Sobibór: Przywrócić godność ofiarom
27 lutego 2021Okazja do odwiedzenia długo oczekiwanej wystawy w Muzeum i Miejscu Pamięci w Sobiborze nie trwała długo. Została ona otwarta pod koniec października ubiegłego roku, ale ze względu na pandemię niemal natychmiast musiała zostać zamknięta. Teraz znów została udostępniona dla zwiedzających, ale z pewnymi ograniczeniami. Jednocześnie indywidualnie (bez przewodników) oglądać może ją nie więcej niż 15 osób. Maseczka i dezynfekcja rąk są niezbędne.
Ten, kto dotrze na „koniec świata”, jak o położeniu Sobiboru mówi kierownik muzeum Tomasz Oleksy-Zborowski, w miejscu pamięci zobaczy nowoczesny pawilon muzealny, a w nim szesnaście paneli tematycznych poświęconych historii Zagłady i kwestiom dotyczącym funkcjonowania obozu w Sobiborze.
– Narracja tej wystawy zbudowana jest w oparciu o artefakty, czyli przedmioty, które pozyskaliśmy podczas prac archeologicznych prowadzonych na terenie po byłym obozie od 2000 roku. Spośród 11 tysięcy przedmiotów wybraliśmy około 700 i prezentujemy je w gablocie, która ma długość 25 metrów – tłumaczy Oleksy-Zborowski w rozmowie z DW. Te setki przedmiotów, należące kiedyś do ofiar, opowiadają historię tego miejsca.
– Skupiliśmy się na tym, żeby przede wszystkim upodmiotowić ofiary, żeby przywrócić im godność, z której zostali odarci, kiedy przyjechali do Sobiboru i kiedy w ten drastyczny sposób pozbawiono ich życia – uzupełnia kierownik muzeum, które jest oddziałem Państwowego Muzeum na Majdanku. Dodaje, że do dziś można znaleźć przedmioty z czasów funkcjonowania obozu. – Nawet teraz po ulewnych deszczach, po zimie, znajdujemy różne artefakty – mówi.
Przyznaje, że odkąd sam ma dzieci, każdego dnia towarzyszą mu tu jeszcze większe emocje. Szczególnie kiedy pracownicy muzeum znajdują przedmioty należące do najmłodszych. Wśród świadectw zagłady znajdują się specjalne plakietki z danymi deportowanych do obozu dzieci. Prawdopodobnie zostały one wykonane na życzenie rodziców i miały pomóc w identyfikacji dziecka w przypadku oddzielenia podczas prac przymusowych. Dziewczynka na zdjęciu w chwili śmierci miała sześć lat.
Wojnę przeżyło około 60 byłych więźniów
Hitlerowcy utworzyli obóz zagłady w Sobiborze wiosną 1942 roku w ramach „Aktion Reinhardt”, której celem była zagłada Żydów na terenie Generalnego Gubernatorstwa. Od tamtej chwili do stacji kolejowej dzień i noc docierały transporty Żydów z całej Europy. Niemcy przywozili tu całe rodziny. Oprawcy „witali” nowych więźniów niczym urlopowiczów przybywających do kurortu. Jeden z były więźniów, Philip Bialowitz, wspominał kilka lat temu w filmie „Z królestwa śmierci”, jak jeden z Niemców przepraszał przybyłych do obozu za to, że mieli nieprzyjemną podróż i prosił, by wysłali kartki do rodzin, że „wszystko jest w porządku”. Inny były więzień Sobiboru, Tomasz Blatt, pamiętał, że niektórzy bili nawet brawo, ufając w dobre zamiary mówcy i wierząc w to, że „ze względów sanitarnych muszą pójść do łaźni”. W tutejszych komorach gazowych Niemcy jednocześnie mogli uśmiercić ponad 1000 osób.
