Rijeka i Galway – Europejskie Stolice Kultury 2020
30 grudnia 2019RIJEKA
Do tej pory niewielu turystów zatrzymywało się w Rijece: większość mijała to miasto, jadąc dalej w kierunku Opatii i innych typowych, malowniczych miast wybrzeża Adriatyku. Rijeka nie ma bowiem atrakcyjnych plaż z leżakami i kolorowymi parasolami. Ma za to inne walory, warte odkrycia.
Jest to punkt, gdzie przecinają się szlaki Europy Środkowej i Południowo-Wschodniej. To portowe miasto jest kombinacją średniowiecznych fortyfikacji, wspaniałych pałacy z czasów panowania Habsburgów, secesyjnych hal targowych, włoskich piazza, socjalistycznych osiedli i postindustrialnych ruin, które czekają na rewitalizację. Komu potrzebna jest wtedy jakaś plaża?
Przekrój epok
Do I wojny światowej Rijeka należała do monarchii austro-węgierskiej, od 1924 do 1945 większa część miasta była pod protektoratem Włoch. Potem nadeszły czasy narodowego tygla, Jugosławii, w którym Rijeka stała się prężnym, wzorcowym miastem socjalizmu ze swoimi stoczniami, rafineriami i fabrykami. Liczba mieszkańców wzrosła wtedy z 25 tys. do 200 tys. Po rozpadzie Jugosławii wiele zakładów trzeba było zamknąć, fabryki popadały w ruinę, stając się apokaliptyczną scenerią. Wielu ludzi straciło pracę, pozostał tylko sektor usług, a dla wielu – emigracja. Dziś Rijeka liczy 130 tys. mieszkańców.
Stare staje się nowe
Z budżetu Unii Europejskiej Rijeka otrzymała na swój Rok Kultury ogólnie 40 mln euro subwencji, ale w przeciwieństwie do innych Europejskich Stolic Kultury, miasto nad zatoką Kvarner nie chce wznosić żadnych nowych obiektów. Woli zachować starą architekturę i z niej właśnie zrobić coś nowego.
– Opuszczone obiekty przemysłowe są elementem tożsamości miasta. Mają one wartość narracyjną, dlatego zdecydowaliśmy się ich nie wyburzać, tylko przebudować – wyjaśnia Irena Kregar Šegota, szefowa działu komunikacji Rijeka 2020. Tak stało się np. z dawną fabryką "Rikard Benčić" przy ulicy Krešimirovej. Na 27 tys. m2 swoje siedziby znajdą cztery nowe placówki kulturalne.
Także statek "Galeb", niegdyś używany jako frachtowiec i fregata wojskowa, a potem jako jacht prezydenta Tito, zostanie przekształcony w muzeum. Już teraz widać, że podoba się to turystom, w odróżnieniu od niektórych mieszkańców. Niektórzy utożsamiają ten statek tylko z Tito i Jugosławią i są sceptyczni, jak przedstawiony zostanie ten rozdział ich historii. Ale naszym celem jest pokazanie całej historii statku, która rozpoczęła się długo przed Tito i jest naprawdę ciekawa. Poza tym jesteśmy przekonani, że statek jako muzeum będzie ciekawą turystyczną atrakcją i źródłem dochodów dla miasta – podkreśla Irena Kregar Šegota.
Otwarte, tolerancyjne, wielokulturowe
To witalne miasto ma swoją szczególną tradycję kulturalną, przez co zawsze przyciągało artystów i inne „wolne ptaki”. Zawsze już było dynamiczne i progresywne i nic dziwnego, że tu narodził się chorwacki punk (zespół "Paraf") czy pierwsza rockowa kapela byłej Jugosławii ("Uragani").
„Port różnorodności” to motto, jakie wybrała dla siebie Rijeka.
– Port był zawsze otwartą bramą dla wielu narodowości, kultur i religii, które sprawiły, że Rijeka stała się szczególnym miastem, odmiennie niż większa część bardzo konserwatywnej Chorwacji. Jest bardziej tolerancyjna, otwarta i wolna. Tu festiwal LGBT "Smoqua" odbywa się bez zakłóceń, jakie mają miejsce w innych częściach kraju, gdzie do głosu dochodzą prawicowy siły. Jest tolerancyjnym miastem, które nie tylko akceptuje różnice, ale także potrafi z nimi żyć.
– Jesteśmy pierwszym miastem w Chorwacji, należącym do europejskiej sieci "Intercultural Cities". Z tego względu zdecydowaliśmy się na motto „Port różnorodności” i rozumiemy je także jako pytanie do Europy, jak dalece Europa jest gotowa zaakceptować różnice – wyjaśnia szefowa komunikacji Rijeki 2020.
GALWAY
Jak Barcelona, tyle że w deszczu
W Internecie irlandzkie miasto Galway prezentuje się w szczególny sposób: polna droga, góry w tle i baran, który sceptycznie patrzy w obiektyw aparatu. Jakby ta Europejska Stolica Kultury stawiała na przyrodę. Żeby dotrzeć do kultury, trzeba zejść myszą troszkę niżej, ale potem jest już w czym wybierać: muzyka, taniec, literatura, poezja – każdy znajdzie coś dla siebie.
Małe miasto uniwersyteckie (80 tys. mieszkańców) położone jest na zachodnim wybrzeżu Irlandii, na skraju Europy, z wzrokiem skierowanym w Atlantyk. – Następnym przystankiem jest Ameryka – mówi dyrektor kreatywna Galway 2020 Helen Marriage, przedstawiając program kulturalny. Galway uważane jest za centrum tradycyjnej irlandzkiej muzyki. Muzykantów widzi się tu na każdym rogu, nawet przy kiepskiej pogodzie. Galway jest jak Barcelona, tyle że w deszczu, bo u nas pada przez 240 dni w roku – wyjaśnia Helen Marriage. Kto nie radzi sobie z tą naszą lokalną specyfiką, ten zawsze może wejść do pubu. Tam będzie miał towarzystwo do dyskusji, śpiewu i wypicia piwa, bo wszystkie puby mają taki klimat.
Europejska Stolica Kultury w czasach brexitu
Galway położone jest ok. 160 km od granicy z brytyjską Irlandią Północną. Wywołuje to oczywiście niepokój, ponieważ pod koniec stycznia Wielka Brytania chce wystąpić z UE i wielu obawia się, że ponownie wznieci to w Irlandii Północnej konflikt, którego ofiarą padły już tysiące ludzi, a dziesiątki tysięcy odniosło rany.
– To doskonały czas na taki festiwal. Kultura potrzebna jest nam bardziej niż kiedykolwiek dotąd – mówi irlandzki ambasador w Londynie Adrian O'Neill. – Kultura pomaga zmieniać mentalność ludzi – dodaje.
Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na Facebooku! >>
Żywi się więc nadzieję, że tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2020, wobec niepewności politycznej, przyczyni się do złagodzenia napięć na irlandzkiej wyspie. Przygotowania są obecnie na najwyższych obrotach. – Gwarantujemy, że przy otwarciu będzie porywisty wiatr i będzie lało, ale będziemy mieli cudowną zabawę – zapewnia Helen Marriage, dodając, że nie wolno się zniechęcać prognozami pogody.