Rodzice nie są bardziej zestresowani niż bezdzietni
20 marca 2014Lata między dwudziestką a początkiem czterdziestki socjolog uniwersytetu w Berlinie Hans Bertram nazywa „życiowym rushhour“. Tradycyjnie większość Niemców, podobnie jak młodych ludzi w innych krajach, chce w tym czasie znaleźć partnera/partnerkę, zrobić karierę zawodową, zostać rodzicami. Na pierwszym miejscu stoi jednak kariera i kto rok po roku przekłada na później założenie rodziny, z upływem czasu coraz bardziej boi się, że nie poradzi sobie ze stresem zawodowym i rodzicielskim. Tymczasem, jak wykazał raport kasy chorych DAK w Badenii-Wirtembergii, pracujący rodzice wcale nie są bardziej zestresowani, niż bezdzietni.
Na skali stresu od 0 do 48 (maksymalny stres) zarówno rodzice jak i bezdzietni uplasowali się mniej więcej w połowie skali – na poziomie 20. Najbardziej zestresowane okazały się przy tym bezdzietne pracujące kobiety (nieco powyżej poziomu 20), najmniej (17,2) pracujący ojcowie. Zbadanych zostało ponad 3 tys. kobiet i mężczyzn w południowo-zachodnich Niemczech.
Rodzina pomaga się zrelaksować
‒ Łączenie życia zawodowego i rodzinnego wcale nie musi prowadzić automatycznie do nasilenia stresu – podsumował Joerg Marshall z instytutu IGES, prowadzącego badanie na zlecenie DAK.
Zdaniem psychologa pracy Karlheinza Sonntaga z Heidelbergu wyniki badania mogą pomóc młodym ludziom przezwyciężyć ich obawy, że nie podołają pracy i obowiązkom rodzicielskim. Pracujący rodzice, zwłaszcza młodzi cierpią co prawda na niedobór snu, nie mają czasu na uprawianie sportu i korzystanie z ofert kulturalnych, rodzina daje im jednak komfort wyłączenia się na parę godzin z życia zawodowego. Relaks, na który bezdzietne „pokolenie rushhour” sobie nie pozwala.
Model rodziny za lat 50-tych
Pracujący rodzice byliby jeszcze mniej zestresowani, gdyby pomogli im pracodawcy. Zatrudnieni w niepełnym wymiarze godzin jeszcze łączą bez problemu życie zawodowe i rodzinne. Gorzej jest dla pracujących na pełnym etacie. Zdaniem szefa DAK Herberta Rebschera badanie potwierdziło dwie główne bolączki: brak zakładowych żłobków i przedszkoli czy pomoc dla rodziców w nagłych, nieprzewidzianych wypadkach, jak choćby choroba dziecka. Z istniejącej w ich zakładach sytuacji zadowolonych było tylko kilka procent ankietowanych.
Niezmiennie w trudniejszej sytuacji niż ojcowie są też matki. Połowa badanych matek jest przekonana, że jako bezzdzietna szybciej zrobiłaby karierę. Ojcowie tak tego nie odbierają, ale też jak wskazują naukowcy, na południowym-zachodzie Niemiec rodzina ciągle jeszcze funkcjonuje według wzoru lat 50-tych: ojcowie pracują na pełnym etacie, matki zajmują się dziećmi i najwyżej dorabiają do domowego budżetu. Odpowiednio rzadko zakłady pracy zachęcają też ojców, by wzięli urlop na wychowanie dziecka, chociaż taka przerwa na malucha możliwa jest i dla matek i dla ojców.
- Musimy zorganizować model kariery w taki sposób, by obowiązki rodzicielskie jej nie krzyżowały – uważa socjolog Bertram. Kto na przykład zostaje rodzicem już w czasie studiów, zaczyna karierę z dziećmi w wieku szkolnym. Ma więc znacznie mniej problemów organizacyjnych, niż rodzice maluchów. Naukowiec jest też zdania, że spokojnie można zmienić kolejność utartego wzorca: nauka – kariera – rodzina, na: rodzina – nauka – kariera. Możliwe i normalne powinno stać się rozpoczęcie studiów dopiero po latach „rushhour”, czyli po czterdziestce, kiedy dzieci są już odchowane a rodzice jeszcze na tyle młodzi, że wystarczy im czasu na zrobienie kariery.
dpa / Elżbieta Stasik
red. odp.: Aleksandra Wojnarowska