Rząd Borisa Johnsona: lojalność ważniejsza od doświadczenia
13 lutego 2020Do najbardziej zaskakującej zmiany doszło na stanowisku ministra finansów po tym, jak Sajid Javid, były rywal Johnsona w walce o stanowisko lidera ugrupowania, złożył swoją rezygnację po tym, jak szef rządu zażądał od niego całkowitej wymiany dotychczasowego zespołu doradców.
− Nie mogłem zaakceptować tych warunków i wierzę, że żaden szanujący siebie minister nie mógłby ich zaakceptować − tłumaczył Javid w rozmowie z mediami, zapewniając jednak o swoim wsparciu dla rządu.
Media od miesięcy informowały o narastającym konflikcie z najbliższym doradcą politycznym Johnsona, Dominiciem Cummingsem, który miał być wściekły na Javida za niewystarczające podporządkowanie resortu priorytetom politycznym nowego rządu i sprzeciw wobec radykalnych planów zwiększenia rządowych wydatków.
Spór pomiędzy Javidem a Cummingsem sięga połowy ubiegłego roku, kiedy doradca premiera zwolnił jedną ze współpracowniczek ministra i zażądał, żeby została wyprowadzona z budynku przez uzbrojoną policję. Pomimo tego, Johnson zapewniał wielokrotnie przed grudniowymi wyborami parlamentarnymi, że nie planuje zmiany na stanowisku ministra finansów.
Rezygnacja Javida jest pod tym względem niespodziewana i stawia znak zapytania nad tym, czy rząd będzie w stanie przedstawić projekt budżetu na 2020 rok w zaplanowanym wcześniej terminie 11 marca.
Niedoświadczony lojalista Johnsona nowym szefem resortu finansów
Nowym ministrem finansów został mający hinduskie korzenie 39-letni Rishi Sunak, który w ostatnich miesiącach był jednym z wiceministrów współpracujących z Javidem. Polityk zaprezentował się w trakcie ubiegłorocznej kampanii wyborczej jako lojalny współpracownik Johnsona, zastępując go m.in. w niektórych debatach telewizyjnych. Przed wejściem do polityki w 2015 roku był m.in. bankierem inwestycyjnym w Goldman Sachs.
Jednocześnie Downing Street poinformowało także o powołaniu wspólnego zespołu doradców ekonomicznych przy premierze, pozbawiając nowego szefa resortu finansów samodzielności w przygotowywaniu rozwiązań budżetowych.
Zmiana także na stanowisku ministra ds. Irlandii Płn...
Swoje stanowisko w rządzie niespodziewanie stracił także doświadczony minister ds. Irlandii Północnej Julian Lewis, któremu w styczniu br. udało się doprowadzić do wznowienia po trzech latach funkcjonowania Zgromadzenia Irlandii Płn. i koalicyjnego rządu unionistów z republikanami. Reagując na informację o zwolnieniu Lewisa, irlandzki premier Leo Varadkar podziękował mu za współpracę i określił go mianem „jednego z najlepszych brytyjskich polityków naszych czasów”.
Lewis, który został wybrany przez konserwatywny tygodnik „The Spectator” najlepszym ministrem ubiegłego roku, starł się jednak w ostatnich miesiącach z Johnsonem ws. rozliczeń historycznych przestępstw popełnianych w trakcie konfliktu północnoirlandzkiego. Jego następcą będzie były wiceminister spraw wewnętrznych, a wcześniej sekretarz Partii Konserwatywnej Brandon Lewis.
...i radcy prawnego rządu
W nowej administracji zabraknie także uznawanego za jednego z najlepszych mówców w brytyjskiej polityce Geoffreya Coxa, który został pozbawiony stanowiska głównego radcy prawnego rządu. Brytyjskie media spekulują, że przyczyną jego odejścia jest narastająca różnica zdań z Johnsonem ws. strategii na dalsze negocjacje z Unią Europejską. Następczynią Coxa zostanie była wiceminister ds. wyjścia ze Wspólnoty Suella Braverman, która jest jednym z bliskich politycznych sojuszników premiera i byłą szefową grupy najbardziej eurosceptycznych posłów Partii Konserwatywnej.
Johnson nie zdecydował się na zmiany na kluczowych stanowiskach ministra spraw zagranicznych, spraw wewnętrznych i szefa ministerstwa odpowiedzialnego za koordynację prac rządu Cabinet Office.
Roszardy wskazują na zacieśnienie kontroli politycznej nad rządem
Przedstawione przez szefa rządu decyzje dot. obsady kluczowych stanowisk wskazują na zmianę modelu rządu: choć Johnson początkowo zapowiadał, że planuje rządzić w nieformalnym stylu pozostawiając wiele swobody swoim podwładnym, to zdecydował się na znaczne zwiększenie bezpośredniej kontroli nad ministrami, decydując się głównie na lojalnych polityków o stosunkowo niewielkim doświadczeniu na najwyższych stanowiskach. Taki manewr ma na celu zwiększenie spójności i jednomyślności administracji przed kluczowymi miesiącami negocjacji z Unią Europejską ws. przyszłego porozumienia handlowego, które miałoby obowiązywać po zakończeniu w grudniu tzw. okresu przejściowego w relacjach ze Wspólnotą.
„Ta rekonstrukcja przeprowadzona przez premiera, który choć ma silną pozycję to pokazuje swoją słabość. Zamiast wykorzystać ją jako szansę na pokazanie swojego planu dla kraju, (Johnson) użył jej jako demonstracji siły wobec partii” - ocenił komentator dziennika "The Times" Philip Collins.
Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na Facebooku! >>