Rosja: od więźnia do „bohatera“
14 lipca 2023– To tak, jakbym była w piekle – mówi Oksana Pechtelewa. Matka 23-letniej Wiery Pechtelewy z Kemerowa, która została brutalnie zabita przez swojego byłego chłopaka Wladislawa Kanjusa w styczniu 2020 roku, nadal przeżywa traumę.
Sprawca zadał jej córce ponad sto obrażeń. Policjanci, którzy czekali godzinami po tym, jak sąsiedzi Wiery zadzwonili na komisariat, otrzymali wyroki w zawieszeniu. Sam sprawca został skazany na 17 lat więzienia.
„W Kemerowie policjanci zignorowali siedem telefonów na numer alarmowy 112” – czytamy w tweecie rosyjskiego blogera @andrefilippov65. Sąsiedzi ostatecznie wyważyli drzwi łomem, zanim przyjechała policja.
„Wiera Pechtelewa, lat 23, leżała w kałuży krwi, a Wladislaw Kanjus, jej były kochanek, stał nad nią z ręką we krwi po sam łokieć” – czytamy dalej w tweecie.
Rodzina Wiery domagała się surowszego wyroku. Jej matka zarzuca sądowi, że nie wziął pod uwagę takich faktów, jak gwałt i pozbawienie wolności, a także tego, że morderca ugodził swoją ofiarę nożem.
Rodzina złożyła skargę kasacyjną, ale nigdy nie dotarła ona do sądu. Stwierdzono, że więźnia nie można zlokalizować. Później krewni Wiery odkryli w mediach społecznościowych zdjęcia przedstawiające Wladislawa Kanjusa w mundurze wojskowym i z bronią. Podejrzewają, że jest on na wolności i walczy w Ukrainie.
„To koszmar”
Rosyjska psycholog Jekaterina Isupowa podkreśla, że krewni ofiar zwykle cierpią na zaburzenia pourazowe, gdy opłakują utratę ukochanej osoby lub gdy sami są zagrożeni przemocą fizyczną.
– Reagują wielkim strachem, bezradnością i przerażeniem. Kiedy sprawcy trafiają do więzienia, ofiary odczuwają ulgę i mają nadzieję, że horror się skończy. Ale kiedy dowiadują się, że ich sprawca powrócił i może znów być wśród ludzi, pojawia się strach – mówi Isupowa. Podkreśla, że ta bezradność jest wielką niesprawiedliwością.
I dokładnie tak czuje się Oksana Pechtelewa. – Strach, ból i niezrozumienie, po prostu koszmar – mówi. Obawia się również o swoje bezpieczeństwo i nigdy nie chciałaby spotkać mordercy swojej córki Wiery.
Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę około 50 000 więźniów zostało zwerbowanych z więzień do Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna, a kolejne 15 000 przez rosyjskie ministerstwo obrony. Poinformowała o tym szefowa Fundacji „Siedząca Rosja", Olga Romanowa, która przebywa na emigracji w Niemczech.
– Prawdopodobnie na wojnę poszli głównie zbrodniarze, którzy powinni odsiedzieć dziesięć lub więcej lat – wyjaśnia prawnik z Rosji, który nie chce być wymieniony z nazwiska. – Nie ma statystyk, ale ci, którzy odsiedzieli już pięć lub sześć lat za kratkami, częściej stawiają na zwolnienie warunkowe i raczej nie ryzykują życia – dodaje.
Aljona Popowa jest znana ze swojej kampanii przeciwko przemocy domowej w Rosji i została wpisana na listę zagranicznych agentów przez rosyjskie ministerstwo sprawiedliwości. Podkreśla, że nie wiadomo, ile osób skazanych za morderstwo zostało zwolnionych z więzienia, aby walczyć w Ukrainie. – Mordercy są uwalniani, nie muszą ponosić swojej kary do końca, mogą zabijać więcej – powiedziała rosyjska działaczka na rzecz praw człowieka.
Od zabójcy do „prawdziwego bohatera”
W styczniu szef najemników Wagnera, Jewgienij Prigożyn, spotkał się z grupą więźniów. Pozwolono im wrócić do domu po sześciu miesiącach służby w Ukrainie i umorzono wszystkie wyroki.
Wśród nich było dwóch mężczyzn skazanych za morderstwo. Jednym z nich jest Pawel Sacharow z Karelii. W 2015 roku został skazany na jedenaście lat więzienia za brutalne zamordowanie emeryta, ale wrócił do domu w styczniu 2023 roku. Według doniesień medialnych był jednym z pierwszych ułaskawionych przez prezydenta Rosji Władimira Putina tajnym dekretem. Prawdopodobnie wraz z nim ułaskawiony został również Denis Kinjew z regionu Leningradu, który został skazany na 17 lat więzienia za rabunek i morderstwo w 2011 roku.
Ale nie wszyscy więźniowie wracają z wojny żywi do domu. W listopadzie 2019 r. Eduard Jar ze wsi Karaul w regionie Krasnojarska został skazany na osiem lat więzienia za zabójstwo kobiety. Pod wpływem alkoholu trzykrotnie pobił ją łopatą, czterokrotnie dźgnął nożem i trzykrotnie kopnął w twarz i górną część ciała. Według własnych zeznań, następnie opuścił jej mieszkanie, wyrzucił nóż i poszedł do domu.
W listopadzie 2022 r. Jar dołączył do Grupy Wagnera. W lutym 2023 r. zmarł w pobliżu ukraińskiego miasta Bachmut. Władze jego rodzinnej wioski napisały wówczas w nekrologu: „Wyruszył do walki z neonazistami, stając się prawdziwym bohaterem i prawdziwym patriotą dla wszystkich mieszkańców naszego regionu".
„Prywatne armie są nielegalne”
Obrończyni praw człowieka Olga Romanowa zwraca uwagę na fakt, że w Rosji nie ma prawa zezwalającego na najemnictwo i prywatne armie. – Dlatego te 50 000 najemników Wagnera jest absolutnie nielegalną sprawą, podobnie jak ich ułaskawianie, ponieważ jedno przestępstwo wciąż nakłada się na inne przestępstwo – wyjaśnia. Co więcej, twierdzi ona, że jest nie do obrony, aby państwo uważało członków prywatnych armii za „ochotników” i ich chroniło. Tymczasem ustawa o „dyskredytowaniu ochotników” przewiduje do 15 lat więzienia.
Ale byłych więźniów można znaleźć nie tylko w rosyjskich armiach prywatnych. Od 1 lutego więźniowie w Rosji, którzy jeszcze nie odbyli kary, mogą również zostać przyjęci do służby kontraktowej w armii. A pod koniec czerwca prezydent Rosji podpisał ustawę „O szczególnych przypadkach odpowiedzialności karnej osób zaangażowanych w Specjalną Operację Wojskową". Tak nazywa się w Rosji oficjalnie wojna przeciwko Ukrainie.
Ustawa dotyczy poboru osób, które są podejrzane lub oskarżone i którym grozi kara pozbawienia wolności nie dłuższa niż pięć lat. Według obrończyni praw człowieka Olgi Romanowej, w ten sposób ludzie skazani za drobne i średnie przestępstwa są mobilizowani do wojny. – Osoba jest aresztowana, wszczyna się sprawę karną, po czym osoba ta zgadza się pójść na wojnę, a następnie sprawa karna zostaje umorzona – wyjaśnia.