Rosja: Zamiast więzienia służba na pierwszej linii frontu
17 września 2022Doniesienia o tym pojawiały się już od jakiegoś czasu, ale teraz pojawiło się także nagranie wideo, które zostało wykonane w jednej z rosyjskich kolonii karnych. Udostępnili je w środę (14.09.2022) zwolennicy uwięzionego rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego oraz kanał Telegram. W nagraniu łysy mężczyzna w oliwkowo-zielonym uniformie wojskowym agituje za udziałem w wojnie w Ukranie. W klapie uniformu ma przypięte dwa odznaczenia, które mocno kojarzą się z najwyższym wojskowym odznaczeniem „Bohatera Federacji Rosyjskiej“.
Wolność za sześć miesięcy służby na froncie
Mężczyzna z nagrania do złudzenia przypomina Jewgienija Prigożyna, o którym mówi się, że ma bliskie kontakty z Kremlem i według doniesień mediów utrzymuje najsłynniejszą rosyjską prywatną armię, tzw. „Grupę Wagnera“. Podobno walczy ona obecnie w Ukrainie, za co Prigożyn otrzymał wspomniane odznaczenie jako „Bohater Rosji“.
Na nagraniu mężczyzna obiecuje zgromadzonym więźniom pieniądze i wolność w zamian za sześć miesięcy służby wojennej w ramach Grupy Wagnera. Wojna na Ukrainie jest „trudna“, mówi Prigożyn, potrzebuje ona „wyłącznie walecznych żołnierzy“. Krytyczne wobec Kremla rosyjskie media uznają wideo za autentyczne. Wypowiedzi te nie są zaskakujące.
Doniesienia o tym ,że Rosja ma rekrutować więźniów do wojny w Ukrainie pojawiają się już od miesięcy. – Prigożyn zadaje sobie wiele trudu i osobiście odwiedza kolonie karne –powiedziała DW jeszcze w sierpniu Olga Romanowa, szefowa organizacji praw człowieka Russia Behind Bars. Jak poinfomowała, pierwsze walki z udziałem rosyjskich więźniów miały miejsce w połowie lipca w pobliżu Ługańska. W ocenie Romanowej, Prigożyn zdołał do początku sierpnia zwerbować do działań wojennych co najmniej 2,5 tysiąca więźniów. Według niej może być ich znacznie więcej - do 60 tysięcy. Oznaczałoby to, że co dziesiąty więzień w Rosji walczy na froncie.
Mobilizacja inaczej
Po udanej ukraińskiej kontrofensywie w rejonie Charkowa w Rosji nasiliły się wezwania do powszechnej mobilizacji. Szczególnie nacjonalistyczni blogerzy apelują o takie rozwiązanie w mediach społecznościowych. Jednak Kreml nadal nie mówi o wojnie, lecz trzyma się swojej narracji określając rosyjską agresję w Ukrainie mianem „operacji specjalnej“. Dlatego nowych bojowników poszukuje się nie tylko poprzez Ministerstwo Obrony Narodowej, lecz również innymi sposobami. Na przykład przywódca Czeczenii Ramzan Kadyrow zaproponował w czwartek (15.09.2022) przeprowadzenie decentralnej samodzielnej mobilizacji. Każdy region Rosji mógłby wyposażyć i wyszkolić „co najmniej tysiąc ochotników“. Państwo dysponowałoby wówczas siłami 85 tysięcy ludzi - „niemalże armią“, napisał Kadyrow na Telegramie. O podobnej liczbie 90 tysięcy jako docelowej liczbie rosyjskiej mobilizacji mówił także przedstawiciel ukraińskiego ministerstwa obrony w wywiadzie telewizyjnym pod koniec sierpnia. Według szacunków Kijowa, Rosja wysłała na wojnę ukraińską około 160 tys. żołnierzy.
Walka na pierwszej linii frontu
Rekrutacja ochotników odbywa się na różne sposoby także na okupowanych terytoriach Ukrainy. W samej Rosji istnieje ponad 40 takich jednostek regionalnych - jak podała w sierpniu rosyjska gazeta „Kommiersant“. Rozbudowywana jest także regularna armia. Prezydent Putin nakazał rozszerzenie rosyjskich sił zbrojnych o 130 tysięcy ludzi. Dekret ma wejść w życie 1 stycznia 2023 roku, ale wobec strat na froncie pilnie potrzebni są nowi bojownicy. Z aktualnych danych ukraińskich wynika, że od rozpoczęcia w lutym rosyjskiej wojny napastniczej zginęło ponad 50 tysięcy rosyjskich żołnierzy. Natomiast według szacunków amerykańskich wojskowych na początku sierpnia straty rosyjskie wyniosły około 20 tysięcy zabitych. – Dlatego też więźniowie mają być wysyłani na pierwszą linię frontu. Jako pierwsi będą wysyłani do walki, a są bardzo słabo wyszkoleni – mówi Olga Romanowa.
Brak perspektyw jako motyw działania
Wśród rekrutów są podobno groźni przestępcy, ale także tacy jak Rusłan - drobny przestępca w wieku 20 lat. Jego kuzynka Swietłana (oba imiona zmienione przez redakcję) powiedziała korespondentowi DW, że przestępstwo Rusłana nie było poważne i że odsiedziałby swój wyrok w ciągu roku. – Na początku odrzucił on pomysł wyjazdu na wojnę w Ukrainie – mówi Swietłana. Ale na początku lipca w więzieniu przeprowadzono rekrutację i zgłosiło się około 70 mężczyzn. Wśród nich znalazł się także Rusłan. Swietłana złożyła w tej sprawie skargę do prokuratury - bez skutku. W sierpniu Rusłan zadzwonił do niej z Ukrainy z prośbą, by mu koniecznie pomogła opuścić armię. Swietłana spróbuje mu pomóc.
Mimo to wśród wielu więźniów jest wielka chęć pójścia na wojnę - uważa Olga Romanowa. Jej zdaniem podłożem jest brak perspektyw. – Dla więźniów jest to często jedyny sposób na rozpoczęcie nowego życia poprzez odbieranie życia innym – mówi obrończyni praw człowieka.
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>