Suessmuth: Zachować wolnościowe dążenia epoki Solidarności
10 października 2021Deutsche Welle: Pani Profesor, CDU odnotowała w wyborach do Bundestagu najgorsze wyniki od czasu swojego powstania. Jak są one komentowane, jaki nastrój panuje w partii?
Rita Suessmuth*: Ten wynik jest oczywiście czymś pozytywnym dla zwycięzców, natomiast dla przegranych to obciążające; zwłaszcza, gdy chodzi o tak wysokie liczby. Po tylu latach w rządzie naszym zadaniem teraz jest przemyślenie odnowy partii i odpowiednie jej wdrożenie.
Jakie mogą być, Pani zdaniem, relacje Zielonych i Liberałów w nowym rządzie? I czy koalicja z SPD na czele jest już przesądzona?
Zarówno CDU, jak i SPD chciały, by rozmowy koalicyjne zaczęły się od małych partii. Zieloni i FPD nie mają zbyt wielu wspólnych punktów. Na pewno można do nich zaliczyć idee wolnościowe, ale polityka ochrony środowiska, polityka klimatyczna, cięcia z tym związane czy wreszcie, co to wszystko będzie oznaczać dla ludzi w Niemczech. Są to sprawy, które do tej pory omijaliśmy. To podobnie jak w Polsce, gdzie niektórzy mówią: tak, musimy się zmienić, żebyśmy mieli mniej węglanów, mniej emisji CO2, ale z drugiej strony potrzebujemy też miejsc pracy.
W koalicji CDU/CSU i SPD te różnice byłyby może łatwiejsze do przezwyciężenia. A przecież z czysto matematycznego punktu widzenia wielka koalicja mogłaby dalej rządzić samodzielnie.
Tak, to prawda, ale wielka koalicja (CDU/CSU-SPD) rządziła już przez ostatnie dwie kadencje. To paraliżuje niezależność partii. Ma to zalety dla konsensusu wśród ludzi, ma też wady z perspektywy jasnych granic pomiędzy ugrupowaniami. Oczywiście partie demokratyczne zawsze muszą szukać tego, co jest w stanie doprowadzić do konsensusu. Dla mnie, jako przewodniczącej Bundestagu, zawsze ważna była zasada, że inni też mogą mieć rację.
W rządzie koalicyjnym zawsze trzeba iść na kompromisy. A to zawsze oznacza negocjacje i targowanie się, nazwałabym to wręcz cnotą polityki. Jeśli zniknie, nie będziemy już mieli demokracji. Ileż wojen można by uniknąć, gdyby szukano porozumienia! I gdyby więcej kobiet angażowało się w politykę; gdyby bardziej naciskały na dążenie do pokoju, sprzeciwiając się przemocy, wojnie i temu, co destrukcyjne.
A nowy rząd niemiecki, niezależnie od tego jaki będzie, stanie przede wszystkim przed pytaniem, które dotyczy nie tylko Niemiec, ale ma charakter globalny: jak chronić naszą planetę.
Biorąc pod uwagę różnice i punkty styczne, czy można powiedzieć, jaka koalicja byłaby najlepsza dla stosunków polsko-niemieckich?
Myślę o pewnych kamieniach milowych w naszej polityce zagranicznej, także w odniesieniu do Polski. Pomyślmy o czasach Willego Brandta, robił wielkie kroki jeszcze przed zawarciem jakichkolwiek pokojowych umów; w czasach, gdy kwestie graniczne były wciąż otwarte. Przez dziesięciolecia prowadziliśmy w Niemczech politykę zagraniczną opartą na współpracy z USA i krajami Europy, która w dużym stopniu skupiała się na utrzymaniu pokoju. Nie wolno zapominać o tym, co działo się w latach 1939-1945 i od 1914 do 1918 roku. Teraz mamy wyjątkowo długi okres pokoju i chcemy go utrzymać.
Dzisiejsze wysiłki mają na celu zachowanie tego dążenia do wolności, tego zaangażowania, tego poświęcenia, które istniało w Polsce jeszcze przed przystąpieniem Polski do UE. Dziś jestem w Gdańsku (rozmowa odbyła się 29.09.2021, red.) i będę uczestniczyć w spotkaniu z Lechem Wałęsą, i to nie tylko dlatego, że akurat ma urodziny, ale dlatego, że jest on przykładem tego, co udało się osiągnąć Solidarności od lat 80. Nie wyobrażam sobie Unii Europejskiej bez Polski, nie byłaby ona możliwa.
