Ruchy proeuropejskie: uratować Wspólnotę
3 kwietnia 2017Pewnego wieczoru w lutym 2016 były minister finansów Grecji Janis Warufakis przemawiał w jednym z berlińskich teatrów i mówił o ratowaniu Europy. Co rusz na podium pojawiali się prominentni sojusznicy, wśród nich szefowa Lewicy Katja Kipping. Julian Assange dołączył do debaty przez wideo. Podobnie znany słoweński filozof Slavoj Žižek i burmistrzyni Barcelony Ada Colau.
– Albo Europa będzie zdemokratyzowana, albo się rozpadnie – powiedział wtedy Warufakis. Tak narodził się DiEM25, czyli „Ruch Demokracji w Europie 2025" (Democracy in Europe Movement 2025). Inicjatywa liczy już ok. 60 tys. członków, ponad sto lokalnych grup aktywistów w 56 krajach – informuje DiEM25. Strona internetowa ruchu jest dostępna w 9 językach, a manifest w 19. DiEM25 przeprowadził już m.in. kampanie na rzecz transparencji unijnych instytucji i przeciwko układowi z Turcją ws. uchodźców. Aktywiści ruchu przedstawili też stustronicowy plan „Europejskiego New Deal".
– W samych Niemczech mamy członków w prawie każdym mieście – mówi chorwacki filozof i współzałożyciel DiEM25 Srećko Horvat. – Nasze grupy pomagają uchodźcom np. w Barcelonie, zakładają w całej Europie demokratyczne salony, gdzie dyskutuje się o drogach wyjścia z europejskiego kryzysu – dodaje.
Choć DiEM25 uważa się za inicjatywę obywatelską, posiada hierarchiczne struktury i gremia, w które angażują się takie sławy jak Noam Chomsky czy Vivienne Westwood. Ruch utrzymuje też bliskie kontakty z partiami lewicowymi w Europie – dla Horvata to żadna sprzeczność. – Staramy się stworzyć coś zupełnie nowego, a mianowicie ruch hybrydowy – wyjaśnia. Skuteczność chce się osiągnąć dzięki połączeniu aktywizmu i energii z doświadczeniem m.in. ekspertów ekonomicznych.
Fakt, że obecnie tysiące ludzi wychodzi na ulice w imię Europy, jest satysfakcjonujące, ale nie wystarcza. – Jeśli po demonstracji wracamy do normalności, to co była warta nasza demonstracja? – pyta Horvat. W maju br. DiEM25 zagości na tej samej berlińskiej scenie, na której narodził się ruch. I przedstawi plany na najbliższe dwa lata.
„The European Moment"
– Na drugi dzień po referendum w sprawie wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej było mi naprawdę niedobrze – wspomina Katja Sinko. – Pojechałam nad Bałtyk odpocząć od wszystkiego. To było dla mnie straszne, że coś, co jest mi bardzo ważne, zostaje nagle podważone – mówi. 27-letnia Sinko to Europejka z krwi i kości: Erasmus, praca w Brukseli i obecnie studia europejskie we Frankfurcie nad Odrą. Od początku 2017 ma jednak mniej czasu na naukę. W styczniu Sinko ruszyła z innymi młodymi fanami Europy z kampanią „Europejski Moment”. Nazwa jest programem. – 2016 był pod względem politycznym kiepski – ocenia Sinko. – Najpierw oburzenie, ale potem przez długi czas nic się nie działo. Myślę, że w tym roku wielu przystąpi do działania – dodaje aktywistka.
Inicjatywa chce trafić do młodych ludzi. Ma w tym pomóc strona internetowa w modnej szacie graficznej i z hasłami typu: „Sorry! Jest późno, ale uratujemy Europę”. Za ironią skrywają się poważne zamiary: – Moje pokolenie dostało w prezencie osiągnięcia UE, nie musieliśmy o nie walczyć. Teraz naszym zadaniem jest ich obrona i ukształtowanie Europy przyszłości – mówi Sinko.
Akcje „Pulsu Europy” to dla niej za mało. – Nie wystarczy tylko powiewać unijną chorągiewką. My chcemy zmienionej, innej Europy – mówi aktywistka. Dlatego „Moment Europy” zajmuje się deficytami UE, m.in. brakiem solidarności: – Kiedy myślę, że co drugi Hiszpan poniżej 25. roku życia jest bez pracy, to serce mi się kraje. To niesprawiedliwe – mówi Katja Sinko. Do postulatów ruchu należą m.in. „solidarna i sprawiedliwa polityki gospodarcza i społeczna” oraz „paneuropejskie zaangażowanie na rzecz klimatu”.
Celem kampanii jest ponadto usieciowienie różnych inicjatyw proeuropejskich. – Nie możemy oczekiwać współpracy od państw narodowych, jeśli sami tego nie potrafimy – mówi Sinko. W przyszłości co miesiąc ma się odbyć prooeuropejska demonstracja w stolicy. Pierwsza planowana jest na 29 kwietnia, kilka dni przed drugą turą wyborów we Francji.
„Stand Up for Europe"
Połączyć różne inicjatywy – tego chce także powstały w Belgii Ruch „Powstanie dla Europy”. – Proeuropejska scena jest bardzo rozdrobniona – wyjaśnia prezydent ruchu Richard Laub. – Naszym celem jest stworzenie krytycznej masy, która może coś zmienić – dodaje. Dlatego „Stand Up for Europe” jest już w kontakcie z „Pulsem Europy” i innymi inicjatywami.
Podobnie jak DiEM25 „Stand Up For Europe” ma ambitny program: więcej integracji, solidarności i bezpośredniej demokracji. Konkretne plany dotyczą także europejskiej konstytucji i wspólnej agencji wywiadowczej. Inicjatywa organizowana jest w lokalnych „zespołach miejskich” i na uniwersytetach w całej Europie.
Członkowie inicjatywy regularnie zamieszczają publikacje w belgijskich mediach. Działania te chcą rozszerzyć na inne kraje. Ważne są także media społecznościowe. Na Facebooku inicjatywa liczy już 80 tys. fanów, za rok ma ich być już milion – planuje „Stand Up for Europe”.
To nie jedyny plan na przyszłość. Ruch chce stworzyć europejską inicjatywę obywatelską poświęconą migracji, planuje projekt z udziałem znanych artystów oraz coś w stylu europejskiego Światowego Dnia Młodzieży. Również Richard Laub jest przekonany, że same demonstracje niewiele pomogą. – Jeśli nie robisz nic innego niż zachęcanie ludzi do wyjścia co niedzielę na ulice, z czasem trudno będzie utrzymać tempo – konstatuje.
Helena Kaschel / Katarzyna Domagała