Startupy nad Renem i Ruhrą. Polskie firmy mile widziane
21 maja 2017Martin Pandzioch, student trzeciego roku inżynierii zarządzania w Krefeld (Nadrenia Północna-Westfalia) ma już trzeci pomysł na startup. Z kolegami po fachu opracował właśnie aplikację, która gromadzi karty wiernego klienta wielu sieci i sklepów. Przechodząc obok takiego sklepu użytkownik automatycznie otrzyma oferty dopasowane do swoich indywidualnych potrzeb. Pod warunkiem, że w komórce włączy bluetooth, a dany sklep będzie korzystał z systemu bitcoin, czyli elektronicznej kryptowaluty. Pod względem technicznym aplikacja jest już prawie gotowa, ale przyszli startupowcy szukają inwestora, który pomógłby im sfinansować cały marketing. – Musimy nawiązać kontakty ze sklepami, kawiarniami i restauracjami, a to wymaga wiele czasu i środków – mówi Martin Pandzioch. Niebawem studenci będą testować aplikację w jednej z kawiarni na starówce w Düsseldorfie. – Jeśli pomysł zadziała w Niemczech, może się sprawdzić także w Polsce – mówi Martin, który – choć urodził się w Niemczech – związany jest z krajem pochodzenia swoich rodziców i dobrze mówi po polsku.
Potencjał nad Renem i Ruhrą
W innym stadium rozwoju jest istniejący od czterech lat polski startup Liki Mobile Solutions z Łodzi, świadczący usługi z zakresu oprogramowania. Firma zaprezentowała się już w ubiegłym roku na renomowanych targach informatycznych CeBIT w Hanowerze i bada właśnie rynek niemiecki. Dla polskiego startupu liczy się nie tylko Berlin, ale i Nadrenia Północna-Westfalia. Dlatego przedstawiciele firmy pojawili się w maju na düsseldorfskim Tygodniu Startupów, by rozeznać możliwości zaistnienia nad Renem. – Rynek niemiecki jest bardzo wymagający. Liczy się przede wszystkim jakość – zaznacza Przemysław Mikus, dyrektor zarządzający Liki Mobile Solutions. Według danych Agencji Rozwoju Gospodarczego w Düsseldorfie polskie firmy coraz więcej inwestują nad Renem i Ruhrą. O ile jeszcze w 2015 znajdowały się pod względem bezpośrednich inwestycji na 14. pozycji, o tyle w ubiegłym roku weszły do pierwszej dziesiątki (9. miejsce).
Pierwsze kroki
W porównaniu z berlińską sceną startupową Düsseldorf postawił dopiero pierwsze kroki. W stolicy Nadrenii-Westfalii istnieje już ok. 250 firm startupowych zatrudniających łącznie 2 tys. osób. Ponad 80 firm powstało w ciągu ostatnich dwóch lat. W grudniu 2016 rząd Nadrenii Północnej-Westfalii utworzył sześć hubów w największych miastach landu, które mają służyć współpracy między startupami, przemysłem a klasą średnią. Każdy hub może otrzymać przez pierwsze trzy lata do 1,5 mln euro. Drugie tyle będzie pochodzić od partnerów w regionie.
Również Martin Pandzioch może sprawdzić, czy jego pomysł na biznes ma realne szanse. Od niedawna Düsseldorf oferuje program dla startupów w bardzo wczesnej fazie. – Ma motywować ludzi z pomysłami, by realizowali je poza swoją pracą czy studiami i przekonali się w rozmowach z potencjalnymi klientami, czy ich pomysł ma szanse na sukces – informuje Ingo Stefes z Agencji Wspierania Rozwoju Gospodarczego w Düsseldorfie.
Oprogramowanie, biotechnologia, gry
Do lokalizacji biznesu w Nadrenii Północnej-Westfalii przekonuje Ralf Neuhäuser, community manager Factory Campus w Düsseldorfie. – Inaczej niż w Berlinie, startupy mają tu do dyspozycji cały region – mówi Ralf Neuhäuser. Dodaje, że chodzi o najbardziej zaludniony kraj związkowy Niemiec, z tradycyjnym przemysłem i siłą nabywaczą. W Factory Campus startupowcy mogą wynająć biuro lub biurko w byłej hali maszynowej, wymienić się doświadczeniami, realizować wspólne projekty i spotkać inwestorów. Do Factory Campus Ralf Neuhäuser chce zaprosić także startupy z Polski. – Nie wiedziałem, że polska scena startupowa ma tyle do zaoferowania w sektorze cyfrowym – przyznaje.
Specjalizacją polskich startupów jest oprogramowanie, szczególnie analityczne – mówi w rozmowie z DW Agata Kowalczyk z warszawskiej Fundacji Startup Poland, która na zaproszenie Instytutu Polskiego w Düsseldorfie zaprezentowała polską scenę startupową. Polacy sprawdzają się też w sektorze IoT, czyli oprogramowaniach sprzyjających komunikowaniu się rzeczy np. w „inteligentnym domie”. – Siłą polskich startupów są także rozwiązania biotechnologiczne i sektor gier komputerowych – mówi Kowalczyk. Polskim jednorożcem (tak startupowcy nazywają firmy, które są warte ponad miliard dolarów na światowych rynkach) jest warszawski CD Project, produkujący gry komputerowe.
Szybko samodzielne
Polska scena startupowa liczy zaledwie 10 lat i jest o 5 lat młodsza od niemieckiej. – Mamy ogromny potencjał wiedzy i ludzi, ale za mało go wykorzystujemy – mówi Agata Kowalczyk. Inaczej niż niemieckie, polskie startupy raczej niechętnie korzystają z zewnętrznego finansowania. – Od pierwszego dnia próbują sprzedawać produkt i uniezależnić się finansowo – mówi Kowalczyk. To nie zawsze najlepsze rozwiązanie, bo średnio dopiero siódmy startup przedsiębiorcy odnosi sukces – tłumaczy. Dlatego Fundacja Startup Poland chce sprowadzić nad Wisłę zagranicznych inwestorów. – Szczególnie tych z doświadczeniem w dużych, tradycyjnych branżach przemysłowych, bo ich chwilowo w Polsce brakuje – mówi. W tym z kolei pomocne mogą się okazać firmy z Nadrenii Północnej-Westfalii.
Katarzyna Domagała