Serbia. Rosja miesza się w kampanię wyborczą
14 grudnia 2023Polityk i dyplomata Vladimir Kršljanin od dziesięcioleci jest jednym z najgorętszych zwolenników bliskiej współpracy pomiędzy jego ojczyzną Serbią a Rosją. Należał do elity funkcjonariuszy Socjalistycznej Partii erbii Slobodana Miloševicia (SPS), którego bronił przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze.
W swojej książce „Novi svet – Srbija, Rusija, Kina – budućnost koja je počela” (Nowy świat. Serbia, Rosja, Chiny – zaczęła się przyszłość), zaprezentowanej w Belgradzie w grudniu tego roku, Kršljanin przedstawia poglądy, które cieszą się sympatią serbskiego społeczeństwa. W książce pojawiają się takie stwierdzenia: „Rosja jak Chrystus toczy wojnę, by ocalić świat”. Albo: „Jedyne dwie opcje to zwycięstwo Rosji lub zagłada ludzkości”.
Dzień w dzień prorosyjskie media w Serbii powielają tego typu przekonania. Potężnym motorem tej propagandy są rosyjskie media państwowe Sputnik Serbia i RT Balkan, które utrzymują duże redakcje w Belgradzie, skąd „bombardują” również sąsiadów Serbii. Serbskie media czerpią od nich „informacje” bezkrytycznie i bez najmniejszej kontroli.
Tak działa dezinformacja
Jak w rzeczywistości działa dezinformacja, okazało się podczas otwarcia nowego gazociągu z Bułgarii do Serbii, którym od przyszłego roku popłynie gaz z Azerbejdżanu. Z 85 mln euro poniesionych na koszty budowy Unia Europejska przekazała Serbii, która posiada status kraju kandydującego do UE, 75 mln – 50 mln w formie bezzwrotnej i 25 mln w postaci niskooprocentowanych pożyczek.
Serbskie media wspomniały o tym jedynie marginalnie, a nadawca państwowy RTS podał do wiadomości, że chodzi o gaz rosyjski. Na zdjęciach prasowych przedstawiających ceremonię otwarcia nie widać przedstawiciela UE, który został całkowicie zasłonięty przez prezydenta Vučicia.
Rosja robi wszystko, ażeby ściśle związać Serbię ze sobą. Dlatego rosyjskie media państwowe z całą mocą wspierają Vučicia. Jak silna i jawna jest to pomoc w czasie toczącej się kampanii wyborczej, pokazuje na przykład tytuł artykułu w belgradzkiej gazecie „Informer”, uważanej za tubę prezydenta: „Zagraniczne ambasady i [amerykański inwestor i filantrop George] Soros stoją za kłamliwą opozycją”, który demonizuje politycznych przeciwników prezydenta. W tekście pada stwierdzenie, że ujawniła to Russia Today (RT). W swoim najnowszym numerze prawicowo-nacjonalistyczny magazyn „Pecat” opublikował obszerny portret rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa, opatrując go cytatem: „Martwię się o Serbów”.
Ostra krytyka spada głównie na Niemcy
Duża część serbskich mediów już od dawna odwołuje się do braterstwa broni z Rosją podczas pierwszej i drugiej wojny światowej. Ambasador Rosji w Belgradzie Aleksandr Bocan-Charczenko jest stałym gościem serbskich mediów. Twierdzi on, że Zachód działa według tego samego schematu i w Kosowie, i w Ukrainie. W serbskich i rosyjskich mediach Kosowo przedstawiane jest jako as w rękawie Belgradu: Rosja (i Chiny) są w Radzie Bezpieczeństwa ONZ gwarantami, że Serbia może w dalszym ciągu dochodzić roszczeń wobec Kosowa, odłączonego od Serbii i zamieszkiwanego prawie wyłącznie przez Albańczyków. Zły „Zachód” zamierza ostatecznie oddzielić dawną serbską prowincję od Belgradu.
Rosja prezentuje się jako realna alternatywa dla Zachodu również w serbskiej kampanii wyborczej. „Władcy zachodniego NATO prowadzą totalną ofensywę i nakazują Serbii paść na kolana, aby skapitulowała” – napisał kilka dni temu Sputnik Serbia. Niezliczona liczba serbskich portali w zaślepieniu powiela fałszywe informacje. Media rosyjskie i serbskie bez przerwy oskarżają zwłaszcza Niemcy o chęć doprowadzenia w Serbii do zamachu stanu. Gdy niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock skrytykowała nacjonalistyczny ton serbskiej kampanii wyborczej, została oskarżona o „rażącą ingerencję” w wybory. Niemieccy politycy „mówią o wspaniałej przyszłości UE, dokonując poćwiartowania państwa serbskiego” – takie stwierdzenia padają w kontekście Kosowa.
Moskwa przeciwwagą dla Zachodu
Vučić, który jako czołowy polityk Serbskiej Partii Postępowej (SNS) praktycznie w pojedynkę kształtuje jej kampanię wyborczą, mimo że zgodnie z konstytucją jako prezydent powinien zachowywać neutralność polityczną, dziękuje Rosji za pomoc w kampanii wyborczej i przekazuje wyrazy lojalności.
– Walczyłem o to, by budowana przez dziesięciolecia przyjaźń z Rosją, nie została zniweczona w ciągu jednej nocy – powiedział, odnosząc się do uporczywego sprzeciwu Serbii, kraju kandydującego do UE, przeciwko nakładaniu sankcji na Moskwę. Rosjanie to „nasi tradycyjni przyjaciele”. jednocześnie pozwala kontrolowanym przez siebie krajowym mediom na nieustanne rozpowszechnianie informacji o rzekomym finansowaniu serbskiej opozycji przez kraje zachodnie w celu obalenia jego prezydentury.
Rosyjski punkt widzenia jest uważany w całym kraju za absolutnie stosowny i do zaakceptowania. Wspiera go wirtualny świat, tworzony i utrzymywany za pośrednictwem mediów. W rzeczywistości jednak Serbia jest znacznie mocniej powiązana z Zachodem niż z Rosją. Dwie trzecie handlu odbywa się z UE i stąd też pochodzi większość inwestycji zagranicznych. Nikomu w Serbii nie przyszłoby do głowy szukać pracy czy też studiować w Rosji. Jeśli chodzi o prywatny dobrobyt i przyszłość, pod uwagę bierze się jedynie Zachód – najlepiej pod postacią Austrii i Niemiec.
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>
Artykuł ukazał się pierwotnie nad stronach Redakcji Niemieckiej DW.