Niemiecki polityk o miejscu pamięci polskich ofiar wojny
28 października 2020Polityk, który jest szefem polsko-niemieckiej grupy parlamentarnej w Bundestagu, to jeden z inicjatorów przyjęcia przez niemiecki parlament uchwały, wzywającej do utworzenia w Berlinie miejsca pamięci, poświęconego ofiarom wojny i niemieckiej okupacji w Polsce. Po wielu miesiącach sporów Bundestag ma zająć się tą uchwałą w najbliższy piątek, 30 października. W artykule dla berlińskiego dziennika „Der Tagesspiegel” Manuel Sarrazin pisze, dlaczego, jego zdaniem, takie miejsce jest potrzebne.
Podkreśla, że 1 września 1939 roku nie zaczęła się po prostu jedna z wielu «wschodnich wojen» nazistów. „W rzeczywistości wojna zaczęła się nie tylko wkroczeniem Wehrmachtu do Polski. Jednocześnie swoją pracę zaczęły niemieckie szwadrony śmierci, mordując dziesiątki tysięcy ludzi, przede wszystkim Żydów oraz Polek i Polaków na podstawie list śmierci, które jeszcze w czasach pokoju zostały przygotowane przez niemiecki aparat bezpieczeństwa. Często ludzie ci byli jednocześnie ofiarami swoich niemieckich sąsiadów, którzy wydali ich Głównemu Urzędowi Bezpieczeństwa Rzeszy” – pisze Sarrazin, przypominając o podsycanych z Berlina rewizjonizmie i nienawiści wobec Polaków.
Drakoński i morderczy reżim
Jak wskazuje, zwłaszcza na terenie wydzielonego przez niemieckich okupantów Generalnego Gubernatorstwa „zapanował szczególnie drakoński i morderczy reżim”, którego celem była eksterminacja ludności żydowskiej, ale i „zniewolenie, a na końcu zdziesiątkowanie i likwidacja Polaków jako małowartościowej rasy”.
„Polskie doświadczenia wojny to zatem nie tylko uznane za program kompletne zniszczenie Warszawy po powstaniu w 1944 roku, ale także codzienny reżim okupacyjny. Przewidywał on natychmiastową egzekucję za prawie wszystkie wykroczenia. Ten, kto na przykład pomagał żydowskim współobywatelom, nie mógł liczyć na żadną łaskę dla siebie i swej rodziny” – wskazuje Sarrazin. I dodaje, że te doświadczenia nie skończyły się wraz z wojną. Gdy po 1945 roku stalinowski i narodowokomunistyczny reżim w Polsce powoływał się na niemieckie zagrożenie, „w Republice Federalnej Niemiec w latach 50. i 60. znów rozkwitał agresywny rewizjonizm”.
Spojrzenie na historię polsko-niemiecką
„Historia polsko-niemiecka jawi się niczym kilkusetletnia darwinistyczna walka przeciw sobie o przetrwanie własnego narodu – zupełnie jak w narracji częściowo przekazywanej od czasów cesarstwa niemieckiego i przede wszystkim w międzywojennym okresie konfliktów narodowościowych” – ocenia niemiecki polityk. „Może się zatem wydawać cudem, że w następnych dziesięcioleciach Niemcy i Polska zdołały doprowadzić do tego, że dziś są bliskimi przyjaciółmi i sojusznikami. Gospodarczo, społecznie i w kontaktach prywatnych są ze sobą tak powiązani, jak żadne inne kraje w Europie. Polsko-niemieckie pojednanie przyniosło Niemcom zjednoczenie, a Polsce pomogło uzyskać mocne miejsce w NATO i UE” – ocenia Sarrazin.
I apeluje: „Ta historia zasłużyła na miejsce w centrum Berlina, które będzie poświęcone ofiarom na obszarze wówczas wieloetnicznego i wieloreligijnego przedwojennego państwa”. Miejsce to „powinno kierować spojrzenie na konteksty polsko-niemieckiej historii, tak potrzebne dla zrozumienia wojny i zbrodni w Polsce”.
„Powinniśmy stworzyć miejsce, które pozwoli nam odpowiedzieć na otrzymywane od dziesięcioleci zaproszenia na uroczystości w Polsce, jak w zeszłym roku na Westerplatte, w Wieluniu czy w Warszawie i zapraszać do Niemiec. W ten sposób możemy zareagować na obawy, że Niemcy chcą oddzielić grubą kreską zbrodnie w Polsce” – ocenia polityk Zielonych, podkreślając, że 30 października Bundestag powinien utorować ku temu drogę.