Socjolog: Potrzebne są mniejsze kwatery dla imigrantów
1 października 2015Deutsche Welle: W Brandenburgii badał Pan, dlaczego dochodzi do konfliktów, które rozładowują się niekiedy w stosowaniu przemocy.
Wolfgang Bautz: Co prawda każdy przypadek jest indywidualny, ale mimo to w naszych ankietach przeprowadzonych pod koniec roku 2014 wśród pracowników i mieszkańców 48 kwater azylanckich stwierdziliśmy istnienie pewnych linii, po przekroczeniu których konflikty bardzo szybko mogą przerodzić się w rozróby z użyciem siły. Tam, gdzie w bardzo ciężkich warunkach mieszka na małej powierzchni dużo ludzi, bardzo szybko może dojść do wybuchu konfliktów. Bardzo ważną rolę odgrywa przy tym właśnie sytuacja mieszkaniowa: tam, gdzie ludzie nie mają własnego kąta, nie mają choć minimum sfery prywatnej, bardzo szybko powstają napięcia, które protagoniści starają się rozwiązać przy użyciu siły.
Są też inne powody: jak liczba odpowiednio kwalifikowanych i dobrze przygotowanych pracowników socjalnych. Imigranci pochodzą z bardzo różnych kręgów kulturowych i warstw społecznych, i przynajmniej na początku nie potrafią się porozumieć po niemiecku. Niektórzy nie znają w ogóle żadnego języka obcego, tak że nie mają żadnej możliwości porozumienia z innymi. To bardzo szybko prowadzi do nieporozumień i kłótni. Także brak możliwości sensownego spędzenia czasu wolnego potęguje napięcia.
DW: Związek zawodowy policji domaga się, aby uchodźcy byli dzieleni według religii. Czy przenoszą oni na niemiecki grunt religijne i polityczne konflikty ze swoich krajów pochodzenia.
Na podstawie sondaży w zbiorczych kwaterach możemy to tylko częściowo potwierdzić. Moim zdaniem waśnie powstające w schroniskach azylanckich nie mają podłoża ani religijnego, ani politycznego wyniesionego z krajów pochodzenia. Z reguły są to spory o najdrobniejsze sprawy codziennego życia w nowych warunkach. Konflikty wynikają ze specyficznej sytuacji stresowej, w jakiej znajdują się uchodźcy; do tego dochodzi stres związany z brakiem pewności, jaka będzie ich przyszłość.
Dlatego uważam, że nie ma większego sensu rozdzielać imigrantów wedle religii. Są przecież konflikty między szyitami i sunitami, którzy są wyznawcami jednej religii. Znamy konflikty między katolikami i protestantami; z tego względu uważam, że propozycja rozdzielania uchodźców nie rozwiąże problemów.
Nie byłaby ona także pomocna w integracji. Są ludzie, którzy innym ze względów religijnych chcą nakazywać, jak powinni w Niemczech żyć, i to może być przyczyną konfliktów i przemocy, i temu właśnie trzeba zapobiegać
DW: Co mogą zrobić władze, by złagodzić konflikty w nierzadko przepełnionych kwaterach?
WB: Ważnym wnioskiem z naszych badań jest to, że jakość zakwaterowania ma bezpośredni wpływ na to, czy w sytuacjach konfliktowych stosowana jest przemoc. Wiele zależy od tego, jak duże są kwatery i jakie panują w nich warunki. Optymalne są możliwie małe kwatery i należy unikać tego, żeby setki ludzi mieszkały pod jednym dachem.
Drugim warunkiem jest to, by w ośrodkach takich była odpowiednia ilość wykwalifikowanego personelu zdolnego doprowadzić do deeskalacji napięć.
Wiele inicjatyw wspierają osoby prywatne; te zasoby ludzkie trzeba wykorzystać, by zorganizować uchodźcom sensowne zajęcie w czasie wolnym, jak np. kursy niemieckiego, praktycznie już od pierwszego dnia pobytu. Nauka języka jest kluczowa do życia w Niemczech, do poradzenia sobie w różnych sytuacjach życia codziennyego i porozumiewania się, także z mieszkańcami zbiorowej kwatery.
Jak wynika z naszych badań, konflikty nie powstają wzdłuż linii podziałuów religijnych czy polityczneych - konflikty zapalają się na zupełnie prozaicznych kwestiach: Czy mogę tu gotować moje jedzenie? Czy ten palnik jest wolny? Kto na nim gotuje? Jak długo będzie jeszcze gotował? Są to zupełnie prozaiczne sprawy i im większe są kwatery, tym więcej sytuacji stresowych i tym większe prawdopodobieństwo, że dojdzie do spięć. Dodatkowo mamy jeszcze takie czynniki jak hałas, alkohol i narkotyki.
DW: Co zmieniło się w Brandenburgii po ogłoszeniu wyników badań?
WB: Opracowaliśmy specjalne szkolenia dla personelu zatrudnionego w zbiorowych kwaterach, z personelem strażniczym włącznie, ponieważ odgrywa on ważną rolę. W szkoleniach tych chodzi o to, jak można doprowadzić do deeskalacji napięcia, nawet jeżeli nie można porozumieć się werbalnie. Uczymy też samoobrony. W zbiorowych kwaterach są ludzie będący autorytetami ze względu na swój wiek czy społeczną pozycję. Ważne jest, by osoby te zidentyfikować i pozyskać je jako mediatorów w konfliktach.
DW: Jak można de eskalować, jeżeli nie można się porozumieć w żadnym języku?
WB: Wiadomo, że można też w komunikacji stosować mowę ciała; także to narzędzie należy świadomie wykorzystywać do rozładowania napięć. Bardzo często obserwujemy, że w stresowych sytuacjach dzieje się coś zupełnie przeciwnego: dzikie gestykulowanie czy mówienie podniesionym głosem, a to zupełnie nie jest pomocne
Poza tym osoby, które są skłonne do stosowania przemocy, należy odseparować. Tam, gdzie problem rozwiązać może tylko policja, musi ona wkraczać do akcji. Trzeba dokładnie obserwować i adekwatne reagować; w ten sposób skutecznie można zapobiec eskalacji przemocy.
Chcemy przygotować ludzi do identyfikowania takich sytuacji i do odpowiedniej reakcji na nie. Bardzo martwię się obecną sytuacją, ponieważ w niedostatecznym stopniu dba się o zapewnienie dostatecznej liczby wyszkolonych pracowników socjalnych.
rozmawiała Andrea Grunau / tł. Małgorzata Matzke
Socjolog Wolfgang Bautz kieruje służbą poradnictwa „Imigracja, Integracja i Tolerancja w Brandenburgii.