1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Sprawiedliwość w ostatniej chwili

Hendrik Heinze / Bartosz Dudek4 września 2013

Niemiecki wymiar sprawiedliwości przez dziesięciolecia, jeżeli w ogóle, to obchodził się bardzo łagodnie z nazistowskimi sprawcami. To się zmienia.

https://p.dw.com/p/19bwV
** ARCHIV ** Schienen fuehren am 17. Januar 2005 auf das Vernichtungslager Auschwitz Birkenau zu. Ein schlichter Torbogen unter einem Turm, flankiert von zwei einstoeckigen Ziegelbauten. Durch das Tor fhrt ein Gleis - in die Hoelle. Schon dieses symbolhafte Foto des Vernichtungslagers Auschwitz laesst keinen Zweifel, dass die Reichsbahn die wesentliche Rolle bei der Deportation von Millionen Opfern des Holocausts in die Todeslager gespielt hat. Die Deutsche Bahn dokumentiert diese Rolle ab Mittwoch, 23. Januar 2008, in der Ausstellung "Sonderzuege in den Tod". (ddp images/AP Photo/Czarek Sokolowski) ** APD9095 ** ----Rails in the former Nazi death camp Auschwitz-Birkenau are shown, Jan. 17, 2005 in Oswiecim, southern Poland. (ddp images/AP Photo/Czarek Sokolowski)
Zdjęcie: AP

Styczeń 1945: wyzwolenie niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkanau. Wrzesień 2013: 30 byłych strażników tego obozu musi liczyć się z pociągnięciem do odpowiedzialności przed niemieckimi sądami. Zarzut: pomoc w zabójstwie. Śledztwo w ich sprawie podjęła specjalna placówka - Centrala Ścigania Zbrodni Narodowosocjalistycznach w Ludwigsburgu.

"Tylko niewielu zostanie skazanych"

- Na początku perspektywy śledztwa były mało obiecujące, ale udało się pewne rzeczy ustalić - tłumaczy DW szef placówki Kurt Schrimm. - Udało się ustalić przynajmniej 49 nazwisk. I to można uznać za pewien sukces - dodaje.

Z wymienionych 49 strażników z Auschwitz-Birkenau dziewięciu zmarło w ostatnich miesiącach, w przypadku dziesięciu kolejnych nie zgromadzono jeszcze wystarczających informacji. Pozostało 30, którym grożą teraz procesy. - Jednak czy rzeczywiście do nich dojdzie zależeć będzie w pierwszym rzędzie od ich stanu zdrowia - wyjaśnia prokurator Schrimm. - Same tylko daty urodzenia nastrajają pesymistycznie - dodaje. Najmłodszy podejrzany ma 87 lat, najstarszy 97. - Z pewnością zbyt wielu z nich nie stanie przed sądem - obawia się Schrimm - a jeszcze mniej zostanie prawomocnie skazanych.

Jeden wyrok zmienia wszystko

To że w ogóle podjęto śledztwo przeciwko wachmanom jest konsekwencją jednego wyroku. W 2011 roku Sąd Krajowy w Monachium uznał Johna Demianiuka za winnego współudziału w zamordowaniu 28 tys. ludzi. Sędziowie skazali zmarłego w międzyczasie esesmana na pięć lat pozbawienia wolności, nie udowadniając mu indywidualnej winy.

