Referendum w Turcji w ocenie Berlina i Brukseli
17 kwietnia 2017Rząd federalny oczekuje od prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana gotowości do pójścia na kompromis z jego przeciwnikami, ponieważ wynik referendum dowodzi "jak głęboko podzielone jest tureckie społeczeństwo", czytamy w komunikacie biura prasowego rządu, wydanym w niedzielę (17.04.2017) przed południem w imieniu kanclerz Angeli Merkel i ministra spraw zagranicznych Sigmara Gabriela.
Wcześniej Gabriel oświadczył, że "powinniśny zachować zimną krew i postępować roztropnie" i dodał, że "to dobrze, że ta, prowadzona także u nas w Niemczech, zażarta walka wyborcza dobiegła końca".
Szef Urzędu Kanclerza Federalnego Peter Altmaier powiedział, że rząd w Berlinie uzna wyniki "uzyskane na drodze wolnego i demokratycznego głosowania". Czy tureckie referendum konstytucyjne rzeczywiście przebiegło bez zakłóceń i manipulacji, okaże się po upublikowaniu raportu obserwatorów m.in. z ramienia Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) oraz Rady Europy. "Sądzę, że w tej chwili powinniśmy być ostrożni w formułowaniu końcowych wniosków i opinii", podkreślił Altmaier.
Zamknięte drzwi do UE
Wiceprzewodnicząca CDU Julia Klöckner nie widzi w obecnej sytuacji "żadnej szansy przyjęcia Turcji do UE". W artykule gościnnym na amerykańskiej witrynie newsowej "The Huffungton Post" napisała, że drzwi wiodące Turcję do UE "zostały zamknięte", a utrzymanie unijnego wsparcia finansowego na rzecz dopasowania Turcji do standardów unijnych stały się "bezprzedmiotowe".
Jeden z czołowych polityków bawarskiej CSU Manfred Weber, przewodniczący frakcji Europejskiej Partii Ludowej w PE oznajmił, że nie można teraz mówić o "pełnym członkostwie Turcji w UE".
Trzeba bronić demokracji
Kandydat partii SPD na kanclerza Martin Schulz wezwał do nieustawania w wysiłkach na rzecz demokracji i praw człowieka. Minimalne zwycięstwo zwolenników Erdogana w referendum dowodzi, że "Erdogan to nie cała Turcja", napisał Schulz na Twitterze.
Wiceprzewodnicząca Bundestagu Claudia Roth wysunęła postulat całościowej oceny stosunków Niemiec z Turcją, wypowiedzenia umowy ws.uchodźców i zaprzestania sprzedaży broni do Turcji. Wznowienie negocjacji akcesyjnych z Turcją może, jak podkreśliła, nastąpić dopiero po "zasadniczej zmianie kursu w stronę demokracji".
To czarny dzień dla Turcji
Szef Zielonych Cem Özdemir nazwał niedzielne referendum konstytucyjne "czarnym dniem" dla Turcji, która jest głęboko podzielona. Zwrócił uwagę, że prawie połowa jej mieszkańców opowiada się za demokracją i przeciwko dyktaturze. "Jesteśmy po ich stronie", podkreślił z naciskiem Özdemir i zażądał natychmiastowego wycofania wszystkich żołnierzy Bundeswehry z Turcji.
Wiceprzwodnicząca klubu poselskiego partii Lewica w Bundestagu Sahra Wagenknecht wystąpiła z apełem pod adresem rządu kanclerz Merkel, który musi teraz "jasno oświadczyć czy stoi po stronie demokracji, czy też dyktatury Erdogana".
Bruksela apeluje do Ankary
Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker i wysoki przedstawiciel Unii ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Federica Mogherini zaapelowali do rządu w Ankarze o "wypracowanie narodowego kosensusu" ze względu na niewielką przewagę zwolenników wprowadzenia zmian do konstytucji.
Niemieccy komentatorzy podkreślają, że Juncker i Mogherini nie pogratulowali prezydentowi Erdoganowi, tylko "przyjęli do wiadomości" wynik referendum. Na życzenia przyjdzie czas, kiedy obserwatorzy OBWE i rady Europy stwierdzą, że referendum było przeprowadzone uczciwie, a jego wynik nie budzi wątpliwości, mówi się w Brukseli.
DW, afp, dpa / Andrzej Pawlak