Niemiecka prasa o Nawalnym: Rosja odwraca kota ogonem
23 grudnia 2020Zdaniem „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, celem Kremlu jest stworzenie podziałów w Unii Europejskiej. „Od samego początku tej afery Moskwa próbuje zgodnie z dobrze znanym wzorem odwracać kota ogonem, przedstawiając „Berlińskiego Pacjenta” (Nawalnego) jako marionetkę zachodnich służb. Sankcje, które Kreml ogłosił dzień po opublikowaniu +nagrania majtkowego wideo+ (trującą substancję umieszczono w majtkach Nawalnego), należą do spektaklu zatytułowanego +chodząca niewinność broni się przed perfidnym Zachodem+ przeznaczonego dla własnej publiczności” – pisze wydawca „Frankfurter Allgemeine Zeitung” Berthold Kohler w komentarzu „Kremlowskie standardy”.
Do standardowych działań Kremla należy też próba wbicia klina w przeciwników. Ponieważ Niemcy są poniekąd „lokomotywą” unijnych sankcji wobec Rosji, Kreml chce swoją kontrakcją postawić Berlin pod pręgierzem. Unia Europejska nie może dać się podzielić w tej kwestii. Sprawa Nawalnego nie jest kwestią bilateralną między Rosją a Niemcami. Jest testem, który pokaże, jaką wartość ma dla Europejczyków zasada praworządności i prawa człowieka. Jaki stosunek do tych wartości ma Kreml, jest ogólnie wiadome.
Sankcje wobec Kremla obciążeniem dla opozycji
„Trzeba oddać Nawalnemu, że ma stalowe nerwy” – pisze Sonja Zekri w "Sueddeutsche Zeitung", opisując jego rozmowę telefoniczną z agentem FSB, w komentarzu „Bezradni".
„Co jeszcze ma (Nawalny)? – pyta komentatorka. „Ma polityczny talent, godną zazdrości sieć współpracowników zbierających informacje oraz wielką, chociaż zagadkową miłość ze strony Niemców” – wylicza Zekri. „Widząc, z jakim zaangażowaniem Republika Federalna nim się zajęła, można by pomyśleć, że w Tomsku o mały włos zginąłby zbawca Rosji w odwiecznej walce o demokrację” – pisze, nie kryjąc ironii, niemiecka dziennikarka.
Jak podkreśla, nie ma dowodów, że Nawalny jest rzeczywiście zbawcą, a wielu ludzi, których opinię należy brać poważnie, wątpi w to. „Czy rzeczywiście odżegnał się od nacjonalizmu, czy też jest to tylko chwyt taktyczny? Czy byłby gotów nie tylko objąć wysoki urząd, ale i oddać go?” – pyta Zekri.
Jak pisze komentatorka, wielu niemieckich polityków i część niemieckiej opinii publicznej bierze do siebie zamach i wymówki Kremla. A przecież celem władz w Moskwie było zastraszenie „rosyjskiej publiczności” i rodzimych krytyków, a nie uderzenie w Niemcy. Teraz uległo to zmianie, o czym świadczy szlaban dla członków niemieckiego rządu, który uznany został za „lokomotywę” sankcji unijnych.
Zdaniem „SZ” cel unijnych sankcji przeciwko Rosji nie jest jasny. „Czy ktoś naprawdę myśli, że blokując konta zaufanych Kremla i uniemożliwiając im podróże czy też zamykając im dostęp do jachtów, wybije z rytmu skorumpowaną autokrację?” – pyta Zekri. Jej zdaniem sankcje są balastem dla opozycji, ponieważ państwowe media ją obarczają odpowiedzialnością za restrykcje.
Za pomocą sankcji niewiele można osiągnąć – ocenia Zekri zarzucając zwolennikom restrykcji i ukarania Rosji „pedagogiczną furię”.
„Obraz Rosji w Niemczech oscyluje od dawna między lękiem i szacunkiem, a wolą formowania tego kraju pomimo jego olbrzymiej skali. Zbawcą Rosji może być jednak tylko sama Rosja” – pisze w konkluzji Zekri. Sankcje nie zmuszą Kremla do zmian i ulepszeń.