ARCHIV - Oberstaatsanwalt Kurt Schrimm, Leiter der "Zentralen Stelle der Landesjustizbehörden zur Aufklärung nationalsozialistischer Verbrechen" steht am Mittwoch (18.02.2009) in seinem Dienstzimmer in Ludwigsburg. Ermittler sehen als Folge der Verurteilung des KZ-Aufsehers Demjanjuk bessere Chancen, auch heute noch NS-Verbrecher zur Rechenschaft zu ziehen. Foto: Marijan Murat dpa/lsw (lsw "Ermittler: Demjanjuk-Prozess eröffnet neue Perspektiven" vom 20.08.2012) +++(c) dpa - Bildfunk+++
Kurt SchrimmZdjęcie: picture-alliance/dpa

- Sąd nie uznał na przykład za konieczne, żeby znaleźć świadków, którzy zaświadczyliby kiedy dokładnie i gdzie kogo zamordował - wyjaśnia Ulrich Sander. Jako syn przeciwnika Hitlera angażuje się on w niemieckim "Zrzeszeniu Ofiar Nazistowskiego Reżimu - Sojuszu Antyfaszystek i Antyfaszystów" (VVN-BDA) i jest rzecznikiem tej organizacji. - W Monachium rozstrzygnięto to na podstawie dokumentów. By wydać wyrok skazujący wystarczyło udowodnić, że ktoś był częścią tej morderczej machiny" - tłumaczy. Inaczej niż w dotychczasowym orzecznictwie (zachodnio)niemieckich sądów niepotrzebny stał się dowód dokonania konkretnego czynu.

Wyrok ten ułatwił pracę śledczych z Ludwigsburga. Po werdykcie z Monachium także i innym sądom wystarczy zasadniczo dowód, że ktoś pracował w obozie koncentracyjnym, aby oskarżyć taką osobę o współudział w morderstwie.

Skazanie nazistowskich sprawców? Nie takie proste

Wielu zainteresowanych zadaje sobie jednak pytanie, czy na większą kampanię nie jest już za późno - i czy Niemcy uczyniły wystarczająco dużo wtedy, kiedy jeszcze był na to czas. - W latach 50-tych praktycznie nie załatwiono niczego - mówi Ulrich Sander.

ARCHIV - Der frühere KZ-Wachmann John Demjanjuk wird am 12.05.2011 nach der Urteilsverkündung aus dem Verhandlungssaal im Landgericht in München (Oberbayern) gebracht. Der ehemalige KZ-Wächter John Demjanjuk verklagt das Onlineportal «Bild.de» und verlangt für das Verfahren Prozesskostenhilfe. Weil ihm in erster Instanz vom Düsseldorfer Landgericht nur 5000 statt der geforderten 25 000 Euro Hilfe zugestanden worden waren, habe sein Anwalt Beschwerde vor dem Oberlandesgericht eingelegt, teilte das Gericht am Mittwoch (18.01.2012) mit. Foto: Andreas Gebert dpa +++(c) dpa - Bildfunk+++
John Demianiuk nie doczekał prawomocnego wyrokuZdjęcie: picture-alliance/dpa

Dopiero 13 lat po zakończeniu wojny, w 1958 roku utworzono placówkę w Ludwigsburgu. Od samego początku Centrala borykała się z tymi samymi problemami - trudno było znaleźć świadków, bo z reguły ofiary nie żyły, a sprawcy kryli się nawzajem. Poza tym śledczy z Ludwigsburga musieli szukać sprzymierzeńców w aparacie wymiaru sprawiedliwości - ich uprawnienia nie pozwalają im bowiem wnosić pozwu do sądu.

"Mogli podjąć próbę zmiany nastawienia oskarżonego"

