Ruud van Nistelroy ma strzelać gole HSV
27 stycznia 2010Do Niemiec przyleciał prywatnym samolotem i zatrzymał się w hamburskim Grand Hotelu. Nowy napastnik ma w HSV nie tylko zadbać o lepszy bilans bramek, lecz wnieść również odrobinę gwiazdorskiego czaru. Przemawiają za tym jego dotychczasowe osiągnięcia. Kiedy grał dla rodzimej drużyny PSV Eindhoven w 67 meczach strzelił 62 gole. Jako świetnego strzelca zapamiętali go również kibice Manchesteru United. Na 150 spotkaniach był zdobywcą 95 bramek. Równie dobrze wypadł w barwach Realu Madryt, trafiając do bramki 64 razy.
Hamburgowi na osłodę
„Zależało nam na tym, by sprowadzić do HSV wybitnego gracza, który skutecznie strzela” - rozpływa się w pochwałach szef klubu Bernd Hoffmann. Ruud van Nistelrooy przeszedł do Hamburga bez odstępnego, ale do połowy 2011 roku zarobi szacunkowo 6 milionów euro. Obstawiane są też pierwsze zakłady bukmacherskie, że Holender awansuje w następnym sezonie do tytułu mistrza strzelców.
Gdzie są gwiazdy?
„Każdy dobry piłkarz jest w Bundeslidze mile widziany” komentuje posunięcie taktyczne HSV trener 1FC Norymberga Dieter Hecking. Wybitnych międzynarodowych piłkarzy, grających w Bundeslidze, można przecież policzyć na palcach. Luca Toni odszedł z Bayernu i wrócił do Włoch. W tym bezsprzecznie najbogatszym niemieckim klubie zostały jeszcze gwiazdy tej miary, co Frank Ribery i Holender Arjen Robben. Aczkolwiek ten ostatni ma częste kontuzje, a i Ribery pauzował ostatnie trzy miesiące.
Z jakimi szansami?
Na Nistelrooyu ciąży spora odpowiedzialność. Czy zawodnik mający 33 lata i za sobą dwie ciężkie kontuzje kolana, jest w stanie zadbać o niezwykłe wyniki i przydać HSV blasku? Holenderski napastnik zanim przeszedł do Hamburga grał w Realu Madrid, w tym sezonie tylko 127 minut. Wątpliwości co do formy Holendra ma trener niemieckiej kadry Joachim Löw. Tymczasem swój debiut w Bundeslidze van Nistelrooy zapowiedział na 6 lutego w spotkaniu z 1 FC Köln.
Gwiazdy idą na pieniądze
Wątpliwe, by w ślady holenderskiego piłkarza udali się też inni znani gracze. Najlepsi, tacy jak Argentyńczyk Messi, Hiszpan Xavi, czy Portugalczyk Ronaldo grają w renomowanych klubach hiszpańskich, angielskich lub włoskich. Te, mimo, że są często mocno zadłużone, płacą najwięcej. Dopóty pensje piłkarskie w tych klubach będzie się na siłę windować, Bundesliga ze swym solidnym wynagrodzeniem nie będzie nigdy adresem dla super gwiazd. Inaczej myśli Ruud van Nistelrooy: „Każdy wie, że niemieckie stadiony pękają w szwach od kibiców, a kluby są świetnie zorganizowane. Niemiecka liga jest coraz bardziej atrakcyjna”.
Autor: Stefan Nestler/ Alexandra Jarecka
Red.odp. Iwona Metzner