Sekretarz generalny NATO: za atakiem gazowym kryje się Asad
3 września 2013Sekretarz generalny NATO, unikając podawania szczegółów, poinformował obecnych na konferencji prasowej dziennikarzy, że widział materiał dowodowy pochodzący z danych wywiadowczych, który nie pozwala na wyciągnięcie innych wniosków.
- Osobiście jestem nie tylko przekonany, że doszło do ataku przy użyciu broni chemicznej, ale także, że odpowiadzialność za ten atak ponosi syryjski reżim - powiedział Rasmussen.
Rasmussen poświęcił aż pół godziny rutynowej konferencji prasowej na omówienie sytuacji w Syrii i związanych z nią problemów. Opowiedział się za "reakcją militarną wspólnoty międzynarodowej", pozostawiając sprawą otwartą, jak miałaby ona wyglądać. Oświadczył, że należy odstraszyć dyktatorów na całym świecie. - Celem takiej akcji karnej, musi być jasny i czytelny sygnał, skierowany nie tylko do reżimu w Damaszku, ale także wszystkich, przyszłych, potencjalnych użytkowników broni chemicznej. Tej broni nie można użyć, bez narażania się na silną reakcję międzynarodową. Naszym celem musi być zapobieżenie jej użyciu w przyszłości - podkreślił Rasmussen.
Sekretarz generalny NATO poinformował następnie, że w razie interwencji militarnej Sojusz Północnoatlantycki będzie chronił Turcję przed możliwym atakiem syryjskim. Na prośbę rządu w Ankarze NATO już w styczniu tego roku rozmieściło niemieckie baterie rakiet typu "Patriot" w pobliżu granicy Turcji z Syrią i skierowało do datkowo do Turcji baterie amerykańskie i holenderskie.
Niejasna rola NATO
Rasmussen nie wyjaśnił, na czym miałaby dokładnie polegać rola NATO w konflikcie z Syrią. - Nie szukamy takiej roli dla siebie - powiedział. To stanowisko odbiega od tego prezentowanego podczas ataku na Libię w marcu 2011 roku. Wtedy to w akcji militarnej zainicjowanej przez USA, Wielką Brytanię i Francję, NATO wspierało działania tych trzech krajów. Sojusz NATO, wyjaśnił Rasmussen, interweniuje tylko na prośbę jednego, lub kilku, państw członkowskich. W tej chwili nie mamy jednak do czynienia z takim przypadkiem. USA, powiedział dalej, nie poprosiły nawet o użycie samolotów rozpoznania i walki elektronicznej typu AWACS. Dopóki ONZ nie udzieli mandatu na interwencją militarną w Syrii, większość państw członkowskichz NATO będzie zachowywać postawę wyczekującą - oznajmił sekretarz generalny sojuszu.
W czwartek 5 września Rasmussen i ministrowie obrony narodowej państw członkowskich UE wezmą udział w naradzie poświęconej Syrii w stolicy Litwy, Wilnie. W piątek i sobotę, także w Wilnie, spotkają się ministrowie spraw zagranicznych państw unijnych. Wysoki Przedstawiciel Unii ds. Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa, Catherine Ashton, zaprosiła amerykańskiego sekratarza stanu Johna Kerry`ego do wzięcia udziału w tym spotkaniu. W tej chwili, z państw europejskich, tylko Francja gotowa jest uczestniczyć w akcji militarnej USA przeciwko Syrii. W ubiegłą niedzielę (01.09) kanclerz Angela Merkel wykluczyła uczestnictwo Niemiec w takiej akcji bez mandatu ONZ.
Rasmussen chwali Obamę
Na konferencji prasowej w Brukseli sekretarz generalny NATO okazał zrozumienie dla postawy prezydenta USA Baracka Obamy, który amerykańską interwencję militarną w Syrii uzależnił od postawy Kongresu. - Interwencja militarna w przypadku państw demokratycznych nie jest sprawą prostą - powiedział Rasmussen. - Ważne jest, aby przekonać do niej opinię publiczną i zapewnić sobie poparcie z jej strony. A to wymaga czasu. Komuś może się to wydać frustrujące, ale tak właśnie funkcjonuje system demokratyczny - tłumaczył.
Na pytanie dziennikarzy, czy ewentualna interwencja rzeczywiście może przyczynić się do rozwiązania problemu syryjskiego, sekretarz generalny NATO odparł, że także on "nie widzi rozwiązania militarnego dla wojny domowej w Syrii" i dodał, że "jest przekonany, iż dla długofalowego rozwiązania tego problemu potrzebny jest proces polityczny", nie podając jednak, na czym ów proces miałby polegać.
Tymczasem w Niemczech internetowy Spiegel Online poinformował, że również Federalna Służba Wywiadowcza (BND) dysponuje materiałami, potwierdzającymi informacje, że za atakiem gazowym w Syrii kryje się prezydent Asad. Szef BND Gerhard Schindler poinformował wczoraj (02.09) na tajnym posiedzeniu grupę wybranych posłów do Bundestagu o przechwyconej przez nasłuch BND rozmowie telefonicznej wysokiego rangą przedstawiciela libańskiego Hezbollahu z dyplomatą z ambasady Iranu w Libanie. Rozmowa dotyczyła ataku gazowego w Ghucie. Rozkaz o użyciu gazów bojowych miał pochodzić z syryjskich kół rządowych. - Al-Asadowi puściły nerwy, ale wydając taki rozkaz popełnił ogromny błąd - oświadczył podobno przedstawiciel Hezbollahu.
Bernd Riegert / Andrzej Pawlak
red. odp. Bartosz Dudek