Poza tym według starego niemieckiego prawodawstwa morderstwo przedawniało się po 20 latach. Jeśli Niemiec zamordował w 1945 roku Polaka, to w 1966 roku mógł być pewien bezkarności. I tak w zasadzie jest do dzisiaj. Tylko morderstwa popełnione podstępnie, z premedytacją i ze szczególnym okrucieństwem (oraz współudział w nich) nie ulegają przedawnieniu. Zabójstwo (niemieckie prawo rozróżnia między morderstwem a zabójstwem) z kolei przedawnia się po 30 latach. To rozróżnienie i nowelizacja zachodnioniemieckiego prawa karnego w 1968 roku (wprowadzenie przedawnienia za zabójstwo) równało się w praktyce amestii dla nazistowskich morderców. Sąd w Ansbach skazał na przykład w 1962 esesmana Leo Patinę za "współudział w zabójstwie" ("Beihilfe zum Totschlag") 10 Polaków w 1939 roku w ich celi w Aleksandrowie koło Torunia, na 15 miesięcy więzienia. Zdaniem sędziów egzekucja nosiła znamiona zabójstwa ("Totschlag") a nie morderstwa ("Mord"), bo więźniowie "widzieli, że [oskarżony] zdjął z ramienia pistolet maszynowy i wycelował w nich, przy czym niewykluczone jest, że bezpośrednio przed otwarciem ognia, uprzednił ich o mającym nastąpić rozstrzelaniu. Wobec tego zabicie ich nie nosiło znamion czynu podstępnego, bo więźniowie mogli zawołać o pomoc, bronić się za pomocą stojącego w pomieszczeniu stołu lub krzeseł i podjąć próbę ucieczki bądź zmiany nastawienia oskarżonego".

Beschreibung: Szenen aus dem Film und Fritz Bauer Fritz Bauer war ein deutscher Richter und Staatsanwalt, der eine maßgebliche Rolle beim Zustandekommen der Frankfurter Auschwitzprozesse spielte. © Copright CV Films 2010 Die Genehmigung wurde erteilt. Die Bilder sind von der Pressseite des Filmverleihs: http://www.fritz-bauer-film.de/ge/index.htm
Fritz Bauer, legendarny zachodnioniemiecki prokurator ścigający w l. 60-tych nazistówZdjęcie: CV Films 2010

Przypadek Sierta Bruinsa

Nazistowscy sprawcy korzystali więc na zachodnioniemieckim prawodawstwie lat 50-tych i 60-tych. Inni na nieuchylonych aktach prawnych wydanych przez Hitlera. Hitler przyznał wszystkim cudzoziemskim ochotnikom w SS obywatelstwo Niemiec. Skorzystał z tego m.in. Klaas Carel Faber, który został skazany w ojczystej Holandii na dożywocie. Po ucieczce do RFN był uratowany - Niemcy nie wydawały bowiem swoich obywateli.

Podobnie jest w przypadku najnowszego procesu tego typu. W Hagen na ławie oskarżonych siedzi 92-letni Siert Bruins, z pochodzenia Holender. Zarzuca mu się zastrzelenie w czasie wojny Holendra, członka ruchu oporu. Dożywocie orzeczone przez holenderski sąd nie miało żadnego wpływu na życie mieszkającego w RFN Bruinsa. Teraz jednak niemiecka prokuratura uznała egzekucję Holendra za morderstwo (strzelano z tyłu) a nie za zabójstwo (Totschlag). Teoretycznie Bruinsowi grozi wyrok skazujący.

Csatáry, Boere, Lipschis

Tak, jak w Hagen, niemiecki wymiar sprawiedliwości próbuje teraz pociągąć do odpowiedzialności ostatnich żyjących sprawców. Węgier Laszlo Csatary zmarł jednak, zanim doszło do procesu. Prawomocnie skazany został ostatnio Heinrich Boere, na proces czeka Hans Lipschis, który również należał do załogi obozu w Auschwitz.

Prawnicy z Centrali w Ludwigsburgu prowadzą swoje dochodzenia także na innych kontynentach. W Ameryce Południowej przeszukują kartoteki imigrantów z lat 1945-1955. Obecnie interesują się szczególnie personelem obozów zagłady.

30 strażników z Auschwitz przynajmniej dziś nie może liczyć na bezkarność. - To dobry znak - mówi Ulrich Sander - uważam, że to ważne, żeby zagranica widziała, że Niemcy nie na wszystko przymykają oko. Jest jeszcze dużo do zrobienia, i wydaje mi się, że to jest dobre dla naszego kraju.

Hendrik Heinze / Bartosz Dudek

red. odp.: Iwona D. Metzner