To właśnie dzięki staraniom Blatta w 1993 roku zostało otwarte niewielkie muzeum w Sobiborze, które funkcjonowało jedynie w sezonie letnim. Blatt został deportowany do Sobiboru wraz z rodziną w 1943 roku. Jego młodszy brat i rodzice zginęli w komorze gazowej. Szesnastoletni wówczas Tomasz uczestniczył w październiku tego samego roku w buncie, podczas którego z obozu uciekło około 300 więźniów. Wojnę przeżyło około 60 osób. Dzięki ich relacjom nie udało się to, co hitlerowcy planowali od samego początku: zlikwidować ślady po zbrodniach.
Nieprzypadkowa lokalizacja
Również samo położenie obozu nie było przypadkowe. Z dala od głównych wojennych szlaków, w środku bagnistego lasu nie tylko szansa na ukrycie zbrodni była większa, ale i możliwość ucieczki utrudniona. Do budowy obozu w tym miejscu przyczyniła się poza tym infrastruktura kolejowa, która umożliwiła transporty. Stacja kolejowa znajdowała się poza terenem obozu. Transporty z więźniami kierowane były na odnogę głównych torów i wjeżdżały bezpośrednio na teren obozu.
Niebawem, jak informuje Powiat Włodawski, Stacja Kolejowa Sobibór ma zostać przebudowana. W czasie funkcjonowania obozu linia Brześć-Chełm, przy której znajduje się stacja, była też normalną linią pasażerską. Ma tu powstać Centrum Edukacji Historycznej „STACJA SOBIBÓR”, ale i teren wokół budynku stacji ma zostać zupełnie odmieniony. – W tej chwili skończyły się prace budowlane i zaczynamy przetargi na wyposażenie – powiedział DW Bartosz Tereszczuk ze Starostwa Powiatowego we Włodawie.
„Atrakcja turystyczna”
Muzeum i Miejsce Pamięci w Sobiborze znajduje się obecnie na terenie Sobiborskiego Parku Krajobrazowego. Okolica zachęca do spędzania tu wolnego czasu toteż, jak podkreśla Oleksy-Zborowski, przygotowując nową wystawę należało uwzględnić różne grupy odwiedzających. W okresie wakacyjnym przyjeżdża w te okolice nawet 120 tysięcy osób. – Część z nich przybywa do muzeum, traktując je poniekąd jako „atrakcję turystyczną”. Nie zawsze wiedzą, dokąd jadą i co tu się wydarzyło. Musieliśmy to wziąć pod uwagę i opowiedzieć tę historię dosadnie, a także od podstaw – wyjaśnia. Ale do Sobiboru przyjeżdżają też rodziny i potomkowie ofiar po to, by oddać hołd swoim krewnym. Z częścią z nich muzeum utrzymuje kontakty.
Największą grupą wśród zwiedzających są Polacy, sporą – holenderscy Żydzi (zginęło tu około 34 tysięcy ich przodków). Rocznie do miejsca pamięci w Sobiborze przyjeżdża około 31 tysięcy osób. – Ku naszemu rozczarowaniu, z Niemiec odwiedzają nas nieliczne grupy. To około 250 osób w ciągu roku – mówi kierownik placówki. Tłumaczy, że budowa muzeum łącznie z infrastrukturą została sfinansowana z polskich pieniędzy, natomiast sama wystawa przez niemiecki rząd. Na jej realizację oraz na wydanie katalogu Niemcy przekazały milion euro.
Pandemia zmieniała plany również i tego miejsca, ale Oleksy-Zborowski ma nadzieję, że w 79 rocznicę powstania w obozie uda się zorganizować dużą uroczystość upamiętniającą tych, którzy zostali tu pozbawieni tego, co najcenniejsze. Dla niego samego praca w tym miejscu jest trudnym, choć nie nowym doświadczeniem, ale „najtrudniejsze jest to, kiedy człowiek sięga pamięcią w przeszłość i zdaje sobie sprawę, że to byli tacy sami ludzie jak my. Mieli rodziny, swoje biznesy, zajęcia, hobby i nagle ich życie zostało w tak brutalny sposób przerwane”.