Berliński MON: ministrowie muszą latać liniami
8 marca 2019Jak donosi „Spiegel”, samoloty rządowe są obecnie zarezerwowane dla „priorytetowych zleceniodawców” tj. dla prezydenta Niemiec, kanclerz i wicekanclerza oraz szefów MSZ i MSW.
W przypadku głowy państwa i szefowej rządu przy każdej ich podróży rządowym samolotem leciał będzie także zapasowy samolot z załogą, nazywany w żargonie lotniczym „Hot Spare”, lub będzie czekał w gotowości na wypadek jakichkolwiek usterek. Oznacza to, że szefowie innych resortów będą musieli przesiąść się na samoloty regularnych linii lotniczych – jak zaznacza się w wewnętrznym dokumencie ministerstwa obrony.
Pierwsze takie przypadki już miały miejsce. Np. minister gospodarki Peter Altmeier musiał przełożyć podróż do Azji planowaną na koniec lutego, ponieważ kanclerz miała kilka spotkań zagranicznych, a szef MSZ Heiko Maas był w Afryce. W ubiegłym tygodniu minister pomocy rozwojowej Gerd Mueller zamiast przelotu samolotem rządowym musiał przesiąść się na regularne linie podróżując do Ameryki Łacińskiej.
Rozklekotane maszyny gospodarczej potęgi
W ostatnich miesiącach kilkakrotnie dochodziło do usterek rządowej floty powietrznej RFN. Wielokrotnie podkreślano, że jest to ogromnym uszczerbkiem wizerunkowym dla Niemiec. Rząd zadecydował już o zakupietrzech nowych airbusów na potrzeby rządu, lecz będą one oddane do użytku dopiero w roku 2020.
Obecnie rządowa flota powietrzna (Flugbereitschaft des Bundesministeriums für Verteidigung) składa się z dwóch flotylli: pięciu pasażerskich airbusów A310, siedmiu innych samolotów różnych typów oraz trzech śmigłowców. W skład tej drugiej wchodzą dwa samoloty airbus 340-300 "Konrad Adenauer" i "Theodor Heuss", przystosowane do lotów dalekodystansowych. To właśnie z nich korzystają z reguły prezydent i kanclerz Niemiec udając się w dalsze podróże zagraniczne. Pozostałe samoloty flotylli to airbusy A319 CJ oraz cztery mniejsze Bombardiery Global 5000.