Schröder się chwieje
4 października 2005Główną przeszkodą do rozpoczęcia rozmów koalicyjnych między obu wielkimi partiami jest pytanie kto zostanie kanclerzem. Partie chadeckie CDU-CSU mają po niedzielnych wyborach uzupełniających w Bundestagu cztery mandaty więcej od SPD. Kierownictwo socjaldemokracji twierdzi z kolei, że to SPD jest najliczniej reprezentowaną partią w parlamencie, a to ze względu na to, że frakcja CDU-CSU składa się z dwóch, wprawdzie siostrzanych, ale oddzielnych partii. Chadecy stawiają jednak sprawę twardo – przed przystąpieniem do rozmów koalicyjnych kanclerz Schröder musi uznać prawo szefowej CDU do kierowania nowym rządem.
„Jeśli zacząć mamy rozmowy koalicyjne, to potrzebny jest klimat zaufania, który cechować będzie także pracę nowego rządu. Muszą obowiązywać pewne niepisane reguły. A taką regułą jest to, że silniejsza grupa ma prawo do kierowania rządem. I to właśnie chadecja jest tą silniejszą grupą” - podkreśla sekretarz generalny CDU, Volker Kauder.
Po stronie socjaldemokracji widać pewne zmiękczenie dotychczasowego stanowiska. Po pierwszych bezkompromisowych wypowiedziach kanclerza, w poniedziałek wieczorem Gerhard Schröder po raz pierwszy wyraził gotowość rezygnacji ze stanowiska dla dobra państwa.
„Zaakceptuję każdą decyzję mojej partii, ponieważ jestem zdania, że najważniejsze jest, by kontynuować rozpoczęty przeze mnie proces reform w naszym kraju” – zadeklarował.
Szef SPD, Franz Müntefering, podkreśla jak na razie, że najważniejsza jest dla niego realizacja programu partii a gwarancją jego realizacji jest kanclerz Schroeder. Na ile jest to tylko dobra mina do złej gry okaże się w środę.