyczy to przede wszystkim myśliwców i okrętów; wtedy sumy skaczą naturalnie w górę – wyjaśnia Mutschler.
Na czwartym miejscu w rankingu najważniejszych dostawców broni na świecie znajdują się niezmiennie Niemcy – i należą tym samym do pięciu krajów, których eksport broni stanowi ponad trzy czwarte globalnego handlu materiałami wojennymi. Mimo to niemiecki rząd mówi chętnie o prowadzonej przez siebie „restrykcyjnej” polityce eksportu broni.
W latach 2015-2019 niemiecki eksport broni wzrósł jednak o 17 procent. A przy tym odpadł ważny klient niemieckiej zbrojeniówki – Arabia Saudyjska. Po zamordowaniu saudyjskiego dziennikarza Dżamala Chaszodżdżiego Berlin wstrzymał eksport broni do Rijadu.
„Restrykcyjne” eksporty broni?
Ekspert BICC Mutschler wskazuje na jeszcze jeden ważny element: Niemcy dostarczają znaczne ilości broni do krajów spoza NATO, tak zwanych krajów trzecich. – Mamy na przykład Algierię, która w raporcie SIPRI plasuje się na trzecim miejscu na liście największych odbiorców broni – zauważa Max Mutschler.
Ważnymi importerami niemieckiej broni były w ostatnich latach także Katar czy Egipt. – Do 2019 r. udział krajów trzecich w imporcie niemieckiej broni zawsze przekraczał 50 procent. A należą do nich problematyczne kraje trzecie – z uwagi na prawa człowieka czy wojny w sąsiednich krajach, takich jak Jemen. Nazywanie takiej polityki restrykcyjną jest moim zdaniem bardzo eufemistyczne – mówi politolog.
Jego obserwacje potwierdza ostatni raport rządu w Berlinie z listopada 2019 dotyczący eksportu uzbrojenia: w pierwszym półroczu 2019 została zatwierdzona na przykład sprzedaż broni do Egiptu na sumę ponad 800 mln euro, w tym rakiet i części do rakiet. Wydano także pozwolenie na sprzedaż systemów wykrywania celów do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, które latami aktywnie uczestniczyły w krwawej wojnie w Jemenie.
Firmy zbrojeniowe zacierają ręce
Armin Papperger, dyrektor generalny największej niemieckiej firmy zbrojeniowej Rheinmetall, był zachwycony tym „supercyklem" w przemyśle zbrojeniowym i ogłosił skok zysków, mówiąc o „wyjątkowym czasie na zaopatrzenie się w broń, amunicję czy pojazdy wojskowe”.
Rheinmetall, który zajmuje 22 miejsce na liście czołowych firm branży zbrojeniowej, korzysta z tego, że wiele krajów dostrzega zaległości w wyposażeniu swoich armii i przeznacza na ten cel duże sumy. Nie tylko w łonie NATO, którego europejscy członkowie dążą do spełnienia wyznaczonego sobie przez Sojusz dwuprocentowego celu wydatków na obronność (w relacji do PKB).
Naukowcom SIPRI chodzi w ich corocznych raportach o wskazanie długoterminowych, międzynarodowych trendów. Dlatego nie jest dla nich kryterium wartość finansowa transakcji zbrojeniowych, tylko ich wielkość i nie ma w raporcie danych dotyczących transferów broni w euro czy dolarach.
Ale ekspert SIPRI Wezeman szacuje globalną wartość handlu bronią i uzbrojeniem na 80-100 mld USD rocznie. Oznacza to, że międzynarodowy handel bronią stanowi niespełna jeden procent światowego handlu. Kiedy zatem ktoś argumentuje, że handel bronią jest ważny dla gospodarki, sceptycyzm jest uzasadniony.