Rok po Majdanie Europie przydałoby się więcej samokrytycyzmu
21 lutego 2015"Westdeutsche Allgemeine Zeitung" pisze: "Wielkie były marzenia i wielka panuje beznadzieja dwanaście miesięcy później. Przepadł Krym, kraj się rozpada, krwawi, leży w gruzach i jest u progu bankructwa. Rosja ma przewagę w tej brudnej wojnie, bo nie ma oporów przed łamaniem prawa i danego słowa. Oblężenie Debalcewe trwało, pomimo zawieszenia broni, aż nie osiągnięto celu. Nie tylko na polu bitwy, ale i przy stole negocjacyjnym prezydent Rosji ma przewagę, bo Merkel & Co. ani nie chcą walczyć za Ukrainę, ani jej dostarczyć broni. Putin ma pistolet, oni mają słowa. (...)
Ukraina już zawsze była podzielonym krajem: różne grupy etniczne, kultury, rzymsko-katolicki zachód, prawosławny wschód. Są to nie tylko stare granice między Bizancjum i Rzymem. Można także wytyczyć inne granice: między rosyjską i zachodnioeuropejską strefą wpływów. Z tym UE zbyt mało się liczyła przed rokiem. Pogłębiło to jezcze bardziej ten podział a Putin uznał to za pojedynek geopolityczny.
W rok po Majdanie Europejczykom przydałoby się nieco więcej samokrytycyzmu. Brakowało im kulturowego rozeznania i znajomości historii a do tego byli jeszcze naiwni. Swoją kryzysową dyplomację uprawiali w dobrej wierze, ale dyletancko. Tyle, że o tym raczej nie będzie mowy, kiedy w ten weekend na Majdanie będzie się przypominać o wolności i demokracji".
"Dithmarsche Landeszeitung" zauważa: "Przed rokiem z Ukrainy uciekł ówczesny prezydent Wiktor Janukowycz. Wydawało się, że prozachodnie protesty na Majdanie, które życiem przypłaciło ponad sto osób, doprowadziły do sukcesu. Ale, jak można się teraz przekonać, był to błędny wniosek. Śmiertelnymi ofiarami opłacono nie tylko wolność, były on też gorzkim przedsmakiem dalszego rozwoju wydarzeń. Dwanaście miesięcy po rzekomym zwycięstwie rewolucji Ukraina jest państwem w stanie rozkładu. Rząd nie jest w stanie ani powstrzymać gwałtownego upadku gospodarki, ani bronić nienaruszalności swojego terytorium".
"Volksstimme" z Magdeburga pisze: "Historyczny przełom, krwawo wywalczony w Kijowie, został najpierw powstrzymany przez aneksję Krymu, a teraz utonął w wojennym bagnie w Doniecku. Dzieło Majdanu nie zostało dokończone. Zawieszenie broni, o ile będzie przestrzegane, może wreszcie przyspieszy proces, który przeobrazi Ukrainę w inne państwo. Bez wszechwładnych oligarchów, szerzącej się korupcji, za to ze wszystkimi prawami obywatelskimi, rozwijającą się gospodarką i zabezpieczeńniami socjalnymi. Ukrainie pozostał tylko główne terytorium kraju - tak wygląda gorzka prawda. Utrata wschodnich terytoriów i zagrożenie ze strony Rosji nie mogą jednak służyć ciągłe jako usprawiedliwienie niezaprowadzania zmian. Zastój trwa już zbyt długo. Obecna administracja obiecywała wiele reform. Nadszedł jednak czas, by udowodnić, że kraj ten może stać się wzorcem postępu cywilizacyjnego u granic Rosji".
"Westfaelische Nachrichten" przejawia więcej wyrozumiałości pisząc: "Rosja odziera Ukrainę ze wszelkich politycznych i społecznych perspektyw. Jej wschód na lata całe będzie nosił rany wojennych zniszczeń; jego odbudowa pozostanie iluzją, bo przemysł w Zagłębiu Donieckim praktycznie nie istnieje. Na zachodzie Ukrainy pozostaje jeszcze chociaż nadzieja na przemiany. Gorzką prawdą jest jednak, że na dłuższą metę żaden pociąg z Kijowa nie odjedzie w kierunku unijnej Europy".
opr. Małgorzata Matzke