Czy postrzega Pani politykę obecnego polskiego rządu jako kurs konfrontacyjny wobec Niemiec i Europy? Myślę o praworządności i żądaniach reparacji wojennych, które są wielokrotnie podnoszone w polskiej opinii publicznej.
Przygnębia mnie, i wielu Polaków podziela to uczucie, jak bardzo cofnęliśmy się w debacie o czasach wojny i okresie powojennym. Dla wielu obywateli po obu stronach taki rozwój wypadków, z którym mamy teraz do czynienia, był nie do przewidzenia. A już na pewno nie dla mnie, bo obcowanie z okresem wojny miało ogromny wpływ na moją młodość i moje dorosłe życie.
Długi okres pokoju, jaki mamy obecnie w Niemczech, można określić niemal jako cud. To pokazuje, że ludzie chcą żyć razem w pokoju. Pokazała to też Solidarność. Kiedy czyta się lub słyszy słowa ludzi ówczesnej opozycji demokratycznej albo byłych polskich polityków, takich jak minister spraw zagranicznych Bronisław Geremek, można się wzruszyć. Padło wtedy wiele słów i deklaracji, które doprowadziły do zbliżenia Polski z Europą. Polska była pierwszym krajem, który został przyjęty do UE. I my też skorzystaliśmy z dorobku Solidarności podczas zjednoczenia Niemiec, korzystały też inne kraje Grupy Wyszehradzkiej.
Dzisiaj na pewno są Polacy, którzy chcą wyjść z Unii, i chodzi tu o coś więcej niż tożsamość narodową, chodzi o myślenie nacjonalistyczne: jesteśmy inni, chcemy iść inaczej. Ale większość Polaków, zwłaszcza młodych, chce pozostać częścią UE. Chce wolności, sprawiedliwości, podobnie jak dobrobytu społecznego i gospodarczego.
Pomimo dużego poparcia Polaków dla Unii Europejskiej, antyniemieckie i antyeuropejskie tony w polskiej polityce często znajdują uznanie w polskim społeczeństwie. Czy widzi Pan w tym zagrożenie dla stosunków polsko-niemieckich?
Istnieją siły polityczne, które uważają, że muszą nadrobić coś, czego Polska ich zdaniem nie dostała w wystarczającym stopniu. Ciągle powraca zarzut, że Niemcy wyparli swoją przeszłość. Tak, na pewno można było to powiedzieć o części Niemców w pierwszych latach po wojnie, gdy problem niemieckich przesiedleńców ze Wschodu miał wyższy priorytet niż pojednanie czy zbliżenie z Polską. Tego typu problemy podnoszone są także i dziś, a to kryje w sobie niebezpieczeństwo, ponieważ tworzy relację napięcia między Niemcami a Polską, która może stać się środkiem nacisku.
Co zatem uważa Pani za najważniejsze wyzwanie w polityce zagranicznej dla nowego niemieckiego rządu, także w odniesieniu do stosunków z Polską?
Odpowiem na to pytanie, nie posiadając klucza do rozwiązania. Najważniejsze jest to, żebyśmy rozmawiali i działali razem w jeszcze bliższych relacjach, żebyśmy na przykład nie mówili cały czas tylko o gazociągu Nord Stream 2. Powinniśmy się przyjrzeć temu, gdzie możemy działać i walczyć wspólnie. I nie iść w kierunku konfrontacji, ale rozmawiać i postępować; pamiętając, że ta druga, przeciwna strona też może mieć rację.
Rozmawiała Monika Sieradzka
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>
*Rita Suessmuth (CDU), ur.1937, pedagog i wykładowczyni. Była przewodniczącą Bundestagu (1988-1998), ministrem ds. rodziny i kobiet w rządzie Helmuta Kohla, szefową chadeckiej Unii Kobiet i przewodniczącą kuratorium Federalnego Zrzeszenia Towarzystw Polsko-Niemieckich w Berlinie. Od 2006 roku przewodniczy prezydium Instytutu Polskiego w Darmstadt.