Rząd RFN dementuje
29 listopada 2011Jest to niezwykle rzadki przypadek, by niemieckie ministerstwo finansów tak szybko, i to nie pytane, zdementowało doniesienie prasowe. W poniedziałek rano (28.11) wszyscy stołeczni dziennikarze, zajmujący się polityką finansową, znaleźli w swych skrzynkach elektronicznych informację, w której ministerstwo zadaje kłam doniesieniu na temat obligacji "Triple A", czyli obligacji "elity". Te obligacje nie były przedmiotem rozmów na ostatnim spotkaniu ministrów finansów Wolfganga Schäublego (CDU) z szefami resortó finansów w Finlandii i Holandii.
O co poszło?
Berlińska "Die Welt" doniosła w dzisiejszym wydaniu, powołując się na dyplomatów unijnych, o planach finansowania przy pomocy wspólnych obligacji zadłużenia państw, które na rynkach finansowych cieszą się jeszcze dużą wiarygodnością. Obok Niemiec, byłyby to Francja, Finlandia, Holandia oraz Luksemburg i Austria. W artykule podkreślono dalej, że za pomocą obligacji "elity" można by, po wprowadzeniu surowych zaleceń, finansować również pomoc dla wysoko zadłużonych państw, takich jak Włochy i Hiszpania. Wspólne obligacje miałyby wznieść "wiarygodny wał ochronny, który uspokoi rynki finansowe".
"Niemcy nie mają nieograniczonej siły finansowej"
Zarówno w Urzędzie Kanclerskim, jak i na posiedzeniach kierownictwa partii, które odbywają się turnusowo z początkiem tygodnia, doniesienie prasowe z Die Welt stało się głównym tematem rozmów. Rzecznik rządu Steffen Seibert oświadczył, że Niemcy solidaryzują się z europejskimi partnerami i przeznaczają na ten cel poważne środki. Ale również RFN musi zredukować zadłużenie: "Również my, jako kraj, któremu, przyznajemy, wiedzie się lepiej pod względem gospodarczym niż wielu naszym partnerom, nie mamy nieograniczonej siły finansowej". Seibert dodał, że gdyby Niemcy utrzymywały, że tak jest, rynki by to szybko zdemaskowały, co jego zdaniem pociągnęłoby za sobą poważne następstwa.
Partie rządzące odrzucają wspólną odpowiedzialność
W Berlinie wszyscy wiedzą, że na tym sprawa się nie kończy. Komisja Europejska w minionym tygodniu przedstawiła zupełnie oficjalnie trzy warianty euroobligacji. Tak zwane obligacje "elity" byłyby czwartym wariantem.
"Na euroobligacje nie zgodzimy się i to obojętnie jak by zostały skonstruowane: czy będą czerwone, czy niebieskie, czy będą się nazywały obligacją "elity", czy "Jamesa Bonda" - oznajmił sekretarz generalny FDP, Christian Lindner.
"Uspołecznienie zadłużenia i jednolite odsetki pozbawiłyby zainteresowanych wszelkiej motywacji do przeforsowania ambitnych programów reformatorskich. Stanowią zatem element zaostrzenia kryzysu" - dodał Lindner.
Opozycja domaga się aktywniejszej roli EBC
Zupełnie inny nastrój panuje w szeregach opozycji. "Dotychczasowe recepty nie przyniosły pożądanego skutku" - oświadczył szef partii Die Linke, Klaus Ernst.
Ernst uważa, że Europejski Bank Centralny (EBC) powinien zacząć odgrywać bardziej aktywną rolę. W podobnym tonie wypowiedział się Martin Schulz, lider klubu socjalistów w Parlamencie Europejskim. Przyjechał specjalnie do Berlina, żeby w prezydium partii jeszcze raz porozmawiać o euroobligacjach.
"Rynki potrzebują obecnie jasnych sygnałów o stabilności" - uważa Schulz. W jego przekonaniu chodzi jeszcze tylko o to, czy finansowanie powinno się odbyć za pomocą obligacji, czy przez EBC.
Sabine Kinkartz / Iwona D. Metzner
red. odp.: Andrzej Pawlak / Andrzej Paprzyca